↓2↓

2.8K 289 278
                                    

- Ej, Agawa! - krzyknął Chuuya, kiedy odkładałem telefon.

- Jak jeszcze raz mnie tak zawołasz, to obiecuję, że Rashoumon Ciebie tak wykończy, że się przeżegnasz lewą nogą przez szyję. - odpyskowałem.

- Powodzenia Agawo.

- Rashoumom— - nie dokończyłem, bo mi Chuuya przerwał.

- Dobra, tylko to żart. Co ty masz? Kija w dupie że tak jesteś spięty? - Chuuya lekko się uśmiechnął. - Do rzeczy, co z pracą?

- Nie interesuj się.

Chuuya tylko powiedział ciche "Aha" pod nosem i się przymknął się.

- Ej, Akutagawciu - powiedział nagle Chuuya, a ja już nie wytrzymałem.

Po jakiejś godzinie nawalaniu się po twarzach, uspokoiliśmy się, bo Pan Mori już się darł na nas, bo obudziliśmy Elise.

- Dobra, fajnie było ale się skończyło. Idź do domu, bo jest po trzeciej a nie chcę widzieć twojej facjaty zmęczonej. - powiedział Chuuya wychodząc z budynku.

Kiedy szedłem przez ciasne uliczki Yokohamy, to postanowiłem, że trochę mu pospamię wiadomościami. Jak się okazało - On nie spał, bo mi szybko odpisał.

"Gotowy na kolejny dzień pełen przygód?"

"Jeszcze jak."

"Dlaczego nie śpisz?"

"Nie wiem... Nagle się obudziłem i to tyle."

"Ciekawie."

Popatrzyłem na wyświetlacz i w końcu przestałem pisać dalej z tą osobą.

Następnego dnia, a właściwie po pięciu godzinach znowu zaczęła się rozmowa. Tym razem była podobna do jakiegoś klubu "Poznajmy się". Pytaliśmy się o swoje zainteresowania, ulubione jedzenie i tak dalej.

- Co tak się nie możesz odlepić od telefonu Akutagawa? Masz dziewczynę czy co? - Chuuya specjalnie się mnie tak pytał, by mi dopiec, lecz ja to ignorowałem, za to Higuchi była oburzona, kiedy Chuuya zawsze to mówił na głos, lecz się nie odzywała. Gin tylko patrzyła na Chuuyę przez chwilę kiedy to mówił, ale miała to gdzieś.

- A ty? Przynajmniej nie jestem przegrywem. -  Chuuya złączył usta w cienką linę.

- Przy okazji. - Chuuya pominął moją ripostę. - Pilnuj swoich interesów w sprawie tej dziewczyny z telefonu.

- A skąd wiesz, że to kobieta?

Niestety, na te pytanie już nigdy nie dostałem odpowiedzi.

Jeszcze w ten sam dzień poszedłem na ciemne uliczki w niedaleko sklepów - dokładnie tak, gdzie niedaleko mnie znajdowała się osoba, którą chronię. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i zacząłem pisać do niego.

"Czerwony samochód z rejestracją Hokkaido. Wypatruj go i uważaj na siebie."

Nie dostałem odpowiedzi, jednak znaczek odebrania i odczytania tej wiadomości się pojawił.

"Jak mi nie odpowiesz, to uznam, że umarłeś sobie."

I cóż - nie odpisał mi.

"Jeśli mi nie odpiszesz i faktycznie zdechłeś, to mnie szef zabije."

"Wyluzuj. Nie mogłem odpowiadać... Boże..."

"Nie 'Boże', a mam imię."

"Dobrze Matko Bosko Co Mi Chroni Dupę."

Patrząc na to, że to niby obraza wobec mnie, to mi się spodobało.

"Najpierw chcesz, bym Ci odpisywał, a teraz mi nie odpisujesz 🤔"

"Cicho. Pilnuj, czy ciebie nie zabiją smarku"

"Skąd wiesz, że mogę być młodszy od Ciebie?"

"Po prostu tak czuję."

"...Jesteś dziewczyną?

"Skąd ten pomysł?"

"Zachowujesz się jak baba."

"Miło, ale nie jestem kobietą."

"Czyli jesteś facetem? O. Fajnie wiedzieć."

"Nie, jestem hugokopterem."

Czyli trafiłem na faceta? No fajnie, ale gdy to powiem Chuuyi to zacznie mnie od dziwaków wyzywać, bo wyciągnąłem najkrótszą pałeczkę, a to się skończy, że siedziba Portowej Mafii zawali się od mojej i jego mocy.

Nagle z dala usłyszałem wybuch. Prawdopodobnie to były auta.

Zaraz... Auta?

"Słyszałeś to?" Wysłałem mu wiadomość. Znak dostarczenia mi się pojawił, lecz nie odebrania. Spróbowałem zadzwonić do niego,  Lecz po chwili usłyszałem komunikat "Użytkownik jest poza zasięg, proszę spróbować później."

- Cholera jasna! - wybiegłem z uliczki pobiegłem w stronę wybuchu.

Self Control || shin soukokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz