#FZfanfiction
Wtorek i połowę środy dziewczyny niby przypadkiem spędzały jak najdalej od hotelu. Megan mogła oszukiwać siebie i June, że wcale nie było to spowodowane chęcią ucieczki od Caluma, który w każdej chwili mógł pojawić się na horyzoncie, gdyby były w hotelu, ale obie dobrze wiedziały jaka była prawda. Prawda w oczy kole, dlatego każda wzmianka o Calu w obecności różowowłosej kończyła się natychmiastową zmianą tematu.
Życie jednak lubi się z nas nabijać. Bawi się w przygłuchego starca, któremu aparat słuchowy nie pomaga i zamiast tego, co chcemy dostajemy to, czego chcieliśmy uniknąć. Mówią: "jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma", ale Shorks nijak nie potrafiła się nawet uśmiechnąć, gdy wchodząc do windy ze swoją walizką w środowe popołudnie, natknęła się na Hooda.
Gdy drzwi się rozsunęły, a ona zobaczyła przed sobą bruneta, drgnęła przestraszona, rozdziawiając lekko usta. Serce zaczęło jej bić kilka razy szybciej, aż głowa ją zabolała, a ona nie wiedziała co ma teraz zrobić. Calum też niezbyt wiedział jak się zachować. Widok Megan był ostatnim, którego się spodziewał, a ona rzeczywiście stała przed nim we własnej osobie w niedbale zapiętej koszuli w kratę i wpatrywała się w niego niemniej zaskoczona niż on w nią.
– Co ty tu robisz? – w końcu zapytał.
– Byłam tutaj parę dni, wracam do domu – odparła rzeczowo.
Hood zamilkł na moment. Nie był idiotą, szybko zaczął kojarzyć fakty i w myślach zaklął na Luke'a, który na pewno wiedział, że Shorks była w hotelu. Przecież June musiała mu powiedzieć dlaczego spędza całe dnie bez niego.
– Czyli jedziesz teraz się wymeldować? – Meg jedynie kiwnęła głową. – Też jadę na dół, więc...
Nie musiał dokańczać swojej myśli, dziewczyna weszła do windy i ustawiła się z przeciwnej strony, co i tak nie sprawiło, że poczuła się lepiej. Cztery metry kwadratowe wydawały się ciasną klatką, z której nie ma wyjścia i w której trudno oddychać.
– Megan... – Spojrzała na niego, zaciskając mocniej dłoń na uchwycie walizki. – Naprawdę musimy kończyć to w ten sposób?
– Co kończyć? Przecież nic się nawet nie zaczęło – odparła, czując gorzki smak na języku.
– Może dla ciebie to nic, ale dla mnie to jest coś, Meg – burknął pod nosem. – I nie potrafię teraz tak po prostu udawać, że to wszystko nie miało miejsca.
– Naucz się, bo ja nie mam zamiaru udawać, że jestem jedną z tych dziewczyn, które lubią być czyjeś. Nie jestem przedmiotem, by naklejać mi etykietkę z napisem "należy do...", Calum. Nie lubię być czyjaś, gdy przede wszystkim zależy mi na wolności.
– Zależy mi na tobie – mruknął niepewnie, patrząc na nią z dołu.
Nie lubił mówić o swoich uczuciach. Wolał pogrążyć się w pisaniu tekstów niż powiedzieć wprost jakiś frazes, który czasem jest tylko słowem bez znaczenia. Tym razem jednak miał znaczenie i to ogromne, bo nie potrafił żyć ze świadomością, że Megan mogłaby się już do niego nigdy nie odezwać. Na samą myśl takiego obrotu spraw coś kuło go w sercu, czemu nie potrafił dać ujścia w inny sposób niż złość.
– Calum, proszę cię... – jęknęła, odwracając od niego plecami. – Myślisz, że ja mam ciebie kompletnie w dupie? Nie, nie mam. Lubię cię, Cal, serio. Tylko nie bawię się w związki, uszanuj to.
– Powiedz mi to prosto w oczy, bo nie potrafię uwierzyć komuś, kto nie patrzy na mnie, gdy ze mną rozmawia. – Megan westchnęła ciężko, odwracając się do niego.
CZYTASZ
Friend Zone ✖ 5SOS [✔]
Fanfiction"Podobno ze strefy przyjaźni nie ma wyjścia." Luke Hemmings prowadzi światową karierę wraz ze swoimi przyjaciółmi z zespołu. Kiedy na ich drodze pojawia się June Carter, właściwie nic się nie zmienia. Nic oprócz tego, że serce Luke'a bije o wiele s...