Lisa siedziała na biurku, które stało na przeciwko łóżka. W dłoni trzymała jabłko, cicho wpatrując się w bruneta.
- Zasadniczo, ja tu mieszkam.
- Nie o to pytam. Czemu jesteś w moim pokoju i bezczelnie się na mnie gapisz? - Loki nieco podniósł głos.
- Czekałam aż się obudzisz. Jesteś mi bardzo potrzebny.
- Doprawdy? Mała Midgardka sobie nie poradzi?
- Poradziłabym sobie sama, ale sądziłam, że masz dosyć siedzenia samemu i nudzenia się. Myślałam, że chcesz się na coś przydać. Widzę, że jedynie zmarnowałam czas. Na razie - rzuciła, kierując się do wyjścia.
- Zaczekaj - zawołał za nią.
Chaotic odwróciła się do niego, opierając ręce o framugę po obu stronach przejścia. Westchnęła, mierząc go znudzonym i lekceważącym spojrzeniem.
- W czym miałbym ci pomóc?
- W czymś zbyt skomplikowanym dla ciebie - syknęła. - Miało być dużo pracy i sporo frajdy, ale chyba nie zarejestrowałeś sytuacji sprzed chwili. Spławiłeś mnie, więc teraz ja każę ci zjeżdżać. Mała Midgardka sama da sobie radę.
Laufeyson rozchylił wargi i zerwał się na równe nogi kilka sekund po tym jak Highlight zniknęła z jego pokoju, uderzając otwartą dłonią w drzwi. Miał dosyć takiego zachowania z jej strony. Od samego początku dnia zaczęła działać mu na nerwy. Wyszedł na korytarz, zdając sobie sprawę, że jest dopiero piąta nad ranem.
Złapał Chaotic za nadgarstek i szarpnął za niego mocno, odwracając rudą w swoją stronę. Jej srebrne oczy ze złością wpatrywały się w zielone tęczówki mężczyzny.
- Nienawidzę, gdy ktoś mnie lekceważy! Tym bardziej w taki sposób!
- Może po prostu masz za duże ego, a nikt nigdy nie spróbował ci tego uświadomić.
- Licz się ze słowami, nędzna...
- Zabawne - przerwała mu głośnym śmiechem. - Z naszej dwójki tylko ja mam prawo do okresu.
Loki złapał ją za gardło i rzucił ją na drugą stronę holu. Uderzyła plecami o ścianę, po czym upadła na chłodną podłogę. Jabłko potoczyło się gdzieś obok niej. Ruda jedynie zaśmiała się, trzymając szyję. Popatrzyła na niego ze szczerym uśmiechem.
- Tylko tyle? Jestem rozczarowana... Liczyłam na większą potyczkę.
- Nie masz ze mną żadnych szans - warknął, stając nad nią i wyciągając schowany w nogawce sztylet.
Obdarzyła go rozbawionym spojrzeniem. Chichotała cicho, starając się opanować, co nie wychodziło jej najlepiej. Loki zacisnął dłoń na skórzanej kurtce dziewczyny i poderwał ją wzwyż. Kurczowo trzymając sweter, przyszpilił ją do nierównej powierzchni ściany i przyłożył ostrze do gardła.
Brunet czuł się jak zwycięzca. Wiedział, że i ona rozumiała w jakiej była sytuacji. Zapomniał jednak, że Lisa Highlight miała głowę pełną pomysłów. Skorzystała z niewielkiej odległości między nimi. Owinęła swoje nogi wokół Laufeysona, lewą rękę położyła na rękojeści noża, a prawą przyciągnęła do siebie zielonookiego. Złączyła ich usta w długim pocałunku.
Loki był zdecydowanie zaskoczony obrotem sytuacji, przez co za późno zorientował się, że ten piękny moment był tylko sztuczką, na którą się nabrał. Szybko wylądował na posadzce, a ruda praktycznie leżała na nim z bronią przy jego twarzy.
- Nie zabiję cię tylko dlatego, że cię polubiłam. Mimo to, uważaj. Teraz ci daruję, ale następny wybryk może się inaczej zakończyć - rzuciła z chorą satysfakcją w oczach.
Wydawało mu się, że Lisa zdążyła wyobrazić go sobie, leżącego w kałuży własnej krwi. Przeraziła go ta wizja, na szczęście błysk radości w oczach rudej sprowadził syna Laufeya na ziemię. Kobieta wstała, zostawiając ostrze obok bruneta. Poprawiła swoje ubranie, po czym ruszyła do drzwi wyjściowych.
- Gdybyś chciał mi pomóc, przyjdź do mnie. Siedzę na dachu przez mniej więcej godzinę. Masz tyle czasu, aby podjąć decyzję.
Gdy wyszła z mieszkania, usiadł przy kuchennym stole i przeczesał włosy. Ciągle miał w głowie ich pocałunek. Nieważne, że był wywołany jej zwykłą gierką. Loki czuł pewnego rodzaju ucisk w podbrzuszu. Nie zdarzyło mu się to nigdy wcześniej. Każda poprzednia kobieta, z jaką miał do czynienia tak na niego nie działała. Miał niewyobrażalną ochotę zamordować Chaotic i równocześnie chciał ją chronić przed wszystkimi. Chciał, żeby była już tylko jego.
Doprowadził się do porządku, po czym rozważył wszystkie opcje.
CZYTASZ
Manipulacja gorsza od kłamstw
Fanfiction"Najpierw weszła trójka ochroniarzy, celująca w nią karabinami, później blondwłosa lekarka i czarnoskóry mężczyzna w czarnym płaszczu. - Jest pan pewny, panie Fury? - zapytała kobieta. - Władze Gotham City wyraziły zgodę. A ja jestem przekonany, że...