#FZfanfiction
Następnego dnia nikt, nawet jakby bardzo chciał, nie mógł nie zauważyć podłego humoru Cala. Był małomówny, a jeśli ktoś powiedział o jedno słowo za dużo, to wystarczyło tylko spojrzenie wkurzonego Hooda, by je cofnął. I o ile takie humorki mogły się zdarzać każdemu, to wszyscy wiedzieli, że Calum nie był tego typu osobą. Nie był jednym z tych rockmenów, którzy mieli ochotę rozwalić swoją gitarę o podłogę, a niewątpliwie był w drodze do tego stanu rzeczy, bo struny ledwie wytrzymywały jego uderzenia kciukiem. Luke obserwując to z odległości paru metrów, był przekonany, że zaraz któraś z nich pęknie. A gdyby to się zdarzyło, ich przyjaciel albo straciłby oko, albo miałby poważną ranę na twarzy, co w obu przypadkach skończyłoby się szpitalem.
– Hej, hej! Cal! – Blondyn krzyknął w końcu do mikrofonu, a Mike i Ashton dopiero po chwili przestali grać, patrząc na nich niezrozumiale.
– Co? – spytał podirytowany.
– Zaraz ci struna pęknie, a już na pewno żyłka – odparł, podchodząc do niego. – Co jest? Chodzisz dzisiaj jak bomba zegarowa.
– Nie twoja sprawa – warknął.
– Moja, bo zaraz stracimy basistę. Zapomniałeś jak ci struna od gitary po policzku przeleciała? Ciesz się, że nie masz blizny, bo bym ci przypomniał. – Jego słowa zabrzmiały jak groźba, tym bardziej, że mocno ściskał bruneta za ramię. – Co ci odwala?
– Dobra, ok? Chcecie wiedzieć? To wam, kurwa, powiem! – krzyknął, wyrywając rękę z uścisku Luke'a. – Meg zadzwoniła do mnie po pijaku w nocy. I wiecie czego się dowiedziałem? Że się z kimś pierdoliła w kiblu! Sama mi to powiedziała!
Cała trójka spojrzała na niego zdziwiona, ale po chwili Mike zaczął śmiać się pod nosem. Wszyscy spojrzeli na niego zdezorientowani, a Cal miał ochotę ruszyć z miejsca i mu przyłożyć. W ostatniej chwili powstrzymał go przed tym Luke, który stał najbliżej.
– Stary, ty jesteś zazdrosny? Przecież sam ją w kiblu bzyknąłeś i dobrze wiedziałeś jaka ona jest. A teraz grasz wielce zdziwionego, że nadal to robi. Nie jesteście razem. Zresztą sam mówiłeś, że łączy was tylko seks. Pytanie więc brzmi: o co ci chodzi, do cholery? – spytał Mike, ironicznie się przy tym uśmiechając.
– O to, że ja... – zaczął pewnie, ale szybko się zawahał. – Kurde, bo to nie jest fair, że ona sobie idzie do klubu i się pieprzy z kim chce, a ja jak głupi czekam na dni wolne lub powrót do LA.
– Ty, Romeo! Uważaj, bo ci uwierzę – zadrwił Clifford. – Tylko to? Jesteś na nią zły, bo ona się chcicy pozbywa, a ty nie? Nie bądź śmieszny, Hood – zaśmiał się złośliwie.
– Prawda jest taka, że ona cię kręci, Cal. I to nie tylko w łóżku, ale w ogóle – wtrącił się Irwin. – Tylko ciekawe, czy ona ma ochotę na jakieś poważniejsze gierki niż gra wstępna.
– Rozmawiałeś z nią później? – spytał Hemmings.
– Znając życie, pewnie odsypia noc. A zanim kac przestanie ją męczyć będzie późne popołudnie. Zadzwonię przed koncertem.
– Nie ma mowy! – krzyknęli jednocześnie.
– Zadzwonisz o wiele wcześniej, bo musimy mieć czas żeby cię opanować. Tak w razie czego – dodał Luke, a Ashton i Michael tylko pokiwali głowami.
– A tymczasem wracamy do próby – zakomunikował Irwin, robiąc parę kroków do tyłu, w kierunku perkusji.
*
CZYTASZ
Friend Zone ✖ 5SOS [✔]
Fanfiction"Podobno ze strefy przyjaźni nie ma wyjścia." Luke Hemmings prowadzi światową karierę wraz ze swoimi przyjaciółmi z zespołu. Kiedy na ich drodze pojawia się June Carter, właściwie nic się nie zmienia. Nic oprócz tego, że serce Luke'a bije o wiele s...