Część 10

1.2K 130 99
                                    

Ilość słów: 2320

Harry westchnął, opierając się o ścianę i myjąc. Całkiem dobrze szło mu branie prysznica z jedną nogą i mimo że czuł się jak jakiś dziwny flaming, udawało mu się. Mył właśnie włosy, kiedy równowaga trochę mu się zaburzyła, a stopa poślizgnęła na płytkach.

Wydał zaskoczony okrzyk i upadł na podłogę. Łokieć zaczął boleć go od uderzenia, a kręgosłup, który i tak nie był w dobrym stanie po służbie, teraz pulsował, wysyłając ból od karku aż do kości ogonowej. Musiał zrobić niezłą rakietę, wpadając do wanny, ale nie sądził, że sam się wydostanie.

Minął jedynie moment, nim usłyszał dźwięk kroków na parterze. Potem usłyszał tupanie na schodach i po chwili w drzwiach pojawił się Louis, jedną ręką trzymając za klamkę a drugą zakrywając oczy.

Gdyby Harry nie czuł tak okropnego bólu, na pewno by się zaśmiał na ten widok.

- Wszystko dobrze, kochany? Słyszałem głośny huk! Mogę odkryć oczy?

Brunet przewrócił oczami, sapiąc z irytacją.

- Jeśli nie dasz rady wyciągnąć mnie stąd jedną ręką, myślę, że powinieneś.

Louis odsunął dłoń z twarzy i podszedł do mężczyzny leżącego w wannie. Mógł zobaczyć go całego i był to pierwszy raz, gdy miał okazję, od kiedy Harry wrócił do domu. Jego mięśnie stały się widoczne, a teraz, gdy skóra była wilgotna, szatyn mógł sobie tylko wyobrazić, że byli w innej sytuacji.

Otrząsnął się mentalnie, mierząc wzrokiem swojego najlepszego przyjaciela, który miotający się w wannie nie był najlepszym przykładem do takich rozmyślań.

- Wyłączmy wodę – powiedział Louis. – Teraz powinniśmy cię wytrzeć. Ciężko złapać, kiedy jesteś cały śliski.

- Cholera, Louis. Nie jestem Barbarą – wymamrotał Harry, przewracając oczami na drugiego mężczyznę.

Louis wzruszył ramionami, wzrokiem podążając wzdłuż ciała bruneta, kiedy wycierał go świeżym, miękkim ręcznikiem.

- Dobrze, kochany – powiedział, przenosząc się na włosy młodszego. – Pozwól mi zająć się tobą, jakbyśmy znowu byli młodzi.

To uderzyło w jakiś sposób w Harry'ego. Próbował myśleć o czymś innym, kiedy Louis wycierał jego włosy. Napłynęły na niego wspomnienia i przypomniał sobie pierwszy raz, kiedy się pocałowali, pierwszy raz, kiedy przypadkiem się podniecili, pierwszy raz, kiedy obciągnęli sobie nawzajem. Było to zarówno erotyczne jak i nostalgiczne i brunet poczuł lekkie wyrzuty sumienia wobec dwóch chłopców, którzy zostali w przeszłości.

- Dobrze, najdroższy. Możesz się mną zająć jak za dawnych czasów, cholera. Ale żeby ci coś nie przyszło do głowy, dobra? Nie jestem już w stanie cię ujeżdżać, jak kiedyś – powiedział Harry, śmiejąc się radośnie, kiedy Louis zakrztusił się.

- Naprawdę, Harold, słowa, jakie wychodzą z twoich ust sprawiają, że zaczynam się zastanawiać, dlaczego nie zostałeś marynarzem, zamiast żołnierzem – powiedział Louis.

Ostrożnie i powoli szatyn zaczął wyciągać bruneta z wanny. Nie było to łatwe z taką ilością plączących się kończyć, a sam Harry chybotał się niebezpiecznie na nodze. Kiedy był już jednak bezpiecznie poza wanną, Louis posłużył mu jako laska, by mogli dostać się do pokoju młodszego na końcu korytarza.

Potem szatyn odszedł, żeby odszukać jego właściwą laskę, dając Harry'emu wystarczająco czasu na ubranie się.

Mieszkali razem już dziewięć miesięcy i Harry nie czuł się tak spokojnie, od czasu, gdy był naiwnym szesnastolatkiem.

I Can't Use Words, They Don't Say Enough PL (Larry)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz