Odpowiedzialność - Rozdział 2.

550 31 9
                                    

Czerwonowłosy siedział kilka kolejnych godzin w sali szpitalnej i głęboko zastanawiał się nad zachowaniem rudowłosej. Nie bała się go, wręcz przeciwnie. Ona... chciała, aby przy niej został. Nie miał pojęcia dlaczego tak było. Wszyscy ludzie, których spotykał paraliżowała fala chłodu i nienawiści bijąca od niego, ale ona zdawała się jej nie zauważać. To fakt, nie był przy niej aż tak oschły, ale zdawał sobie sprawę, że swoją powierzchownością odpychał od siebie ludzi. Czyżby ona miała być wyjątkiem? Dlaczego po raz kolejny uśmiechnęła się do niego? Swoją postawą i tonem wyraźnie okazywał obojętność, jedynie słowa skierowane do niej były inne, ale wypowiedział je swoim zwykłym, chłodnym tonem. I jeszcze uścisk jej dłoni... dlaczego to zrobił? Może przez to poczuła do niego odrobinę zaufania, ale przecież w końcu odrzucił jej dłoń. Nagle jego rozmyślania zostały przerwane przez dwie osoby, które weszły do sali szpitalnej. Znowu jego irytujące rodzeństwo...

- Gaara... nie było Cię na treningu - powiedziała cicho Temari wpatrując się w czerwonowłosego. Jak zwykle nie spojrzał w jej stronę, nie odpowiedział.

- Czy Ty słyszysz co do Ciebie mówimy?! - wykrzyknął Kankuro patrząc ze złością na swego brata. Ten powoli zaczął wstawać, miał dość tego irytującego osobnika. Jego oczy niebezpiecznie błysnęły, a korek w jego piaskowej gurdzie poruszył się nieznacznie. Temari i Kankuro pobledli. Wiedzieli co za chwilę ich spotka...

- Gaara - usłyszeli cichy głos wydobywający się z kąta sali. Czerwonowłosy zamarł, jego rodzeństwo patrzyło na niego w całkowitym szoku, a piasek, który zaczął się wysuwać z gurdy, powrócił do niej. Cała trójka zwróciła swój wzrok na drobną dziewczynę leżącą w łóżku. - Więc nadal tu jesteś? - uśmiechnęła się do czerwonowłosego. Kankuro i Temari nie mogli uwierzyć w to co widzą.

- Tak - odpowiedział chłodnym tonem. Ze zdumieniem zauważył, że nie odstraszył jej tym, nadal spoglądała na niego z ciepłym uśmiechem.

- Więc... więc już się obudziłaś? - wymamrotała Temari. Rudowłosa spojrzała na nią uważnie i skinęła głową. - To... to ja pójdę do ojca. Kazał powiadomić go, kiedy się obudzisz - powiedziała i szybkim krokiem udała się w stronę drzwi.

Kankuro spojrzał ze złością na zamykające się drzwi, zostawiła go samego z Gaarą, który chwilę wcześniej próbował go zabić. Zemszczę się przemknęło mu przez myśl, jednak szybko otrząsnął się, co ma zrobić? Zostać tu...?

- Jestem w waszym domu? - Sayuri spojrzała na braci pytająco.

- Nie... Nasz ojciec to Kazekage - powiedział Kankuro drżącym ze strachu głosem i spojrzał na brata niepewnie. Ten uspokoił się i stanął pod ścianą z rękoma skrzyżowanymi na piersi.

- Dlaczego chce się ze mną widzieć? - oczy dziewczyny rozszerzyły się ze zdumienia.

- Nie mam pojęcia - wymamrotał brązowowłosy.

Sayuri przyglądała im się z ciekawością. Z pewnością musieli być braćmi. Mimo, że znacznie się od siebie różnili dostrzegła pewne podobieństwo w rysach twarzy. Młodszy miał ogniście czerwone włosy, które wydawały się być jeszcze bardziej intensywne przez jego bladą skórę. Na czole dostrzegła znak miłości. Skąd wziął taki pomysł na tatuaż? Niechętnie oderwała od niego wzrok przypatrując się reszcie ciała. Delikatna postura, całkowicie niepasująca do olbrzymiej gurdy, którą nosił na plecach. Rzuciła jeszcze jedno spojrzenie w jego kierunku. Jasno-niebieskie oczy otoczone czarną obwódką, z których zionął chłód i... nienawiść? Jednak mimo panującej dookoła niego aurze strachu czuła, że pod tą warstwą zimna kryje się coś jeszcze... przecież uratował ją. Przeniosła wzrok na starszego. Miał ciemne włosy i oczy. Jak brat również trzymał coś na plecach, a po dokładniejszej analizie zrozumiała, że jest to marionetka. Całą twarz zdobił dziwny fioletowy makijaż. W jego postawie zauważyła napięcie i strach. Domyśliła się, że boi się Gaary. Czyżby ten był naprawdę aż tak niebezpieczny?

Gaara x OC - "Odpowiedzialność"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz