O blat wokół mnie trzasnęło mnóstwo tac z lunchem, a gdy podniosłam wzrok, zobaczyłam przy moim stoliku chmarę dziewczyn z młodszych i starszych klas.
- No dobrze - zaszczebiotała Jaime, sadlwiac się na przeciwko z szerokim uśmiechem.- Opowiadaj!
- O czy? -zmarszczyłam brwi ze zdziwieniem, odkładając widelec obok talerza z sałatką.
- O Gunnarsenie! - pisnęła Olivia, pochylając się, żeby lepiej słyszeć.- Chcemy wiedzieć wszystko. Jesteście razem czy coś takiego?
- Boże, nie- prychnęłam.
- Przecież mówisz do niego Marcus- wtrąciła się inna dziewczyna. Odwróciłam się i zobaczyłam Tamarę, która ściszyła głos do szeptu, jakby się bała, że brat Tinusa usłyszy.- A nie Gunnarsen.
Wzruszyłam ramionami.
- Zawsze go tak nazywałam. Wychowywaliśmy się razem. Dziś rano powiedział nawet, że traktuje mnie jak młodszą siostrę. Był dla mnie miły, to wszystko.
- Tak miły, że pobił się z kimś o ciebie?- Georgia uniosła brew z powątpiewaniem.- Błagam. Po prostu zwykle cię chroni.
Zmrużyłam oczy i mimowolnie zmarszczyłam czoło.
- O czym ty mówisz? Jak to, jak zwykle mnie chroni?
Dziewczyny spojrzał po sobie.
- Chcesz powiedzieć, że o niczym nie wiesz?- zapytała w końcu Faith.
- Najwyraźniej nie!- krzyknęłam, czując, jak z sekundy na sekundę ogarnia mnie coraz większa frustracja.- O czym nie wiem?
- Gunnarsen zawsze mówił chłopakom, że maja trzymać się od ciebie z daleka- zdradziła Olivia.- Bo jeśli zrobią cokolwiek, żeby cię skrzywdzić, to pożałują.
- Żartujesz, prawda?
Dziewczyny znów wymieniły spojrzenia, a ja spoważniałam.
- Przestańcie- poprosiłam.- Słuchajcie, ob zachowuje się po prostu jak opiekuńczy starszy brat, okej? To wszystko.
Na ich twarzy dostrzegłam sceptycyzm. Wreszcie Jaime oświadczyła:
- No dobrze, skoro jesteś tego totalnie pewna...
- Na sto dziesięć procent. Jeśli mi nie wierzycie, zapytajcie Tinusa.
- A skoro o nim mowa, to gdzie twoja druga połówka?- zapytała Tamara.
- W sali stolarskiej-wyjaśniłam. - Chciał zacząć pracować nad naszym szyldem. Za to ja wolałam zjeść lunch.
- To zrozumiałe- orzekła Candice. - Hej, a namówiłaś Gunnarsena na budkę z całusami?
- Nie zgodził się. Próbowałam. Uwierzcie mi, próbowałam.
Wszystkie westchnęły.
- Szkoda. Sporo wydałabym w tej budce- stwierdziła Georgia, rozśmieszają nas wszystkie.
- A podał jakiś powód?- chciała wiedzieć Karen.
- Właściwie to nie.
- Słuchajcie- Powiedziała nagle Lily, przesuwając roziskrzonym wzrokiem po Karen, Danie i Samancie- Skoro Gunnarsen nie będzie obsługiwał budki, to może przyjedzie z niego skorzystać.
Wszystkie wydały z siebie pisk podekscytowania. Wcale im się nie dziwiłam.
- O bosz! Elle, jeśli nie przekonałaś Gunnarsena, żeby pracował w budce, to chociaż go namówić, żeby do nas zajrzał! Zawahałam się.
- Niczego nie mogę obiecać...
- Ale postrasz się?- nalegała Dana.
Usłyszałam sygnał SMS-a więc sięgnęłam do kieszeni po telefon... a potem przypomniałam sobie, że w ten cholernej spódnicy nie ma kieszeni. Westchnęłam, a potem zaczęłam przetrząsać torbę w poszukiwaniu telefonu.
„Przyjdź do sali stolarskiej, potrzebuje pomocy!"- przeczytałam.
Odłożyłam telefon i wstałam, zbierając tace z lunchem.
- Muszę pomoc Martinusowi. Pewnie trzeba spojrzeń kobiecym okiem na jego dziełom
Dziewczyny zaśmiały się i pożegnały ze mną.
- Aha, Elle?
- Tak?- odwróciłam się.
- Poproś go- przypomniała Samantha, patrząc znacząco.
Zachichotałam i skinęłam głową, wywołując następną rundę pisków. Pokręciłam głową sama do siebie.
Okej, przyznaje, tak naprawdę nie byłam od nich lepsza. Ale przynajmniej już się z niego wyleczyłam. I to całkowicie, zwłaszcza odkąd wyżal, że jestem dla niego jak siostra. Chociaż nie stał się przez to mniej atrakcyjny. W sali Martinus stukał niecierpliwie ołówkiem w dużą deskę. Po dziecięcy sekundach zaczęłam dostawać od tego szału niebie dziwiłam się panu Prestonowi, że zostawił go samego i schronił się w swoim gabinecie na zapleczu.
- Cześć!- zawołałam, ale Tinus mnie nw zauważył, więc stanęłam tuż przed nim i rzuciłam torbę na ziemie. Gdy spadła z łoskotem, mój przyjacielskie wzdrygnął.
- O, nie słyszałem, jak weszłaś- powiedział.
- Właśnie widzę. To do czego jestem ci potrzebna?
Wskazał na deskę przed sobą.
- Jak duże powinny być litery?
Westchnęłam, a potem nastroszyłam włosy placami i ściągnęłam kucyka.
- W porządku, chłopczyku, oddawaj ołówek.
Naszkicowałam na desce napis: BUDKA Z CAŁUSAMI- te litery są nie równe. Zobacz, A jest węższe niż drugie A S wyszło połowę mniejsze niż K.
- Wiem. Ale możesz je poprawić i wymierzyć dokładniej. A poza tym w mojej wizji nie ma znaczenia, czy są idealne.
- Zamieniam się w słuch.
Przygryzłam wargę, szukając właściwych słów, żeby opisać, jak wyobrażam sobie ten napis. Nie było to łatwe.
- Okej, będziemy mieć duży szyld nad budką, więc przebijemy litery pod różnym kątem, żeby na siebie nachodziły i sterczały w różne strony. Ro będzie wyglądać fajniej niż zwykle hasło: „Budka z całusami". Czy to ma sens?
Martinus przytaknął, patrząc na deskę. Praktycznie słyszałam, jak obracają mu się w głowie trybiki, kiedy rozpracowuje mój pomysł.
- Czaje, o co chodzi. Efekt powinien być fajny.
- Wiem - powiedziałam.
Zabrał się za pogrubienie konturów liter i poprawianie ich, żeby były proste. Usiadłam na ławce naprzeciwko niego i zaczęłam machać nogami.
- Słuchaj, wiedziałeś, że twój brat ostrzega innych chłopaków, że mają zostawić mneu w spokoju?- zapytałam.
Martinus nawet nie podniósł wzrostu, tylko wzruszył ramionami.
- pewnie, wszyscy to wiedzą.
- Wszyscy oprócz mnie. Jak to możliwe? A co ważniejsze, dlaczego mi o tym nie powiedziałeś?
- Nie wiem, uznałem, że sama a to wpadłaś. Jak sądzisz, czemu nikt nigdy nie zaprosił cię na randkę?
Myślałam o tym chwilkę. Prawdę mówiąc, dotąd się nad tym nie zastanawiałam.. Nie wpadłam w panienkę z powodu braku chłopaka. Po prostu zaakceptowałam fakt, że faceci nie widzą we mnie dziewczyny, którą zaprasza się na randki. Myślałam, że traktują mnie bardziej jak kumpla, obrał często spędzałam czas z Tinusem i ich paczką.
- Wiesz, że świata poza tobą nie widzie,Tinus-zadrwiłam.
Spojrzał na mnie i mrugnął, a ja posłałam mu całusa. Zaśmialiśmy się i Martinus wrócił do poprawiania po mnie liter.
- A tak poważnie, to dopiero się o tym dowiedziałam.
- Tak. Kilka dziewczyn mi powiedziało, kiedy chciały wyciągnąć ode mnie plotki o dzisiejszym poranku. Chociaż nie było o czym mówić. Wyjaśniłam im, że jestem dla Marcsa jak młodsza siostra.
- Po prostu za mocno się wczuł się w role nadopiekuńczego starszego brata- zgodził się ze mną Martinus.- chociaż ja oczywiście zrobiłam to samo. Zwłaszcza po tym, jak ci głoście potraktowali cie dziś rano...- ołówek pękł mu w dłoni.
- Dziżas, wyluzuj- poprosiłam cicho.
Martinus wyrzucił połamany ołówek i wyciągnął drugi zza ucha.
- Przepraszam. Po prostu naprawdę mnie wkurzył.
- Właśnie widzę.
- Dobra, mniejsza z tym. Chodzi o to, że Mac ma absolutną racje, kiedy każe chłopakom zostawić cię w spokoju. Jesteś taka łatwowierna , że bardzo łatwo byłoby cię zranić.
- Co?- krzyknęłam z oburzeniem.- Ja łatwowierna?
Martinus znów wzruszył ramionami.
- Po prostu czasem jesteś za miła, Shelly. Nie krytykuje tego. Po prostu... no wiesz, masz większą szanse zakochać się w jakimś dupku, który cię skrzywdzi.
- Aha - rzuciłam - Rozumiem.
- Po prostu się o ciebie troszczę. I Mac też.
- To... dzięki.
- To... nie ma za co- odpowiedział ze śmiechem, przedrzeźniając mnie. Strzeliłam w niego gumką recepturką z ławki obok mnie. Strzepnąć ją i pracował dalej, a ja obserwowałam jego postępy i zabawiałam go rozmową. Nadal zastanawiałam się, dlaczego Marcus posunął się tak daleko, żeby odstraszyć ode mnie chłopaków. Nagle uświadomiłam sobie, jakie to było niesprawiedliwe. Za dwa miesiące kończyłam siedemnaście lat. Jeszcze nigdy się nie całowałam, nigdy nie miałam chłopaka, nigdy nie byłam na randkę. Marcus zupełnie się ze mną nie liczył. Jak śmiał ingerować w moje życie w taki sposób? Okej, miło, że się o mnie troszczył, ale nie musiał zabraniać wszystkim chłopakom się ze mną umawiać!
Kiedy zapytałam Tinusa, co takiego zrobił jego straszy brat, żeby nikomu nawet nie przyszło rondo głowy, wyjaśnił:
- Powiedział, że jeśli zrobią cokolwiek, żeby skrzywdzić, to będą mieli z nim do czynienia.
Westchnęłam w duchu. Było jasne, że Marcus widziałam we mnie tylko wrażliwą, naiwną młodszą siostrę m, ale i tak żałowałam, że nie robił tego z innych powodów.
^^^^^^^^^^^^^
O TO ROZDZIAŁ MISKI!
Jak zwykle mam nadzieje że się
podobał😂❤️Przepraszam za jakiekolwiek błędy ale ten rozdział był pisany na szybko.
{1271 słów}
CZYTASZ
I (don't) love you..|M.G
FanfictionKiedy Elle postanawia zorganizować na szkolnym festynie budkę z całusami, nie ma pojęcia, że sama w niej usiądzie - ani że swój pierwszy pocałunek przeżyje z aroganckim Marcus'em. Jej życie wywraca się do góry nogami. Czy ten romans przyniesie Elle...