Rozdział 10

265 16 39
                                    

Budka była gotowa praktycznie w ostatniej chwili. W piątek musieliśmy pracować nad nią przez całą przerwę na lunch, a po lekcjach zostaliśmy do szóstej, żeby wszystko dokończyć. Dziewczyny ze szkoły ciągle pytały, czy Mac przyjdzie do budki na festynie. Za każdym razem powtarzałam to samo:
- Powiedział, że to możliwe, ale na waszym miejscu nie robiłabym sobie nadziei. -I za każdym razem widziałam na ich twarzy podekscytowanie, bo oczywiście robiły sobie nadzieję. Nie widziałam się z Marcusem, odkąd podwiózł mnie do domu w środę. Przeczuwałam, że przy najbliższej okazji znów zacznie się ze mnie nabijać za to, co mi się wypsnęło, i zrobi wielką sprawę z tego, że nazwałam go ciachem, żeby mnie zawstydzić. Byłam tego pewna. W sobotni poranek Tinus przyjechał po mnie bardzo wcześnie - o ósmej.
- Nienawidzę poranków- wymamrotałam, wytaczając się z samochodu przed Starbucksem. Marzyłam o latte na odtłuszczonym mleku z bitą śmietaną. Jeszcze się do końca nie obudziłam, więc postanowiłam poprosić o dodatkowe espresso w nadziei, że mnie ocuci.
- Mam to samo - mruknął Tinus.
Podeszliśmy chwiejnie do lady, gdzie mój przyjaciel zamówił nasze napoje i zapłacił. Festyn zaczynał się o dziesiątej, ale musieliśmy być na miejscu godzinę wcześniej, żeby się upewnić, że wszystko jest przygotowane. Wypiliśmy kawę i zjedliśmy brownie. Owszem, było bardzo wcześnie, ale nie przejmowałarm się tym. Potrzebowałam energii, a kofeina i cukier miały mi ją zapewnić. Tinus pochłonał dwa ciastka, zanim ja skończyłam swoje jedno. Wyszliśmy z kawiarni najpóźniej, jak mogliśmy, żeby zdażyć do szkoły na dziewiatą.
- A wy jak zwykle tuż przed czasem- Tyrone pokręcit głową ze śmiechem, kiedy stawiliśmy się na posterunku za dwie dziewiąta.
- Wasza budka jest tam, obok sklepiku z watą cukrową.
- Super -rzucił Tintin i ruszyliśmy tam razem. Postawiliśmy w środku cztery stołki i przystroiliśmy ściany dekoracjami z krepiny. Później przeszliśmy się po boisku i rozwiesiliśmy plakaty reklamujące budkę z całusami. Inne budki wyglądały dość imponująco. Niektóre rozrywki wydały mi się świetne. Zauważyłam nawet dmuchany zamek i basen z piłeczkami dla małych dzieci. Wszystko było już prawie przygotowane i musiałam przyznać, że efekt przekraczał moje oczekiwania. Wróciłam do naszej budki, gdzie Martinus flirtował właśnie z Gabi, koleżanką z biologi. Była jedną z tych dziewczyn, które zawsze wydają się wesołe i pełne energii, ale nikogo tym nie irytują. Wiedziałam, że Gabi podoba się Martinusowi, bo ostatnio bez przerwy o niej mówił. Nigdy wcześniej nie widziałam ich razem, więc mogłam tylko mieć nadzieje. że jego uczucia są odwzajemnione. Teraz, gdy podeszłam do budki z całusami, moje watpliwości się rozwiały. Byłam pewna, że jej się podoba.
- Widzę, że budka z całusami działa już pełna para?- zażartowałam, bo Gabi kręciła kosmyk włosów na palcu, pochylona w strone Tinusa. Zarumieniła się, a mój przyjaciel przewrócił oczami
- Tinus właśnie zaprosił mnie do kina-zdradziła mi Gabi.
- O!-zawołałam radośnie.- To bawcie się dobrze, dzieciaki. Kiedy idziecie?
- Jutro wieczorem.
-Super-stwierdziłam.
Gabi patrzyła na niego roziskrzonym wzrokiem i uśmiechała się trochę bezmyślnie. Zerknęłam na Tinusa niemal niezauważalnie skinęłam głową. Gabi wyraźnie się nim interesowała. Tinus od miesięcy był singlem. Miałam tylko nadzieje, że tym razem jego dziewczyny nie zniechęci nasza przyjażń.
To przez nią zwykle rozpadały się jego związki. Dziewczyny miały dosyć tego, że Martinus spędza ze mną tyle czasu, a Tinus miał dosyć słuchania ich narzekań na mój temat - i nagle było po wszystkim.
Zostawiłam go zatopionego w rozmowie z Gabi i poszłam przywitać się z dziewczynami i chłopakami z naszej budki, którzy właśnie pojawili się na boisku. Festyn miał się zacząć za piętnaście minut.
- Cześc!-uśmiechnełam się do Samanthy i Lily. Jason i Dave byli pochłonięci dyskusją o meczu New York Mets. Po chwili dołączył do nas Jon.
- Na kogo czekamy? - zapytał Dave, kiedy mnie za- uważył. Na Karen, Dane i Asha - odpowiedziałam. - Ale niedługo powinni tu być. - Idziemy do budki? - zaproponowała Lily.
- Poczekajcie kilka minut - poprosiłam. - Tinus flirtuje z Gabi i pewnie robi już z niego dobry użytek. Wszyscy się roześmiali.
- Umówili się? Wreszcie! - skomentowała Samantha - Gabi gadała o Tinusie od tygodni.
- Boże, to było nie do wytrzymania - zgodziła się z nią Lily. - Siedze w ławce obok i ostatnio miałam ochote na nich nawrzeszczeć, żeby poszli w końcu na randkę!
- Aha, słuchajcie, będziecie się zmieniać co pół godziny. Dobrze? W ten sposób każdy zdąży odpocząć.
- Okej.
- Jasne.
- W porządku.
- Nie ma sprawy.
- Spoko.
Nagle usłyszałam:
- Czeeeść! - Dana i Karen podbiegły do nas niemal w podskokach.
Wszystkie dziewczyny miały na sobie śliczne letnie sukienki w różnych odcieniach różu i czerwieni. Chłopoy przyszli w dzinsach i obcisłych T-shirtach, które podkreślały ich mięśnie. Krótko mówiąc, wszyscy wyglądali sto razy lepiej niż ja w moich postrzępionych dżinsach i czarnej bluzce na ramiączkach.
- O kurcze!-krzyknęła Karen, przetrząsając gorączkowo torebkę. - Zapomnialam szminki!
- Nie martw się, ja mam kilka - uspokoiła ja Lily. Karen odetchnęła z ulgą.
- Całe szczęście.
- W porządku, już jestem, koniec paniki -oznajmił jakiś głos. Odwróciłam się i zobaczyłam, że podchodzi do nas Ash.
- Cześć, super!- powiedziałam.-Okej Ash, Dave, wy macie pierwszy dyżur. Lily i Karen, wy tez. Reszcie wyślemy SMS-y o dziesiątej dwadzieścia pięć, żebyście przyszli do budki i ich zmienili. Wszyscy skinęli głowami. Przeszliśmy całą dziewiątką przez boisko, po drodze podziwiając inne kolorowe stragany. Kiedy doszliśmy na miejsce, Gabi już tam nie było. Martinus dzielił właśnie budkę liną na pół, żeby dziewczyny mogły ustawiać się w kolejce z jednej strony, a chłopcy z drugiej.
- Wszyscy gotowi? - zapytałam, kiedy usłyszeliśmy jak Tyrone uprzedza, że zostało nam tylko kilka minut do otwarcia festynu dla gości.
- Gotowi! - odpowiedziała chórem obsługa naszej budki. Spojrzałam na Tinusa i uśmiechnęliśmy się do siebie Na boisku zaczęli pojawiać się ludzie, a po dwudziestu minutach przed naszym boksem stała już długa kolejka. Razem z Tinusem musieliśmy pobierać opłaty i pilnować, Żeby nikt nie próbował dostać więcej niż szybkiego buziaka. Po pierwszej godzinie mieliśmy prawie dwieście dolarów.
- To niesamowite! - zawołałam do Tintin, kiedy policzyliśmy pieniądze i zamknęliśmy kasę.
- Totalnie! Jestem pewny, że wygram swój zakład z Joelem.
- Jaki zakład?
- Postawiłem trzydzieści dolców, że budka z całusami zarobi więcej niż jego boks z balonami wodnymi.
- No tak, pamiętam.
Joel i Francis mieli stoisko, na którym celowało się rzutkami w balony z wodą. Za przebicie trzech nagrodą był ogromny miś. Widzieliśmy ich z naszego miejsca na boisku.
- No nie wiem-powiedziałam ostrożnie.-Mają chyba spory ruch
- Tak, ale na pewno nie zarobili jeszcze dwustu dolarów - rzucił pewnie Tinus, poklepując kasetkę z pieniędzmi.
Z głośników płynęły piosenki z naszej starannie dobranej playlisty i widać było, że wszyscy świetnie się bawią. Co chwila ktoś wybuchał śmiechem; w powietrzu unosił się odurzający zapach cukru, a wszędzie kłębiło się mnóstwo ludzi.
Martinus i ja zostawiliśmy budkę na dwadzieścia minut pod opieką Tyrone'a. Poszliśmy na hot-dogi i coś do picia, a wracając, zgarnęliśmy ogromne porcje waty cukrowej - oczywiście za darmo, bo na tym stoisku pracowała Gabi. Musiałam odciągnąć stamtąd Martinusa siłą.
- Fajnie razem wyglądacie -powiedziałam. - Okazuje się, że ona buja się w tobie od kilku tygodni.
- Naprawde? - Tinus wybałuszył oczy ze zdziwienia i uśmiechnął się szeroko.
- Tak
- Super
-Fajnie, że się nią umówiłeś. Od wieków byłeś singlem. Znudziłaś się moim towarzystwem? -zażartował, dając mi kuksańca w zebra.
- Nie - zaśmiałam się. Po prostu cieszę się twoim szczęściem, to wszystko.
- Ja też się cieszę. Lubię ją.
- Wiem. Bez przerwy to powtarzasz.
Parsknął śmiechem, objął mnie ramieniem i tak przytuleni ruszyliśmy do budki.
- Teraz musimy tylko znaleźć chłopaka, który odważy się z tobą umówić i ściagnąć na siebie mój gniew. Oraz zaryzykować zemstę Maca. Zaśmiałam się szyderczo
- Nie ma szans. Jeśli Maca się nie odczepi, umrę jako stara panna.
- Przestań. Najwyżej będziesz czterdziestoletnią dziewicą..
Szturchnęłam go łokciem i wpakowałam sobie do ust porcje waty cukrowej.
- Zamknij się! - rzuciłam z pełną buzią. Tinus roześmiał się.
- Tylko cię drażnię, przecież wiesz.
- Tak, wiem. Karen, Lily, Dave i Ash wrócili do budki kilka minut wcześniej. Martinus i ja zebraliśmy pieniądze i schowaliśmy je do kasetki na zapleczu. Kolejka była już naprawde długa. Podekscytowane dziewczyny poprawiały błyszczyki przed pocałunkiem z ciachami ze szkolnych drużyn sportowych a chłopcy próbowali ustalić, którą dziewczynę wylosują, i porównywali je ze sobą. Martinus i ja staliśmy z boku, obserwując przechodzących. Nagle z budki wybiegła z przerażoną miną Karen.
- Co się stało? Wszystko dobrze? O co chodzi? - pytaliśmy gorączkowo. Przyszło mi do głowy, że jakiś chłopak próbował się do niej dobierać.
- Nie moge! - pisnęła dramatycznie. - Nie dam rady! On tam jest!
- Kto? Twój były? -Martinus zmarszczył brwi. Karen przeniosla wzrok na niego i przytaknęła, przygryzając warge
- Tak.. no, powiedzmy, że coś w tym rodzaju.
- Ale... nie możemy przecież... zostawić Lily samej, dopóki on sobie nie pójdzie -wyjąkałam.
Nagle poczułam silne popchnięcie.
- Ty ją zastąp! - syknął do mnie Tinus.- Przynajmniej dopóki on tu jest.
- Ale... ale...
Ja nie mogłam obsługiwać budki z całusami!Przecież jeszcze nigdy się nie całowałam
- Musisz to zrobić! Nie mamy wyjścia!- dodał błaganym tonem.
Najpierw jade na motorze -i to z Maciem. A teraz mam się całować z obcymi chtopakami w budce! Niech ktoś mi przypomni czemu uznałam to za dobry pomysł?
- To będzie świetny trening! - zażartował, kiedy oszołomiona ruszyłam przed siebie.
Podeszłam do pustego stołka Karen, wzięłam szminkę ze stolika i umalowałam się lekko. Pomadka była jaskrawoczerwona - sama bym takiej nie wybrała. W dodatku nie miałam odpowiednich ciuchów
Spojrzałam na chłopaków ustawionych w kolejce. Lily posłała mi pocieszający uśmiech i zawołała
- Nastepny!
I wtedy go zobaczyłam. Odwróciłam się gwałtownie, rzucając Karen i Tinusowi rozgorączkowane spojrzenie.
W kolejce nie stał były Karen
- Gunnarsen?- syknęłam, wpatrując się w nią ze zdumie- niem. Serce prawie wyrwało mi się z piersi, oczy miałam wybałuszone.
Nie mogłam w to uwierzyć! Tyle razy mnie prosiły, żebym ściągnęła Maca do naszej budki-i teraz Karen stchórzyła! A przecież była w nim zakochana! To strasznie słabe!
- Przepraszam- powiedziała bezgłośnie, przygryzając wargę
- Nastepny! - zawołała znów Lily. Cholera. On był na- stępny. Przełknęłam głośno ślinę, a Lily spojrzała na mnie ostro. Musiałam wziąć się w garść.
Odchrząknęłam znów i rzuciłam drżącym głosem:
-Następny?
Mac podszedł bliżej i usiadł naprzeciwko mnie.
- Dlaczego pracujesz w swojej budce?- zapytał. - Dlatego, że Karen wymiękła na twój widok - wymamrotałam, podczas gdy on mierzył mnie wzrokiem.- No co? Wiem, że nie jestem dobrze ubrana na taką okazje.
- Nie, wyglądasz okej.
- Aha-Zamrugałam z zaskoczeniem. To prawie jakby powiedział, że wyglądam ladnie.
- Dzięki... nie sądziłam że przyjdziesz. Wzruszył ramionami.
- Shuchaj, nie płacę za to, żeby z tobą rozmawiać- po wiedzial kładąc dwa dolary na ladzie znaczącym gestem. -Płace za całusa.
On tylko się wygłupia... prawda? Tylko mnie prowokuje, chce mnie wkręcić.
Spojrzał na mnie wyczekująco. O Boże, on nie żartuje. Musze go pocałować. Jeszcze do mnie nie docierało, że mój pierwszy pocałunek będzie z Marcusem Gunnarsen. Starszym bratem mojego najlepszego przyjaciela. Chłopakiem, który budził we mnie niewytłumaczalne uczucia i potrafił w trzy sekundy doprowadzić mnie do furii. Przełknęłam sline, a on najwyraźniej to usłyszał, bo uniost brew. Przesunęlam wzrok na jego usta. Wydawały się miękkie stworzone do pocałunków. Przypomniałam sobie Marcusa w samym ręczniku.. a potem w stroju do futbolu...
A teraz miałam go pocałować.
Wiedziałam, że jeśli nie chcę, to nie muszę. Wszystko zależało ode mnie i to właśnie było najgorsze: mogłam się wycofać, ale nie potrafiłam się do tego zmusić.
Pochyliłam się w jego strone, a on pochylił się w moją. A co jeśli wata cukrowa przykleiła mi się do zębów? A co jeśli mam nieświeży oddech?
Zamknij się, zamknij sie, zamknij się!
Mój pierwszy pocałunek...

^^^^^^^^^^^^^^^^
BOOM BOOM BOOM!
I rozdział jest!
Jak zwykle mam nadzieje że się podoba😏
I MAM DOBRĄ WIADOMOŚĆ!
DZIŚ WIECZOREM POJAWIĄ SIĘ DWA NOWE ROZDZIAŁY ! 😂❤️
Btw. Ta Gabi z którą flirtuje tintin to ma BITCH GabiMMer 😌🤣
Buziaczki do następnego

Pamiętajcie że was KCKCKCKKCKC🤤

{1887 słów}

I (don't) love you..|M.GOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz