Część 3

1K 121 57
                                    

Ilość słów: 3200

Kiedy pod koniec dnia Louis opuścił kopalnię i czekał na pociąg z powrotem do Doncaster, czuł się jak zawsze. Było dosyć chłodno. Pot, który zbierał się na jego ciele przez cały dzień wyparował i pozostawił go trzęsącego się na peronie. Zawsze był bardzo zmęczony, a ciężka praca sprawiała, że całe ciało go bolało.

Pomimo wszystkich wad wydobywania węgla, nie mógł powiedzieć, że było to gorsze niż alternatywa. Przynależność do Bevin Boys była o wiele lepsza niż pójście na wojnę. Louis mógł nienawidzić kopalni, ale nigdy nie zamieniłby ich na karabin.

Teraz, kiedy miał Barbarę był szczęśliwy z kawałka życia, który sam stworzył. Prowadził uczciwe życie i mimo iż bardzo tęsknił za córką, kiedy go nie było, to dorastała przecież z najbardziej kochającą rodziną, jaką znał.

Kiedy zbliżył się do swojego rodzinnego domu, usłyszał wrzaski wskazujące na kłótnię. Słychać było także zawodzenie i pluł sobie w twarz, że nie przyszedł dopiero, kiedy to się skończy. Sam miał jedno dziecko, a Ernesta i Doris dodatkowo już w ogóle nie mógł znieść. Ostatnia para bliźniaków narodziła się miesiąc przed Barbarą i był to dla nich ciężki czas, zważywszy na ich okropną naturę.

Wszedł do domu, by móc pomóc matce tak szybko jak to możliwe. Problemem wydawała się być zabawka, którą bawiła się Doris, ale którą Ernest uznał za swoją. Mama szatyna była bardzo doświadczona w tym temacie, więc sprawę pozostawił do rozstrzygnięcia jej.

Barbara siedziała cierpliwie przy swojej torbie, więc Louis stwierdził, że jest gotowa do pójścia do domu. Czasami mówiła, na tyle ile mogła w wieku dwóch lat, że rodzeństwo Louisa jest trochę zbyt głośne, a ona woli spokój ich własnego domu.

Z tą myślą Louis podniósł córeczkę w ramionach, po czym złapał jej torbę. Podszedł do swojej matki, która rozsądzała teraz swoje najmłodsze bliźniaki.

Wyraz czystej miłości na jej twarzy przypomniał mu o tym, jak on wyglądał, gdy Betty powiedziała mu, że jest w ciąży.

Było to późnego sierpnia czterdziestego trzeciego. Betty była z nim od roku i trochę się przez ten czas zmieniło. Wciąż nie mógł uwierzyć, że zaakceptowała jego zaloty. Była najpiękniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek widział i razem mieli mieć najukochańsze, małe dziecko w całym Yorkshire. Betty poszła do pobliskiego doktora i wróciła do domu ze łzami w oczach i ręką ostrożnie rozpostartą na brzuchu. Z podekscytowaniem przekazała mu wieści, oboje mieli roziskrzone oczy. Przez miesiące Betty próbowała go uwiązać, a teraz, kiedy mieli mieć dziecko poczuł obowiązek oświadczenia się.

Louis zawsze marzył o posiadaniu dzieci, o wielkiej rodzinie złożonej z lokowanych aniołków, ale jedna rzecz nie zgadzała się w obrazie, na którym namalowano jego przyszłość. Tęsknił za miłością swojego życia, która pewnie leżała gdzieś w niepodpisanej mogile na zachodzie. Betty mogła uczynić marzenia Louisa rzeczywistością, ale z jakiegoś powodu ten nie mógł uciec dławiącemu uczuciu, że nie wszystko jest tak perfekcyjne, na jakie wygląda.

~*~

Nie minęło długo, a Louis otwierał drzwi frontowe swojego domu i ostrożnie odstawiał torbę córki na jej miejscu w hallu. Szybko postawił Barbarę i zdjął buciki z jej stóp. Położył je pod ścianą i złapał małą rączkę Barbary. Poszli do góry, bo jego matka już nakarmiła i wykąpała dziewczynkę.

Louis założył jej piżamę i zapakował ją do łóżka, całując w czoło na dobranoc. Barbara zaśmiała się, zawsze była szczęśliwa po wizycie u babci, zanim opowiedziała ojcu cichym do-noc.

I Can't Use Words, They Don't Say Enough PL (Larry)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz