Capítulo 2

892 31 19
                                    

Jorge

Całą noc myślałem o Martinie i o tym, że znowu ją spotkałem. Wszystko na nowo wróciło, wszystkie uczucia wróciły. Wiem, że mam dziewczynę, ale uczuć się nie zmieni. Każdy głupi to wie. Poczułem coś do Tini, podczas drugiego sezonu Violetty. Nie spodziewałem się, że taka mała osóbka może mi tak bardzo zawrócić w głowie. Postanowiłem nic nie mówić Stephie, bo zrobiłaby z tego wielką aferę, niepotrzebnie. Zapomnę o tym uczuciu, albo chociaż spróbuję się go pozbyć.

Od godziny jestem w szkole. Czekam na pierwsze zajęcia wychowania fizycznego. W dodatku z klasą, gdzie jest Tini. Nie wiem czy to wytrzymam. Chyba czas z nią poważnie porozmawiać.

Zajęcia się zaczęły a ja właśnie ujrzałem Tini wchodzącą do sali z przyjaciółką. Ni le sądziłem, że będę miał jakąś niechęć do uczniów. Jednak to musiało nastąpić.

- Witajcie na pierwszych zajęciach wychowania fizycznego w tym roku. Jak wiecie jestem nowym nauczycielem i myślę, że się polubimy. Mam na imię Jorge Blanco, ale pewnie większość z was mnie zna więc przyzwyczaję się do tego. - unikałem wzroku z Tini. - Ustawcie się na linii. Odliczycie od jednego. - gwizdnąłem i każdy z obecnych zaczął odliczać.

Postanowiłem, że w pierwszy dzień zajęć, uczniowie pograją w siatkówkę. Nie jest to męczący sport, więc się nie zmęczą.

- Okey koniec rozgrzewki. Wybiorę dwie osoby, które będą kapitanami drużyn. Zagramy w siatkówkę. - moje spojrzenie złączyło się ze spojrzeniem Tini. Uśmiechnęła się na te słowa. Czyżby lubiła grać w siatkówkę? Zobaczymy. - Jest nas nieparzyście, więc ta drużyna, która będzie miała mniej zawodników, do niej dołączę i zagram z Wami. - dodałem.

Nie wiedziałem kogo wybrać. Stwierdziłem, że Tini się na to nada. Nie wiem czemu o tym pomyślałem ale wydaje mi się, że chcę po prostu zobaczyć czy jest dobra w sporcie poza aktorstwem i śpiewem.

- Więc, pierwszym kapitanem drużyny zostaje Martina... A drugim Lizy. - powiedziałem.
Czekałem aż wybiorą skład.
W głębi duszy modliłem się abym nie dołączył do drużyny Tini. Niestety tak się stało. Nieparzysta liczba osób, była właśnie w drużynie Martiny.

- W takim razie dołączam do drużyny Martiny. Zaczynamy grę. - zagwizdałem na znak rozpoczęcia gry.

Cała gra szła niesamowicie. Nie sądziłem, że serialowa Violetta tak dobrze gra w siatkówkę. Będę musiał ją wziąć do szkolnej drużyny. Jestem pod wrażeniem.

- Dobrze, na dzisiaj kończymy. Było niesamowicie. Brawo dla zwycięskiej drużyny oraz dla przegranej. Każdy z was był równy. - powiedziałem. - Tini, ty byłaś najlepsza, wezmę cię do szkolnej drużyny, jeśli chcesz oczywiście. Dzisiaj pokazałaś, że walka nie jest najważniejsza, ale dobra zabawa. I o to w sporcie chodzi. - dodałem.

- Em, jasne. Chernie dołączę. - powiedziała a ja się uśmiechnąłem.

- Reszta może już iść. Widzimy się jutro. - powiedziałem i ruszyli do szatni.

- Tini, weź piłki i zaniesiemy je do kantorka. - odparłem.

- Tak jest panie trenerze. - zaśmiała się a ja zrobiłem to samo. Nadal ma poczucie humoru.

Wzięliśmy piłki i udaliśmy się do kantorka. Polożyliśmy piłki na swoje miejsce i mieliśmy już wyjść, gdy zobaczyłem, że drzwi się zatrzasnęły. Nie wiedziałem co robić, ale wiedziałem, że bycie tu z Martiną nie skończy się dobrze.

- Co jest? - zapytała zmieszana.

- Mam nadzieję, że lubisz małe pomieszczenia, bo właśnie się zatrzasnęliśmy. - rzekłem i już myślałem że usłyszę krzyk, ale jednak Tini nic w tej sprawie nie robiła.

- Co takiego? - po krótkiej ciszy się obudziła.

- No niestety. - rzekłem.

- Halo! Jest tam ktoś?! - Martina waliła w drzwi i krzyczała.

- Tini, nikogo nie ma. Chyba, że twoja przyjaciółka. - odparłem z nadzieją.

- Nie, musiała iść do lekarza i od razu po zajęciach wyszła. Nie wierze, ze jestem tu zamknięta i w dodatku z tobą! - krzyknęła.

- Ale są tego plusy, możemy porozmawiać. - odrzekłem.

- Bardzo śmieszne... Chociaż trochę racji w tym jest. - odpowiedziała.

- A więc, czemu ta szkoła? - zacząłem.

- Jak wiesz rodzice, zawsze chcieli abym była wykształcona i miała dobre opinie. Muzyka już mnie męczyła i postanowiłam zrobić przerwę. I tak tu się znalazłam. - powiedziała.

- Ciekawa historia. Fajnie, że próbujesz czegoś innego. To dobry znak.

- Jorge... Przepraszam. - powiedziała a ja nie nie wiedziałem o co jej chodzi. Tini mnie przeprasza? Serio?

- Za co?

- Za wczoraj, okropnie cię potraktowałam. Może nie widzieliśmy się długo, ale chyba nadal jesteśmy przyjaciółmi... Wybacz - powiedziała i posmutniała.

- Wybaczam. Ale trzeba stąd jakoś wyjść, zaraz mam kolejne zajęcia, a ty pewnie też.

- Tak mam i to jeszcze historie administracji.

- O to interesujący przedmiot.

- Bardzo. Znaczy nie wiem, bo są to pierwsze zajęcia. Mam nadzieję, że są okey.

- Na pewno. Tini posłuchaj. Mam dziewczynę i jestem szczęśliwy. Ale odkąd się pojawiłaś nie mogę przestać myśleć...

- Myśleć o czym?

- Myśleć o uczuciu, którym kiedyś cię darzyłem i chyba nadal darzę.

- Jorge, sam powiedziałeś, że masz dziewczynę. - zaczęła się rozglądać. - Więc nie komplikuj tego. Między nami nic nie będzie. - Szła w stronę drzwi. Potknęła się u spadła prosto na mnie. Patrzyliśmy na siebie przez długi czas.

- Nadal tak myślisz? - powiedziałem i pocałowałem ją.

Nie wiedziałem co w tamtej chwili się wydarzyło, wiedziałem tylko, że ta chwila jest niezapomniana. Czułem się jak w bajce. Niestety kiedyś to musiało się skończyć. Usłyszałem otwieranie drzwi. Odskoczyliśmy od siebie. Ujrzałem woźną i dziękowałam jej ze otworzyła drzwi.
Tini wybiegła szybko do szatni. Po chwili z hali. Nie wiedziałem co mam teraz robić. Wiedziałem tylko, że popełniłem najgorszy błąd w swoim życiu.

~*~

Drugi jest! Myślę, że się spodoba. Czekam na Wasze opinie
Jak myślicie, będzie coś między Tini a Jorge?

Secret Of LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz