Przemęczenie czasami pomaga

2.2K 82 48
                                    

Tony od dłuższego czasu źle się czuł. Nie spał dobrze, czuł mdłości, robili mu się słabo...
Nie chciał jednak martwić drużyny, wiec nic im nie mówił. Jednak jeden osoby nie mógł oszukać- Steve'a. On dobrze wiedział ze z Tonym działo się cos niepokojącego. Nie chciał go denerwować wiec czekał na jego krok.

Pewnego wieczoru Avengers spotkali się w klubie i postanowili trochę odpocząć. Jednak Tony był dziwnie spokojny. To nie uszło uwadze innym członkom grupy.

— Hej, wszystko w porządku?? Nie wyglądasz za dobrze...— zapytał Steve.
— Tak... nie martw się nic mi nie jest. Jestem tylko trochę zmęczony. Ostatnio zle sypiam.— odpowiedział miliarder.
—Może  chcesz wrócić do domu?? Mi tez nie chce się tu siedzieć. Nie moje klimaty...
— Tak, to dobry pomysł...

Pożegnali się z reszta, która postanowiła jeszcze trochę zostać na imprezie. Nawet Banner. To było okazja dla niego na taniec z Widow.

Wracali samochodem Kapitana, ponieważ ten nic nie pił. Okazało się ze Tony również. Ale o tak wolał wracać swoim autem. Steve zauważył, że ze Starkiem działo się cos złego. Strasznie pobladł.

— Hej, jak się czujesz?? Jesteś strasznie blady...
— Nie... to... nic. Nie martw się. Po prostu zrobiło mi sie słabo... ale to nic wielkiego.
— Jak to nic wielkiego?! Przecież widzę Tony jak się czujesz... Zaraz będziemy w wieży i będziesz mógł odpocząć.
— Steve...— nie mógł dokończyć bo Kapitan wszedł mu w słowo.
— Nie Tony, nie dyskutuj. Po naszym powrocie idziesz do łóżka i odpoczywasz. Powiedz mi kiedy ostatnio przespałeś cała noc??
— Hmmmm... niech pomyśle... może jakiś tydzień temu... a tak to po trzy, cztery godziny. Ale ja jestem do tego przyzwyczajony.
— Co?!! Może ty jesteś ale twój organizm nie...
Po tych słowach Kapitana Ameryki Tonemu zrobiło się niedobrze... i to bardzo. Poczuł silne mdłości. Zakrył dłonią usta aby nie zwymiotować w aucie. Steve zobaczył co dzieje się z jego przyjacielem i zatrzymał samochód. Tony szybko wybiegł z niego i zwrócił całą zawartość swojego żołądka, czyli w gruncie rzeczy kawę i kawale chleba. Steve widząc to natychmiast do niego podbiegł. Lecz ten go odepchnął.

— Nie... nie patrz na to...
— Tony, nie pierwszy raz takie cos widzę, ale... — nie dane mu było skończyć ponieważ Stark znów poczuł mdłości i kolejny raz zwymiotował.— Tony... cos ty z sobą zrobił...

Steve wrócił do samochodu po chusteczke aż to nagle usłyszał hałas. Ponownie wybiegł z samochodu i zobaczył przyjaciela leżącego na ziemi. Momentalnie podbiegł do niego wziął go na ręce jak pannę młoda. Położył go na tylnich siedzeniach i zawiózł do szpitala.

Po pół godziny w sali zjawili się inni Avengersi. Wszyscy martwili się o Iron Mana.  Nikt jeszcze, nawet Steve, nie widział miliardera w tak ciężkim stanie. Gdy do pokoju wszedł lekarz oczy wszystkich zwróciły sie na niego.

— I jak panie doktorze?? Co mu jest?? Wyjdzie z tego?? — zadawał pytania Rogers.
— Panie Rogers... Pan Stark musiała  się od dłuższego czasu przemęczać i głodzić. W jego organizmie nie znaleziono nic oprócz kawy, wiec gdy jego żołądek przyjął cos innego momentalnie to zwrócił. A co do omdlenia...— gdy lekarz się zawahał wszyscy ponownie na niego spojrzeli.— to mam zła wiadomość. Najprawdopodobniej Pan Stark tak długo nie spał, ze jego organizm aż sam zaczął tego wymagać. Obudzi się dopiero wtedy, gdy jego mózg uzna to za słuszne...

~Nie, to nie może być prawda... przecież nie było z im aż tak zle... Co on sobie zrobił??!! Jak mógł nam nie powiedzieć o swoim stanie... Ahh Tony... Gdybys wiedział dlaczego się tak martwię... gdybys wiedizal ze cie kocham...~ pomyślał Kapitan i jedna łza spłynęła mu po policzku, jednak nikt jej nie zauważył.

Tak trwały kolejne dni Kapitana. Codziennie przychodził do Tonego i ,,rozmawiał" z nim. Spędzał z nim tyle czasu na ile tylko mógł sobie pozwolić między misjami, czyli każda wolna chwile.

Mijały już dwa tygodnie od rozpoczęcia śpiączki Starka. Wszyscy Avengers zaczynali bać się, ze Tony może już się nie obudzić... Nie byli na to gotowi. Mimo tego ze był dupkiem i
arogantem był on ich rodziną. Tylko Steve nie tracił nadziei. Ciagle wierzył, ze Stark się w końcu obudzi.

— Doktorze.... czy są jakieś szanse na to, aby się obudził??— zapytał Steve gdy co  dopiero wszedł do szpitala.
— Nie przekazano Panu wiadomości ode mnie??
— Nie... jakiej wiadomości?? Nic nie dostałem..— po tych słowach Steve zaczął się martwić.
— Pan Stark...— serce kapitana zamarło— obudził się dziś rano.

Kapitan musiał przetworzyć tą informacje przez dłuższa chwile a gdy zrozumiał co lekarz do niego powiedział natychmiast ruszył w stronę sali przyjaciela. Wpadł do niej jak oszalały.
— Tony...
— Cz.. eść... — powiedział Stark
— Jak dobrze ze do nas wróciłeś, do mnie wróciłeś...— po tych słowach Steve nie wytrzymał. Złączył usta swoje i Tonego w namiętnym pocałunku. Błaszak na początku nie wiedział co się dzieje, ale po chwili odwzajemnił pocałunek. Gdy zabrakło im już tchu oderwali się od siebie. Nic nie mówili, po prostu patrzyli sobie w oczy. Jednak Steve nie mógł    dłużej milczeć.
  

— Tony... już dzwoni chciałem ci to powiedzieć... kocham cię Tony. Od roku nie mogę patrzeć na ciebie bez uczucia pożądania... chce spędzić z tobą życie Tony...

Przez chwile Stark nie widział co ma odpowiedzieć. Zastanawiał się jak ubrać to wszystko w słowa. Na przykład to, ze on również kochał Rogersa. Ale bal się mu o tym powiedzieć. Bal się kolejnego odrzucenia, kolejnej fali bólu.

— Naprawdę mnie kochasz?? Czy to tylko mój sen...
— Nie Tony... to dzieje się naprawdę. Tak samo jak koje uczucia  do ciebie  są całkowicie prawdziwe.
— Tez cię kocham Kapitanku.

Po tych słowach ponownie złączyli swoje usta, tym razem w bardziej łapczywy i energicznym pocałunku.

STONY/ one shots Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz