- Louis obudź się – Harry szepcze do omegi, kiedy dwójka leży w łóżku. Rzuca okiem na maleńkie ciałko, rozdzielające ich dwójkę z ostrożnością. Louis wydaje jakieś dźwięki protestu po czym odpowiada stłumionym ,co'. - Nasze dziecko nie pozwala mi cię dotknąć – Alfa jęczy i Louis marszczy brwi, przekręcając się, tak że leży twarzą do mężczyzny. Po tym jak ich trójka wróciła z powrotem do mieszkania zeszłego wieczora, Jordan wciąż był bardzo zdenerwowany, więc rodzice stwierdzili, że lepiej będzie jak chłopiec będzie spał z nimi. Teraz Harry żałuje tej decyzji.
- Co masz na myśli mówiąc, że nie pozwala ci mnie dotknąć? - Louis pyta głosem wypełnionym snem. Jego oczy są zmrużone i marszczy brwi na małego chłopca, teraz owiniętego jego ramionami.
- Mam na myśli to, że za każdym razem jak próbuje zrobić to... - Harry unosi ramię i próbuje sięgnąć Omegi – ten koleżka zwija pięści jakby już miał się rozryczeć po czym piorunuje mnie spojrzeniem. - Alfa znowu robi ten ruch i dłonie Jordana rzeczywiście zwijają się i jego oddech przyspiesza, jakby już miał wpaść w furię. Harry opuszcza ramie i Jordan się uspokaja.
- To dziwne, ale to tylko dziecko Harry, to nie tak, że jest jakimś psem obronnym, nie ugryzie cię. - Omega odpowiada, wyraźnie rozbawiona, pocierając brzuszek syna. Jordan jest zwrócony tyłem do Louisa i obaj leżą twarzą do Harry'ego. Alfa spogląda na swojego syna i marszczy brwi.
- Mógłby mnie ugryźć, nie wiesz tego. - narzeka i widzi jak jego syn przybliża się do ciepła Louisa. Harry chce być bliżej tego ciepła.
- Nie ma zębów Haz. Nawet gdyby chciał, to jedynie wymamlałby cię na śmierć – zapewnia Louis i w pełni się teraz uśmiecha. Harry obserwuje Jordana podejrzliwie i sięga by wykręcić sutek omegi za bycie złośliwym.
- Czy dzieci mogą rzucać klątwy voodoo? Mam wrażenie, że on właśnie próbuje to zrobić.
Omega mruży oczy i mocniej przytula swojego syna. - Nasze dziecko nie rzuca na ciebie żadnej klątwy. Wynoś się z łóżka. Straciłeś wszystkie przywileje. - odpowiada i Harry unosi dłonie w geście poddania.
- Nie wiesz tego. Właśnie się wyszczerzył. - broni się i szczerze? To naprawdę wygląda jakby Jordan się teraz z niego nabijał.
- Nie szczerzy się, prawdopodobnie ma gazy. - Louis sugeruje i Alfa kręci głową.
- Nie, to nie jest jego bąkowa twarz. To jest ta jego mina typu „Jestem taki pomiotny".
Louis rzuca Harry'emu znaczące spojrzenie i alfa odwraca wzrok. Sufit i tak jest dużo bardziej interesujący.
- Co to w ogóle kurwa znaczy? - pyta i w jego głosie ponownie odznacza się rozbawienie.
- No wiesz „pomiotny" jak pomiot Szatana.
Louis sapie i przyciąga swojego synka bliżej – jeśli to w ogóle możliwe
- Nasze dziecko nie jest pomiotem Szatana. Jest przekochany. A ty masz poranny oddech. - Całuje skroń Jordana i maluch chichocze. Louis odsuwa się szczęśliwy i Harry rozszerza oczy jak Jordan odwraca się do niego wyglądając na takiego zadowolonego z siebie. Czy dzieci mogą wyglądać na zadowolone z siebie? Jordan zdecydowanie tak teraz wygląda. Harry przyznaje się do swojej klęski. Jego zaborcze dziecko prawdopodobnie i tak czy siak dostało ten gen od niego. Czy to taki jest Harry? Jezu
- Dobra, zmieniam temat. - zaczyna i przewraca się tak, że leży na plecach. - Potrzebujemy nowej kanapy. - mówi głośno. Jego umysł powraca do zeszłej nocy i Zayna.
- Kupiliśmy ją zaledwie pół roku temu. Poduszki nawet nie są jeszcze rozklapciałe. - Louis narzeka, ponieważ kocha tą kanapę, jest miękka.
CZYTASZ
I DON'T THINK I HAVE THIS | SEQUEL | LARRY | OPOWIADANIE | TŁUMACZENIE
FanfictionTo jest SEQUEL opowiadania "The Flatmates" Minęło siedem miesięcy od momentu w którym Louis zaszedł w ciąże i już kiedy pomyślał, że rzeczy zaczynały wracać do jakiejś formy normalności, przychodzi nieznajomy przynosząc dziwne wiadomości, które rzu...