Część 8

836 108 37
                                    

Ilość słów: 2155

Było blisko urodzin Harry'ego, kiedy otrzymał on list od Gemmy. Louis przyniósł im go z resztą ich poczty. Otwierał ją na kanapie, a brunet siedział naprzeciwko niego, ostrożnie otwierając list nożykiem.

Drogi Harry,

Przepraszam, że tak długo zajęła mi odpowiedź, ale twój list znowu został wysłany do złego domu. Niestety, nie mieszkamy już przy adresie na twojej kopercie, ale na szczęście nowi właściciele doręczyli do mnie list. Mieszkam teraz z moim mężem, Peterem. On i ja jesteśmy dumnymi rodzicami dwójki małych chłopców i chcielibyśmy, żebyś ich poznał. Mali Harry i Edward bardzo chcieliby poznać swojego imiennika.

Wiele rzeczy zmieniło się, od kiedy wyjechałeś, Harry i pragnęłabym, aby był łatwiejszy sposób wyjaśnienia tobie wszystkiego. Mama była naprawdę zrozpaczona, kiedy poszedłeś na wojnę i im dłużej cię nie było, tym było z nią gorzej. Musisz zrozumieć, wszyscy myśleliśmy, że nie żyjesz, Harry. A to złamało mamie serce.

Harry zatrzymał się, bojąc się dalszego czytania. Wiedział, że mama źle zniosła jego zaciągnięcie się, ale wiedział także, że była silną kobietą.

Mama zmarła na serce w czterdziestym trzecim i jest pochowana tutaj, w Holmes Chapel, gdybyś chciał ją odwiedzić.

Było napisane coś jeszcze, ale Harry nie mógł czytać dalej po dowiedzeniu się, że zabił swoją matkę. Kobietę, która zawsze tuliła go, gdy śniły mu się koszmary. Kobietę, która opowiadała mu bajki na dobranoc i nauczyła go gotować. Nie mógł w to uwierzyć. Jego egoizm ją zabił.

Nie zdawał sobie sprawy, że płacze, dopóki Louis nie przytulił go, uważając na jego nogę. Harry schował się w jego ramionach, wdzięczny za pocieszenie. Jego szloch słychać było w całym domu i cieszył się, że Barbara drzemała i nie musiała być świadkiem tego załamania.

Słyszał jak ktoś woła jego imię, ale był zbyt zamroczony, by w ogóle rozważyć odpowiadanie. Dzwoniło mu w uszach, a klatka piersiowa zabolała pod naciskiem konsekwencji.

Louis ostrożnie zaciągnął bruneta na kanapę, położył się i wciągnął go na siebie. Wplótł palce w długie loki nad karkiem młodszego.

- Co się stało, Harry? Co było w liście? – zapytał szatyn, przytulając zrozpaczonego mężczyznę w ramionach.

Harry schował głowę w jego torsie, mamrocząc coś niezrozumiale.

- Kochany, powiedz, czemu tak płaczesz? – powiedział znowu Louis, próbując podnieść głowę bruneta z kryjówki.

- Mama nie żyje! – zawył młodszy, szarpiąc się w jego uścisku, na marne próbując ukryć się w jedynym bezpiecznym miejscu, jakie mu zostało. Louis jednak trzymał jego głowę w górze, próbując wydobyć więcej informacji z pogrążonego w smutku mężczyzny.

- Co jej się stało, najdroższy? – zapytał szatyn, przytulając prawy policzek Harry'ego do swojego torsu. Przeczesywał jego włosy, podczas gdy brunet opowiadał, co napisała do niego Gemma, jego siostra.

- Zabiłem ją, Lou. Złamałem jej serce, kiedy wyjechałem i nie wróciłem. To ja jestem powodem jej śmierci – Harry podniósł głowę, by móc spojrzeć w oczy starszego. – Zabiłem własną matkę, Lou, własną matkę.

Z gardła szatyna wydarł się zszokowany okrzyk, a jego ręce zamarły we włosach młodszego.

- Nie, nie, nie, Hazza. Nie mogłeś wiedzieć, że twoje listy do nich nie dotrą. To nie twoja wina, głuptasku – przyciągnął Harry'ego do siebie tak mocno, jak mógł z pozycji, w jakiej się znajdował. – Tak mi przykro, Haz, tak mi przykro. Nie mogę uwierzyć, że Anne nie żyje. Posłuchaj, jestem tu dla ciebie, dobrze? Jeśli potrzebujesz przerwy, wiesz, że moja mama weźmie Barbarę. Powiedz mi, czego potrzebujesz, najdroższy.

I Can't Use Words, They Don't Say Enough PL (Larry)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz