Brunet siedział w miękkim fotelu, zaciskając dłonie na podłokietnikach. Próbował wymazać z pamięci obraz sprzed kilku minut. Lisa i Samantha w jednym łóżku... Wyglądało to dwuznacznie. Nie miał bladego pojęcia, co o tym wszystkim myśleć, co robić. Ukrył twarz w dłoniach.
Chciał płakać, krzyczeć, zniszczyć wszystko wokół. Ta bezsilność go pobijała. Zamiast tego pozostał na swoim miejscu i mimowolnie zaczął się trząść.
Sammy ocknęła się chwilę później. Położyła rękę na ramieniu rudej i delikatnie nią potrząsnęła.
- Lisa... Pobudka. Już świta.
- Co...? - mruknęła niewyraźnie, przecierając oczy. - Moja głowa...
- Kac? - brunetkę zdecydowanie bawił stan przyjaciółki.
- Chciałabym. Kac to co innego... Co ty tu robisz?
- Nie pamiętasz? Wczoraj przyszłaś do klubu. Pokłóciłaś się z Lokim i nie chciałaś go widzieć. Strasznie płakałaś. Odprowadziłam cię...
- Tak, tak - dziewczyna momentalnie przypomniała sobie cały wczorajszy dzień. - Dziękuję, że zostałaś. Potrzebowałam kogoś... I wybacz, że musiałaś patrzeć na taką wersję mnie.
- Widziałam cię już w różnych odsłonach, kotku... - szepnęła przybliżając się.
- Sam - warknęła, odskakując i stając na równych nogach. - To co było między nami, jest już przeszłością. Zostałyśmy przyjaciółkami. Tylko i aż przyjaciółkami. Nie wykorzystuj tego przeciwko mnie.
- Nie wykorzystuję. Przepraszam, nie chciałam, żebyś tak to odebrała - wstała i znalazła się obok niej. - Dawno temu spałyśmy w jednym łóżku i myślałam...
- Źle myślałaś. Gdybym chciała do tego wrócić, to na pewno nie miałabyś na sobie ubrań, słońce - patrzyła na nią wzrokiem pełnym złości. - Do niczego nie doszło i nie dojdzie. Dzięki za pomoc, ale chyba powinnaś już iść.
Dziewczyna pierwszy raz w życiu przestraszyła się rudej. Zgodnie z jej słowami, zabrała swoje rzeczy i wyszła. Ruda zamknęła za nią drzwi i zatrzymała się przechodząc obok salonu. Widok zielonookiego wzbudził w niej dziwną troskę.
- Loki - zawołała, na co szybko spojrzał w jej stronę. - Jesteś strasznie blady. Wszystko w porządku?
Mężczyzna widząc ją w samej bieliźnie i luźnym podkoszulku zaniemówił. Odniósł wrażenie, że w pokoju zrobiło się niebywale gorąco, a jego usta stały się suche. Oblizał szybko wargi i jedynie pokiwał głową, chcąc potwierdzić.
- Na pewno? - dziewczyna nie dała za wygraną i podeszła bliżej, po czym uklękła po jego prawej. - Dobrze się czujesz?
- Tak - wydukał.
- Chyba masz gorączkę - westchnęła po przyłożeniu dłoni do jego czoła. - Mam w kuchni jakieś leki. Chodź, musisz coś wziąć.
Oboje wstali i udali się po lekarstwa. Kobieta wzięła tabletki na ból głowy, a on coś przeciwgorączkowego. Highlight nalegała, aby został w domu i nigdzie nie wychodził. Spędziła przy nim cały dzień, a jej gniew minął.
Laufeyson również zapomniał o tym, co go tak bardzo zdenerwowało. Mając przy sobie Chaotic czuł się spokojny. Potrzebował tylko jej. Nikogo więcej. Nie dawał wiary, że w ciągu kilku godzin ponownie się do siebie zbliżyli, a ona przeniosła się z powrotem do ich sypialni.
Niestety, już następnego dnia do dziewczyny dotarła wiadomość od Harley. Siedzieli wtedy na kanapie, doskonale się bawiąc i śmiejąc. Usłyszeli dźwięk dochodzący z telefonu Lisy. Sięgnęła po niego i od razu uśmiech zszedł z jej twarzy.
CZYTASZ
Manipulacja gorsza od kłamstw
Fanfiction"Najpierw weszła trójka ochroniarzy, celująca w nią karabinami, później blondwłosa lekarka i czarnoskóry mężczyzna w czarnym płaszczu. - Jest pan pewny, panie Fury? - zapytała kobieta. - Władze Gotham City wyraziły zgodę. A ja jestem przekonany, że...