↑10↑

2.1K 213 249
                                    

- Atsushi...

Otworzyłem powoli oczy.

- Tak?

- Złaź ze mnie do cholery jasnej.

Leżałem przytulony do piersi Akutagawy, a kiedy zauważył, że otworzyłem oczy natychmiast mnie wywalił na twarz z łóżka i sam się okrył pościelą. Popatrzyłem na jego zegar - była szósta.

- Dobranoc, ja jeszcze idę spać z godzinę. - powiedział Akutagawa.

- E-ej! - zacząłem.

- Co "Ej"? To moje mieszkanie, moje łóżko, moje miejsce, a ja chcę spać. Masz problem? To wychodź. Nie zatrzymuję Cię. - Ryuunosuke wstał, cały czas okryty kołdrą. - Jeśli chcesz zostać, to przynajmniej niczego nie zepsuj, Tygrysołaku.

Ryuunosuke w podskokach poszedł do kuchni, a ja za nim zwijając się ze śmiechu, no bo wyobraźcie sobie zwiniętego w kołdrę i podskakującego człowieka, który próbuje się nie wywalić. Po chwili poczułem zimne powietrze. Przecież to już prawie grudzień, a ja paraduje w starej piżamie Akutagawy.

- Co chcesz na śniadanie? - usłyszałem głos z kuchni.

- Wszystko jedno. - odpowiedziałem.

- Wszystko jedno to Cię może zabić. - powiedział Ryuunosuke głośniej, a ja usłyszałem w jego głosie zdenerwowanie.

- Omlet wystarczy... - odpowiedziałem i poszedłem do kuchni, gdzie Ryuunosuke wciąż przykryty kołdrą robił kilka rzeczy na raz - robił omlet, zaparzał kawę i sprzątał okruchy.

Usiadłem na krześle przy stole, gdy Ryuunosuke poszedł do pokoju się przebrać. Wrócił ubrany tak jak zawsze, czyli płaszcz i jego. Podał mi talerz z jedzeniem i postawił obok kubek z wodą.

- Wyspałeś się chociaż? - zapytałem.

- No nie wiem, jak od trzeciej nad ranem było mi niewygodnie, bo jaśnie pan postanowił położyć na mojej klatce piersiowej głowę. - przewrócił oczami.

- Przepraszam...

Akutagawa tylko zakaszlał.

Po śniadaniu pożegnałem się z nim i podziękowałem za nockę. Pewnie Dazai lub Kyouka się spytają, czemu później przyszedłem lub czemu mnie nie było w domu - co o to mnie się spyta Kyouka.

Wchodząc jak najciszej do mojego domu próbowałem tylko zdjąć buty i rękawiczki, lecz Kyouka w piżamie mi to zabroniła. Stała z założonymi rękami i wyglądała na na prawdę wkurzoną.

- Gdzie ty... - zaczęła Kyouka.

- Kyouka, przestań. - przerwałem jej, opierając się o ścianę. - Jestem cały. Żyję, nikt mi nie wyrywa kończyn.

- Ale Atsushi... czy ty wiesz, jak się o Ciebie martwiłam?! - krzyknęła.

- Obudzisz sąsiadów, zachowuj się normalnie... - przewróciłem oczami.

- Ale się zachowuje normalnie! To ty bez żadnej informacji i żadnego zawiadomienia mi tutaj odwalasz cy... A ty gdzie idziesz?! - Kyouka poszła za mną do kuchni.

- Chciałem się napić. - nalałem sobie wody do szklanki i zacząłem pić.

Milczenie zapanowało między nami.

- Co ty, kręcisz z Akutagawą? - Kyouka zaczęła się śmiać, a ja wyplułem wodę i cała ściana była mokra.

- Co!? Chyba cię głowa boli! - powiedziałem prawie krzycząc.

Kyouka wzruszyła ramionami i poszła do sypialni, mówiąc, bym nie krzyczał ani nic. I kto to mowi...?

Robiąc sobie kawę zbożową, usiadłem przy stoliku. Mimo 'wypchnięcia' z łóźka Akutagawy - tak, wiem jak to brzmi - to i tak byłem zmęczony. Wstałem, zalałem sobie kawę, dolałem mleko i wyszedłem z mieszkania. Oparłem się o poręcz i patrzyłem się na ludzi, którzy powoli wychodzili z domu do pracy, a mnie światło wschodzącego słońca zaczęło mnie oślepiać, więc usiadłem na ławce, która stała w zacienionym miejscu. Po chwili poczułem wibracje w kieszeni. Odłożyłem kawę zbożową i wyciągnąłem telefon - to był Dazai, dzwonił do mnie. Odebrałem

– Halo? - powiedziałem.

– O, siema Atsushi. - usłyszałem głos Dazaia, wnioskując po jego głosie był dzisiaj w dobrym humorze. - Obróć się!

Obróciłem się i zobaczyłem Dazaia, który szedł w moją stronę i mi pomachał. Odmachałem mu i rozłączyłem się. Po dwóch minutach przyszedł Dazai, a ja dopiłem moją kawę zbożową.

– A więc? - zacząłem.

– Nic. Nudziło mi się. Co u Aku? - Dazai usiadł obok mnie.

Milczałem, a tylko wzruszyłem ramionami.

– A czy ty przypadkiem wczoraj u niego nie byłeś na noc? - Dazai się uśmiechnął. Oplułem się kawą.

– B-byłem poraniony i—

– Atsushi~ - przerwał i przedłużył moje imię. - Każdy w Agencji i Mafii wie, że potrafisz się szybko regenerować. - popatrzył na mnie z miną, jakby właśnie odkrył największy mój sekret. - Chciałeś z nim po prostu spędzić miło czas, czyż nie?

Mocniej przytrzymałem kubek z kawą.

– A jak Pan chleje z Chuuyą, to nikt nic nie mówi...

Dazai natychmiast zmienił wyraz twarzy.

– ... Tego nie przewidziałem. - powiedział i wstał. Odszedł kilka kroków ode mnie i się odwrócił. - Tylko na siebie uważaj młody, dobra?

Pomachałem mu na do widzenia. Po tym jak poszedł. Wstałem i podszedłem do zarośniętego ogrodzenia, by po chwili wyciągnąć paczkę papierosów*. Podszedłem za budynek i zapaliłem papierosa.

Po jakiejś godzinie udałem się do Agencji, by pozałatwiać dokumenty, o dziwo mi to szło sprawnie. Kyouka pomagała Yosano i Kenji'emu, Dazai (o dziwo) też coś robił.

Po pół godziny Kunikida do mnie podszedł.

– Dzieciaku, masz zadanie. - powiedział mi. - Z Kyouką.

Odwróciłem w jego stronę głowę.

– Musicie śledzić jedną grupę. Straszą ludzi i im grożą pobiciem, zabiciem, podłożeniem bomb. Dacie radę. - Kunikida odszedł.

Po jakiś pięciu minutach wyszliśmy z Kyouką, by poszukać i obserwować tych, co straszą innych. Zaszliśmy w ciemną uliczkę. Kyouka była przede mną i się nie odzywała.

– Kyouka... - zacząłem. Widać było, że wciąż była wkurzona za to, że nie przyszedłem na wieczór do domu. - Przepraszam Cię, nie gniewaj się już dobrze? - musiałem dogonić jej tempu chodzenia, by zdążyć za nią. - Kyouka! Cholera jasna!

Zatrzymała się.

– Słucham? Nie gniewać się?! - podniosła głos, by po chwili zacząć krzyczeć. - Człowieku, ty jesteś dla mnie rodziną! Co ty sobie wyobrażasz?! Myślisz, że wszyscy o tobie zapomną i NIC się nie stanie, kiedy znikniesz?! - ściszyła głos. - Jesteś chory! - odwróciła się i szła dalej.

– No Kyouka no! - stanąłem i wyciągnąłem ręce. - Nie wygłupiaj się!

Kyouka już zniknęła za rogiem, zostałem tylko sam w tej uliczce. Ze złości kopnąłem kosz na śmieci.

– Kurwa mać! - krzyknąłem. - Zepsułem wszystko...

Echo moich słów odbiło się o ściany uliczki.

– ... Ale Kyouka! Zaczekaj no! - pobiegłem za Kyouką, ale jej już nie było, za to w oddali usłyszałem wybuch bomby.

Pobiegłem w stronę wybuchu, lecz podczas biegu zauważyłem pokrowiec na nóż, a w nim nóż Kyouki.

~~~~~~~~~~~~

* - na polskiej wiki BSD jest napisane, że Atsushi pali, kiedy jest zestresowany.

Self Control || shin soukokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz