Ilość słów: 2040
Harry nie mieszkał u nich od dawna. Jego skromny dobytek, który w większości składał się z ubrań został upchnięty gdzieś w kącie. Ciężko mu się spało, kiedy Louis był tuż za ścianą, ale nic nie było takie, na jakie miał nadzieję. Louis był starszy, silniejszy, jego głos ostrzejszy. Harry nie był pewien, jak wiele zostało z jego Louisa i z tego powodu czuł taki sam ból jak we Francji.
Louis wrócił do domu godzinę temu, natychmiast udając się pod prysznic. W tym czasie Harry przygotował obiad dla swojej pseudo rodziny. Po wspólnym posiłku Louis poszedł położyć Barbarę do spania, a brunet zrobił dla nich po filiżance herbaty. Zostawił jedną na małym stoliku obok krzesła Louisa i włączył radio na program, którego szatyn słuchał od powrotu do domu.
Powoli opuścił się na krześle, kładąc swoją laskę w miejscu, z którego łatwo mógł po nią sięgnąć w razie potrzeby. Kiedy podniósł swoją herbatę, Louis wrócił w szlafroku i bokserkach. Jego włosy ściemniały od tego, jak mokre były, a krople spływały na jego złotą szyję i twarz.
Nie rozmawiali, popijając swoje napoje i słuchając cotygodniowego odcinka Klubu Kryminalnego stacji Mutual.
Niepokojące było, jak niekomfortowo oboje wyglądali. Harry patrzył gdzieś przed siebie, robiąc wszystko, co w jego mocy, żeby zignorować drugiego mężczyznę. Myśl o przypadkowym kontakcie wzrokowym z Louisem była czymś, z czym nie miał siły teraz się mierzyć. Zbyt wiele się różniło, ale w tym samym czasie czuł, jakby zbyt dużo było takie samo. Byli dwójką ludzi kompletnie różniących się od siebie od czasu, kiedy wyjechał, ale wiele w nich było także z tych młodych chłopców, którzy tak bardzo się zakochali. Napięcie było namacalne.
Pomimo tej niekomfortowej sytuacji Harry wiedział, że nie chce się poddawać. Kochał Louisa przez zbyt długi czas, żeby pozwolić mu odejść, ale to nie był jego wybór. Jeśli Louis postanowi, że Harry musi wyjechać i że nigdy nie będą niczym innym niż ex-kochankowie, to Harry to przyjmie. Zaboli, ale brunet wiedział, że wyrządził tyle krzywd młodemu mężczyźnie naprzeciwko niego, że zrobiłby wszystko, czego tylko Louis chciał.
Mógł przeprowadzić się z powrotem do swoich rodziców i znaleźć kogoś innego. To byłoby trudne, ale nałożyłby nogę i poszedł, na pewno. Zerknąwszy na Louisa po raz pierwszy i zobaczywszy, jak bezbronnie wygląda w świetle lampy z dłońmi owiniętymi wokół filiżanki, Harry wiedział, że zostanie tak długo, jak będzie mógł. Czerpiąc ile się da ze świecącej gwiazdki, która podtrzymywała jego świat. Nawet gdyby to przedłużanie miało go zranić na dłuższą metę, nie zmarnowałby momentu, w którym mógłby pławić się w egzystencji Louisa.
Kiedy program radiowy się skończył, Harry zebrał puste filiżanki. Poszedł do kuchni, by je umyć i zostawić na suszarce. Wyłączył radio i lampę, po czym skierował się do swojego pokoju. Z sypialni żadnego z Tomlinsonów nie dobiegały żadne dźwięki. Poczuł ostry, kłujący ból w klatce piersiowej.
Louis poszedł do łóżka i nie powiedział mu dobranoc.
To taka prosta rzecz, ale z jakiegoś powodu pogłębiła czeluść ziejącą między dwoma mężczyznami i brunet szlochał w swoją poduszkę, aż nie zmorzył go sen.
~*~
Harry wyjechał już jakiś miesiąc temu i dopiero teraz miał czas, aby napisać list. Wcześniej w tym tygodniu wysłał już jeden do swojej rodzinki, a teraz postanowił zmierzyć się z napisaniem do Louisa.
Wiedział, że szatyn był nim rozczarowany, widział jego reakcję na własne oczy, ale tęsknił za nim okrutnie. Harry nie miał łatwo w życiu armii. Jego ciało było obolałe i tęskniło za własnym łóżkiem; jedzenie smakowało podle. Pogoda zaczynała się zmieniać i wiedział, że przed nim chłodne miesiące, ale nie mógł napisać tego w liście.
![](https://img.wattpad.com/cover/167301138-288-k300284.jpg)
CZYTASZ
I Can't Use Words, They Don't Say Enough PL (Larry)
FanfictionHarry zaciąga się do wojska w wieku szesnastu lat, by walczyć w Drugiej Wojnie Światowej, zostawiając rodzinę i miłość swojego życia. Kiedy wojna się kończy, wraca do małego miasteczka, które uważa za dom. Minęło pięć lat i nic już nie jest takie sa...