Rozdział VI

2.1K 137 8
                                    

Obudziłam się wcześnie rano,  czując pulsujący ból w okolicach mojego oka. Wyswobodziłam się z uścisku Maggie, która tą noc spędziła ze mną, i na palcach weszłam do osobnej łazienki. Jęknęłam żałośnie, widząc swoje odbicie.

Pod moim okiem nabrzmiał ogromny, purpurowy siniak - pamiątka po wczorajszym wybuchu ojca.

A właśnie... Nie pamiętam, żeby coś podobnego się stało w ciągu ostatnich siedmiu lat. Właśnie wtedy tata przestał pić. Od zawsze miał z tym problem, jednak wtedy znacząco przekroczył granice.

Pamiętam wszystko, jakby to było wczoraj - syreny policyjne, wycie sygnałów karetek, mama cała we krwi... Mi samej też się oberwało, ale nie tak bardzo, jak jej. Pamiętam też babcię... Zapłakaną, roztrzęsioną kobietę, próbującą zasłonić mnie i Maggie przed jego ciosami. Bardzo mi jej brakuje. Jej dom był czymś w rodzaju bezpiecznej przystani, gdzie zawsze mogliśmy się schronić. Kiedy umarła, uciekłam z domu. Skutki tej złej decyzji były widoczne jeszcze przez kilka tygodni, w postaci rozległych siniaków na moich plecach i pośladkach.

Kiedy mama po powrocie ze szpitala zagroziła swemu oprawcy, potocznie zwanemu mężowi, że zabierze nas i odejdzie, opamiętał się. Od tamtego wydarzenia minęło ponad siedem lat, a ja czułam, jakby ten koszmar zaczynał się na nowo...

*  *  *

Najlepiej, jak tylko mogłam, ukryłam siniaka pod warstwą pudru i starając się wyglądać na szczęśliwą życiem, poszłam do szkoły. Od progu dorwała mnie Jasmine.

-Jak było? - zapytała, ignorując moje powitanie.

-Dobrze - skwitowałam, naumyślnie drażniąc się z przyjaciółką.

-Dobrze? - syknęła, nachylając się do mnie. - Więcej szczegółów, proszę.

-Osobnik płci męskiej, zwany również Ashtonem Gwiazdą Irwinem, przyjechał pod dom mojej skromnej osoby czarnym samochodem marki BMW... - zaczęłam, starając się nie wybuchnąç śmiechem.

Oberwałam mocnego kuksańca pod żebra, więc westchnęłam i dałam sobie spokój z tą zabawą.

-Pojechaliśmy do tej nowej, włoskiej restauracji w centrum. Dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się i trochę też wypiliśmy. Na koniec odprowadził mnie i... - tutaj zawiesiłam głos, czując występujący na moją twarz rumieniec.

-No? - ponagliła mnie Jasmine.

-Czy naprawdę muszę mówić, co było dalej? - mruknęłam nerwowo, przestępując z nogi na nogę.

Jass najwyraźniej zrozumiała, o co mi chodzi, bo rozdziawiła szeroko usta, ruszając nimi bezgłośnie - wyglądała jak ryba, wyrzucona na brzeg.

-Całowaliście się? - wydusiła z siebie, ściskając moje ramię.

Kiwnęłam lekko głową, a dziewczyna wybuchnęła tak głośnym piskiem, że przestraszyła grupę pierwszaków, stojących obok szafek.

-Wiedziałam, wiedziałam - ćwierkała przez całą drogę do klasy. - Będziecie ze sobą już na zaw...

Zatkałam jej usta dłonią, mówiąc pod nosem:

-Zamknij się,  Jass. Nie chcę, żeby na razie ktoś o tym wiedział, jasne?

Przyjaciółka tylko skinęła głową, wchodząc za mną do klasy.

Dzień wyjątkowo mi się dłużył. Siedziałam w szkole dopiero trzecią godzinę, a miałam wrażenie, że minęło ich już z osiem. Cały czas czułam na sobie spojrzenia trzech chłopców z mojej klasy: Michaela, Lucasa i Caluma - trzech najbliższych przyjaciół Irwina. Wiedziałam, że kiedyś podzieli się z nimi szczegółami naszego spotkania, tylko nie wiedziałam, że zrobi to tak szybko.

Happily ever afterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz