~ Przepraszam za wtedy

46 5 1
                                    

Rozdział nie podobał mi się, więc został zmieniony co wpływa na fabułę więc zapraszam do ponownego przeczytania.  03.02.2019r.

*Cody*

O szóstej rano po imprezie obudziłem się w obcym łóżku.

W obcym domu.

Z obcą dziewczyną.

Nic nowego w sumie.

Podniosłem się, nie zważając na pulsującą głowę i zabrałem z podłogi moje ubrania. Założyłem spodnie i T-shirt, i odnalazłem wyjście z mieszkania dziewczyny. Kiedy wyszedłem na korytarz zwołałem windę i kiedy do niej wsiadłem okazało się, że dzień zacznę z bardzo ładnym widokiem. Winda była przeszklona, a dziewczyna mieszkała na 16 piętrze przez co miałem niesamowity widok na wschodzące słońce nad Miami. Musiało być dość wcześnie i sam się dziwiłem, że wstałem tak wcześnie.

Mało pamiętałem z wczorajszej nocy. Film urywa mi się zaraz po wejściu do klubu, bo razem ze znajomymi z drużyny zaczęliśmy imprezę trochę wcześniej czekając na otwarcie klubu.

Budynek był pięć minut drogi od klubu, więc zrobiłem sobie krótki spacer. Wiało dziś przez co było chłodno, a moją bluzę oddałem wczoraj dziewczynie. Tak, dokładnie to pamiętam. Wspomnienia wracają wraz z przewróceniem się szklanki dziewczyny. Jakby alkohol płynący wtedy w moich żyłach wyparował w ciągu sekundy.

***

- Dwa razy czystą - krzyknąłem do barmana, a kiedy ten poszedł wlać trunek do kieliszków spojrzałem na siedzącą przy barze dziewczynie. Była śliczna, może nie z sylwetki, ale z twarzy. Pomimo pomalowanych ust i oczu wyglądała bardzo naturalnie, co było niesamowite u dziewczyn, no i, nie winić mnie za naturę faceta, miała zajebisty biust. Posłała mi lekki uśmiech, a ja spojrzałem w jej oczy i na pewno już kiedyś w nie patrzyłem. - Hej, ja cie znam. Nie wiem skąd, ale się znamy - powiedziałem i chciałem przytulić dziewczynę na powitanie, lecz ta co chwila mnie odpychała. Nie zdarza mi się to często. Zazwyczaj jest odwrotnie. Nagle poczułem, że pod wpływem mojej ręki przewróciła się szklanka, a cała jej zawartość wylądowała na dziewczynie.

- O kurwa, przepraszam, nie chciałem - przeprosiłem. Nie wiem czemu tak się przejąłem. Nic takiego się nie stało, ale ja poczułem się jakbym conajmniej kogoś zabił. Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko wzięła chusteczkę z lady i próbowała zetrzeć z siebie napój, ale nic to nie dawało. - Daj pomogę - zaproponowałem. Złapałem dziewczynę za rękę i przetarłem chusteczką. Może mi się wydawało, ale po ciele dziewczyny przebiegły ciarki. 

- Nie trzeba - usłyszałem głos dziewczyny i wyrwała rękę z mojego uścisku, a następnie ruszyła w stronę łazienki.

— Stary idziesz?  - usłyszałem głos mojego przyjaciela Ryan'a. Stał z chłopakami z drużyny. Lubiłem wszystkich, lecz głównie spotykałem się z Ryan'em i Gabe'em. Znam ich od zawsze. Nasze mamy poznały się na studiach, przez co od małego byliśmy razem. 

— Tak idę - odpowiedziałem smutno i poszedłem do chłopaków. 

Przez całą imprezę czułem się dziwnie. To się chyba nazywa wyrzuty sumienia. Doświadczyłem tego po raz pierwszy w życiu i to po zwykłym wylaniu Coli. Dziewczyna, na którą poleciał napój przemknęła mi przed oczami w tłumie i widziałem, że nawet końcówki jej włosów są mokre, a cała pewnie niesamowicie się klei. Odnalazłem moją bluzę i rozpocząłem poszukiwania, lecz nigdzie jej nie było. 

  — Hej, szukałem cię - powiedziałem gdy ujrzałem ją w tłumie. Miałem lekkie problemy ze złapaniem równowagi, ponieważ podniosłem się za szybko i zakręciło mi się w głowie —Przepraszam za to picie, masz tu bluzę, nie będzie widać plam i zapraszam na drinka - zaproponowałem, lecz dziewczyna odmówiła. Musiała się gdzieś śpieszyć, bo złapała odruchowo bluzę, którą jej podałem i odeszła.

Przed klubem widziałem ją jak wsiadała do taksówki i założyła bluzę, którą jej dałem. Uśmiechnąłem się do siebie, a sumienie odpuściło. Wróciłem do klubu i nie powiem wam co było dalej, bo sam bym chciał to wiedzieć.

***

Kiedy doszedłem pod klub odnalazłem swój motor. Odkąd przypomniałem sobie o dziewczynie znowu poczułem nieprzyjemne uczucie i nie miałem pojęcia dlaczego. Normalnie wcale bym się tym nie przejął. Wsiadłem na maszynę i odjechałem w stronę domu.

Kiedy wróciłem do domu była ósma. Pojechałem trochę dłuższą trasą, ponieważ miło się jeździło kiedy na drodze nie było jeszcze tysiąca samochodów. Mój motor jest czymś bez czego nie wyobrażam sobie życia. Przez całe wakacje pracowałem, aby na niego zarobić. Wcześniej pożyczałem taty, który zaraził mnie miłością do motoryzacji. 

Wziąłem prysznic, ubrałem dresy i spakowałem torbę na trening. Wziąłem tabletkę przeciwbólową i pojechałem na boisko.

Wszedłem do szatni, gdzie przywitała mnie grobowa cisza. Chłopcy siedzieli ze spuszczonymi głowami podpierając się na rękach. 

— Cześć - krzyknąłem, na co wszyscy jękneli.

— Możesz łaskawie zamknąć swoją jebaną mordę i nie drzeć się - powiedział Ryan mocno wkurzony, na co się zaśmiałem. Gdyby nie sytuacja z Colą która otrzeźwiła mnie wczoraj, też byłbym w takim stanie. Ubrałem strój i wyszliśmy z szatni. Trener kiedy zobaczył w jakim stanie są wszyscy zaczął się głośno śmiać i na złość zagwizdał w gwizdek, na co kilku upadło na ziemie łapiąc się za głowę. Nawet mnie to zabolało.

— Widzę, że jesteście zwarci i gotowi na dzisiejszy trening. Niedługo zaczyna się sezon, a my gramy w meczu otwarcia i mamy go wygrać, więc nie ma ochrzaniania się. Od dziś zapierdzielamy ostro. 10 kółek dookoła boiska na początek - krzyknął trener, na co zabrzmiały jęki niezadowolenia. 

Trener nie kłamał i dał nam niezły wycisk. Wróciłem wykończony i nie miałem siły nawet pobawić się z siostrą. Miała cztery latka i kochała biegać. Była wszędzie i nie miałem na nią siły, a dziś szczególnie miałem jej dość. 

Niedziele spędziłem z chłopakami na mieście. Byliśmy w kinie, na pizzy, a wieczorem poszedłem na siłownie. Zakładałem ciężarki gdy nagle moją uwagę przykuła znajoma twarz. 

Twarz dziewczyny z klubu.

Wyszła z szatni i skierowała się w stronę bieżni. Instynkt kazał mi pójść za nią i tak zrobiłem. Kiedy wybrała bieżnię, ja wybrałem tą obok.

— No cześć - przywitałem się entuzjastycznie, na co zostałem obdarzony beznamiętnym spojrzeniem. Tym razem nie miała na sobie makijażu i była tak niesamowicie słodka. Była bardzo niska, przez co musiała bardzo szybko przebierać nogami. — Przepraszam za wtedy, nie chciałem wylać tej Coli - dodałem, na co dziewczyna przewróciła oczami.

— Oh... Hej. Naprawdę nic się nie stało - odpowiedziała odwracając wzrok. Wyglądała na zawstydzoną moim towarzystwem więc postanowiłem odejść. 

Nie wiem czy jest zła za napój czy powiedziałem coś nie tak, ale domyślam się, że nie podoba jej się moje towarzystwo.

----------------------------------------------------

I fell in loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz