Nastoletni diler jeździł po mieście już chyba siódmą godzinę, wsłuchując się w lecącą z radia muzykę i spalając jakieś angielskie szlugi kupione od pierwszego z klientów, wzdychając ciężko za każdym razem, gdy bóle mięśni i kręgosłupa dawały mu siewe znaki. Zawsze był zmęczony pracą w pozycji siedzącej, zdecydowanie wolał aktywne spędzanie czasu, lecz ani mu się śniło przerzucić na rower czy hulajnogę. Nie był aż takim debilem. Skręcił w główną ulice wyjeżdżając z małego lasku jakieś dwa kilometry drogi od miasta, w którym spotkał się z Taeyongiem, podrzucając mu amfę, za którą zresztą starszy nie musiał płacić. Przyjaciel zbyt wiele pomagał nastolatkowi w przeszłości, wyciągając go z wielu kłopotów, aby wymagał on od niego wynagrodzenia i sam zawsze pokrywał kwotę. Wyjeżdżając na ulice sięgnął po kartkę leżąca na bocznym siedzeniu sprawdzając cel jego podróży. Alejka gdzie zajebali Minhyuka, szesnasta czterdzieści pięć, jeden giet, jakis gówniarz, bandama. Zaśmiał się melodyjnie myśląc o głupocie chłopaka, który stojąc w pustym zaułku mógłby zostać pobity, okradziony, zgwałcony czy zabity. Nigdy tak na prawdę nie rozumiał, jak bardzo nierozsądni są ludzie myśląc jedynie o ćpaniu. Zresztą on sam taki był.
Rozejrzał się dookoła i gdy upewnił się, że żaden ciekawski gość nie przygląda się jego osobie skierował się ku wnęce, w której umówiony był z młodym klientem. Strzepał końcówkę palącego się papierosa spowrotem kierując go do ust i zaciągając się dymem. Wszedł, zauważając opartą o jedną z pokrytych zniszczonymi czerwonymi cegłami ścian postać. Chłopak był dość wysoki i dość postawny, ale kilka centymetrów niższy od Jeongguka i wyraźnie mniejszy od umięśnionego, barczystego i bardzo pewnego siebie chłopaka. Miał szerokie ramiona, a na nich brązowy płaszcz, który ładnie opatulał jego ramiona tego jesiennego, październikowego dnia, którego Jeongguk nawet nie myślał o zarzuceniu kurtki czy płaszcza. Nie czuł zimna przez całą skorupę, która go opatulała.
— Przepraszam — zaczął głośno Jeongguk zauważając czerwoną bandamkę wystającą z kieszeni — ja jestem... kurwa Taehyung?!
Młodszy odwrócił się słysząc głos chłopaka, na który jego małe, zakochane serce od razu zaczęło bić o wiele szybciej. Diler nie mógł wykrztusić z siebie słowa, więc jedynie stał przyglądając się mu z szeroko otwartymi oczami. Nie mógł uwierzyć w to, co widzi.
— No ja. — powiedział Tae przerywając ciszę, starając się brzmieć jak najzimniej i najpoważniej, jak tylko mógł w tej sytuacji, która tak wiele dla niego znaczyła. — Masz dla mnie co chciałem?
— Ty chcesz jarać? — zapytał Jeon nadal będąc niesamowicie zdziwionym obrotem sytuacji. Odpowiedziało mu natychmiastowo kiwnięcie głową. Czując jak jego ciało wypełnia złość, a mięśnie spinają się zamachnął się pustą ręką łapiąc młodszego za kark i przyciągając go do siebie. Taehyung mógłby uznać to za coś romantycznego i obiecującego do momentu, gdy druga ręka chłopaka nie skierowała się do jego twarzy wpychając mu do ust grubego papierosa.
Pierwszoklasista niespodziewał się, a więc przestraszony szybkim ruchem chłopaka nabrał powietrza wcigając dym papierasa, na który jego płuca nie były przygotowane. Odskoczył, upadając na kolana i kaszląc.
— Chyba cię pojebało. — zaśmiał się Jeongguk, patrząc na kaszlącego pod jego nogami dzieciaka. — Ty nawet papierosa nie zapalisz.
— Mam zadzwonić do twojego szefa, że nie chcesz mi sprzedać zielska? — zapytał, patrząc się mu wyzywająco prosto w oczy, gdy już lekko do siebie doszedł. Wstał, otrzepał czarne spodnie, przy czym nie spuścił oczu z Jeongguka.
— Ah zamknij mordę. Nie będziesz jarać, rozumiesz?
Taehyung odpowiedział mu prychnięciem, które tak bardzo zawsze irytowało bruneta.
— Wsiadaj. — powiedział Jeongguk tonem nieznoszącym sprzeciwu, co właściwie miał w zwyczaju. Taehyung spojrzał na niego niepewnie, nie ruszając się z miejsca nawet o milimetr. — Powiedziałem coś.
Blondyn więc skierował się do samochodu. Wszystko potoczyło się o wiele lepiej, niż miało pomyślał.
Taehyung wrócił do pozornej świadomości dopiero, gdy samochód zahamował lekko, aby wjechać na teren strzeżonego osiedla znanego właśnie z bycia siedliskiem największych w Korei biznesmenów, modeli czy aktorów, płacących grube pieniądze za luksusowe apartamenty. Blondyn sam miał możliwość pomieszkiwania na siedemnastym piętrze jednego z wierzowców, gdy ich piękny wystawny dom przechodził renowację. Znał więc okolice i większość mieszkańców, ale Jeon? To nazwisko nie obiło mu się o uszy. Wzrokiem powrócił zza szyby do samochodu, tak samo jak myślami, które uleciały z pojazdu, zatrzymując się na tym, co mogą tu robić i dlaczego Jeonggukowi otworzono w ogóle bramę.
— Jedziemy do Hoseoka nie patrz się tak na mnie. — powiedział Jeongguk, który czuł na sobie ciążące spojrzenie towarzysza. — Nie będzie go dzisiaj, więc porozmawiamy sobie u niego.
Ta wiem. Obiecywałam, że wrócę i zacznę publikować cześciej, ale będę zupełnie szczera - nie miałam ochoty. Dopiero teraz zachciało mi się edytować ten rozdział, więc jestem. Zajmę się też teraz napisaniem następnego rozdziału, wiec nie będziecie musieli znów tak długo czekać. Have a nice life everyone!
CZYTASZ
annoying bby | taekook
FanfictionTaehyung zakochany jest w niegrzecznym chłopcu ze swojej szkoły, ale nie umie okazać mu uczuć inaczej, niż uprzykrzając mu życie lub Jeongguk jest dilerem narkotyków, którego irytuje Taehyung • fluff, smut, top!jk, powerbottom!tae, zmieniony wiek jk...