Odpowiedzialność - Rozdział 1.

1K 40 1
                                    

Pustynią podążały trzy osoby, dziewczyna i dwóch chłopaków. Co dokładniejsi obserwatorzy mogliby zauważyć, że wysoka, smukła blondynka z wachlarzem na plecach idzie tuż obok ubranego na czarno, umalowanego chłopaka. Natomiast czerwonowłosy shinobi idzie w dość sporej odległości przed nimi. Tak, to była trójka dzieci obecnego Kazekage. Blondynka – Temari, brązowowłosy, umalowany chłopak – Kankuro, a czerwonowłosy – Pustynny Gaara.


Dwójka starszego rodzeństwa wlokła się za najmłodszym bratem, woleli nie wdawać się z nim w żadne dyskusje, wiedzieli jak może się to dla nich skończyć. Ich brat był Jinchuuriki, jego demon to pustynny duch o imieniu Shukaku. Dzięki niemu mógł panować nad piaskiem, co z satysfakcją wykorzystywał zabijając każdego, kto jego zdaniem był przeszkodą. Zarówno Kankuro, jak i Temari obawiali się Gaary, bali się samej jego obecności, a co dopiero rozmowy z nim. Dlatego każdą misję wykonywali w milczeniu, jedyne uwagi na jakie sobie pozwalali to te dotyczące misji.


Już od dwóch godzin szli w głuchej ciszy poprzez nieprzebrane piaski pustyni. Gaara nie miał wielu rzeczy, które cenił, a co dopiero lubił, ale od dawna zauważył, że zdecydowanie bardziej woli przebywać tu, na pustyni niż w jego rodzimej Wiosce. Suna, bo tak się owa nazywała była Ukrytą Wioską Ninja, gdzie nieprzerwanie od kilkunastu lat zarządzał Czwarty Kazekage. Gaara nienawidził go z całego serca, to przez niego był od zawsze odrzucany, nieakceptowany wśród mieszkańców... Nie, on był przez wszystkich znienawidzony. Każdy człowiek mieszkający w Sunie na dźwięk jego imienia krzywił się i czuł jak po plecach przebiega mu dreszcz strachu, na jego widok ludzie odwracali się i uciekali w drugą stronę. Gaara nienawidził tych pełnych obrzydzenia i strachu spojrzeń, doprowadzały go do szału, co zwykle kończyło się śmiercią osób obdarzających go tym spojrzeniem. Od dłuższego czasu nie dostrzegał nic złego w swoim postępowaniu. Oni go nienawidzili – on ich też, oni podejmowali próby zabicia go, ale nie dawali rady, cóż... Gaara niezaprzeczalnie dawał radę. Młody shinobi Piasku był potężną bronią nad którą nie dało się zapanować, stał się poważnym problemem dla Wioski, dlatego starano się go wyeliminować. Tak, to jego własny ojciec podjął taką decyzję i za to Gaara nienawidził go najbardziej. Kankuro i Temari starali się być wobec niego uprzejmi, oczywiście głównie ze strachu, ale odczuwali też dziwną potrzebę bycia dla Gaary miłym. Czuli, że gdyby od małego okazywali mu zainteresowanie i życzliwość, to być może nie stałby się tak chłodny, odpychający i agresywny. Jednak zdawali sobie sprawę, że na to jest już za późno.


Kolejne pół godziny wędrówki ciągnęły się dla Gaary w nieskończoność, gdyby chociaż był sam, ale nie... Kilka metrów za nim szło jego irytujące rodzeństwo. Rodzeństwo? Uśmiechnął się szyderczo pod nosem - jakie rodzeństwo? Nigdy nawet nie udawali, że są rodziną, od zawsze był odsunięty z łona życia rodzinnego, ale dawno temu wmówił sobie, że nie obchodzi go to, że to nic dla niego nie znaczy. Narzucił na siebie maskę zimnego mordercy i już od dobrych siedmiu lat nie zdejmował jej ani na chwilę. Nie oznacza to, że nie cierpiał. Dobrze pamiętał ile łez wylał przez swoją samotność, przez obrzydzenie i nienawiść, której doświadczał od innych. Nikt go nie kochał, nikt nie był nigdy dla niego dobry, zawsze był sam... Nagle poczuł ostry ból w skroni. Wspomnienie Yashamaru... Nie, nie chciał sobie nawet przypominać tego człowieka. Człowieka, który był mu najbliższy i przez którego stracił wszystko, całą swoją wiarę. Szybko odsunął od siebie te myśli i przyspieszył nieznacznie.


Szedł coraz bardziej oddalając się od rodzeństwa, lecz nagle zamarł w bezruchu. Niecałe pół metra przed nim leżała na piasku jakaś osoba. W końcu zrozumiał, że jest to dziewczyna. Po chwili obserwacji dostrzegł, że była cała posiniaczona, gdzieniegdzie na jej ciele zauważył rany, z których powoli sączyła się krew. Wykonał kolejny krok w jej stronę. Zauważył, że była mniej-więcej w jego wieku, jej długie, płomienne włosy rozrzucone były na piasku. Prawą rękę miała wygiętą w nienaturalnej pozycji nad głową, a lewą trzymała się za brzuch, dostrzegł tam wielką ranę. Intensywnie wpatrywał się w nią. Zdawał sobie sprawę, że jeden jego ruch, jedna szybka decyzja, a dziewczyna byłaby martwa, jednak nie uczynił tego. Sam nie zdawał sobie sprawy dlaczego, ale mimowolnie podszedł do niej i kucnął obok wpatrując się w nią z uwagą. Po chwili dziewczyna otworzyła oczy, była przerażona. Jej orzechowe tęczówki pełne były nieskrywanego strachu.

Gaara x OC - "Odpowiedzialność"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz