Rozdział 19 "Więc też bywasz samotny"

2.7K 373 711
                                    

Donghyuck westchnął ciężko odkładając telefon. 

Mark był na dole, a on u góry. 

Nie widzieli się, nie mogli ze sobą rozmawiać, ani się dotknąć. Umysł Donghyucka powinien się uspokoić, ale jego najmniejszą myśl i tak wypełniał Mark Lee. 

Chwycił się za włosy. Czy zaczynał wariować?

Nagle usłyszał pod drzwiami kroki. Obrócił się w tamtą stronę i czekał. W pewnym momencie rozbrzmiała muzyka. Donghyuck czuł jak na jego usta wpełza uśmiech, a całe jego napięcie znika.

- God damn youre beautiful to me! – Zaśpiewał po drugiej stronie Mark.

Donghyuck śmiejąc się wstał i otworzył drzwi. 

Tak jak się spodziewał Mark stał po drugiej stronie z telefonem w ręce.

Ściszył muzykę i oparł się ramieniem o framugę. Donghyuck założył ramiona na piersi i obaj powoli mierzyli się spojrzeniami.

- Niech ci będzie. Zgadzam się na wszystko co powiesz. – Westchnął Mark. – Zrobię wszystko, ale pozwól mi być przy tobie.

Donghyuck poczuł jak robi mu się ciepło, a mrowienie rozchodzi się w brzuchu. Odpędził szybko myśli, które jak zwykle chciały nadać słowom Marka większą wagę niż naprawdę miały.

- To co dzisiaj robimy? – Zapytał uśmiechając się delikatnie.

- Na twojej liście był spacer z psem, prawda? – Rozpromienił się.

- Chcesz kupić psa? – Donghyuck spojrzał podejrzliwie.

- Myślałem o tym, żeby namówić Neurona na ubranie obroży, ale on nie macha ogonem. – Powiedział Mark już zupełnie się rozluźniając. Donghyuck przypomniał sobie tę masę zdjęć w telefonie Marka na których był czarno-biały kot.

- Wiec? Ty założysz obroże?

- Dziwne nasz fetysze kochanie. – Mark zniżył nieco głos i sugestywnie poruszył brwiami. – Ale jeśli lubisz...

- Spadaj. – Uderzył go delikatnie w ramię i nie mógł powstrzymać śmiechu. – Skąd weźmiemy psa?

- Jaemin ma jednego. – Powiedział rozmasowując sobie rękę. – Powiedział, że nam go pożyczy.

Oczy Donghyucka się powiększyły. Mark był niesamowity, on naprawdę wziął listę Donghyucka na poważnie i robił wszystko, żeby pomóc spełnić chłopakowi marzenia. Poczuł się dogłębnie wzruszony. Najchętniej rzuciłby się Markowi na szyję i mocno go przytulił, ale nie mógł tego zrobić po całej tej dyskusji, jaką przed chwilą odbyli.

- Nie chcesz iść? – Mark z obawą spojrzał na jego twarz. – Jak chcesz możemy po prostu zostać w domu...

- Nie. – Szybko pokręcił głową. – Czemu tu jeszcze stoimy? Chodźmy. – Powiedział przechodząc koło niego w drzwiach i zaczął zbiegać po schodach.

*

Kiedy jechali tramwajem, dla Donghyucka nie była to już na tyle ekscytująca sytuacja, żeby zajmowała jego myśli. Zerknął na telefon i zobaczył nowy post Jeno. Natychmiast ogarnęły go wyrzuty sumienia. Przez to, całe zamieszanie z Markiem i jego znajomymi miał mniej czasu dla Jeno. 

Westchnął czując się jak najgorszy przyjaciel na świecie jak mógł tak szybko zapomnieć o swoim jedynym przyjacielu. Odpędził myśli, które chciały go usprawiedliwić mówiąc, że tak łatwo było zapomnieć o wejściu na tumblr i napisaniu, kiedy w jego życiu tyle się dzieje. 

Painless (MARKHYUCK)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz