/2/

11.4K 611 640
                                    


Bakugou
Stałem chwile w miejscu nadal opierając się ściany. Czy on? Czy on uciekł? Tak po prostu? Zadałem mu pytanie. Nie odpowiedział. Deku, jutro w szkole dokładnie wyjaśnię ci o co mi chodziło.
Odwróciłem się i zacząłem ruszać sie w stronę domu.
-Deku... Nie uwierzę, że nadal nie rozumiesz uczuć.- Wymsknęło mi się

Deku
Zatrzymałem się w domu. Coś nie pozwalało mi spojrzeć w tył i sprawdzić czy biegnie za mną, ani zatrzymać, by złapać oddech. Moja matka spojrzała na mnie nieco zdziwiona.
-A co ci się stało?- zapytała nadal nie mogąc wyjść ze zdziwienia.
-Nic, mamo- Choć bardzo chciałem jej powiedzieć co mi się dzisiaj przytrafiło i jakimi uczuciami darze Kacchana, nie mogłem. Bałem się jej reakcji. Przecież jesteśmy dorastającymi mężczyznami! To niemożliwe, aby Kacchan którego znam zakochałby się we mnie. Co ja sobie wmawiam? To niemożliwe.

Zrezygnowany przemyśleniami, uwaliłem się na łóżku. Co ten Kacchan wymyślił? To nowa metoda znęcania się nade mną?
Kacchan, odpowiesz mi na to pytanie? Może zrobił to bo chciał zobaczyć u mnie wstyd? Rumieniec? Nie rozumiem ciebie Kacchan. Daj mi jakąś podpowiedź...
Z rozmyślań wyzwolił mnie głos mamy wołającej na kolacje.

Kiedy ja zajadałem się kolacją, matka patrzyła się na mnie przez cały czas, początkowo to ignorowałem, ale z czasem zaczynało się to robić dziwne
-Mamo?
-Tak?-Odpowiedziała szybko, więc nie mogła ugrzęznąć w przemyśleniach
-Coś nie tak? Mam coś na twarzy?- zapytałem, bo już sam nie wiedziałem. Coś mi się stało, czy co?
-Chory jesteś?- zapytała zmartwiona
-Nie wydaje mi się- odpowiedziałem, a matka wstała i ręką dotknęła mojego czoła.
-Hmm, może to tylko zmęczenie.- dopowiedziałem
-Może?- Zdziwiła się
-Idę już spać, dobranoc.
-Dobranoc- odpowiedziała

Bakugou
Wróciłem do domu około 20.00. Chodzenie na powietrzu pomagało mi się skupić i w spokoju pomyśleć. Niby wiem co czuje do tego durnia, ale nie wiem jak zareagowałby na moje wyznanie.
-Gdzie ty byłeś!?- Krzyknęła matka
-Co cię to interesuje, starucho?!- zdjąłem buty i pokierowałem się do swojego pokoju.
-Zaraz kolacja!- wrzasnęła raz jeszcze.
-Zamknij się, starucho.- odkrzyknąłem
-Coś powiedział, gnoju?!- matka wbiła do mojego pokoju, a ja spokojnie rozsiadłem się na łóżku.
-To co usłyszałaś
-Nie dostajesz dzisiaj kolacji!- trzasnęła drzwiami i skierowała się do kuchni.

Stwierdziłem, że jeżeli nie da mi kolacji to pójdę do jakiejś knajpy, ale zniecierpliwiłem się i wyszedłem zanim na tą kolacje zawołała. Poszedłem do mojej ulubionej knajpy i zamówiłem ramen, niby powinienem się zdrowo odżywiać, ale raz na jakiś czas nie zaszkodzi. Zjadłem, zapłaciłem i wyszedłem. Ponieważ dochodziła 22.00, skierowałem się od razu do domu.

Wszedłem, ignorując matkę i skierowałem się do łazienki. Po krótkiej chwili wyszedłem stamtąd, ponieważ zauważyłem, że ktoś już z tej łazienki korzysta.
-Drzwi się zamyka- wymsknęło mi się, a osoba która właśnie korzystała z łazienki odezwała się
-Nie podglądaj własnej matki!- wydarła się starucha i rzuciła w zamknięte już drzwi mydłem.

Postanowiłem, że dzisiaj odpuszczę sobie kąpiel, więc przebrałem się w szary podkoszulek i już sprane bokserki.
Wychylając się, zauważyłem, że matka już z łazienki wyszła, dlatego poszedłem umyć zęby. Po chwili wróciłem do pokoju i walnąłem się na łóżku, celując w przełącznik światła kapciem. Kiedy je zgasiłem pogrążyłem się we śnie. Bo co jak co, ale emocje tego typu potrafią wyczerpać umysł.

/Następnego dnia/

Deku
Kiedy się obudziłem wszystko do mnie dotarło, nie wiedziałem co prawda co dokładnie miał na myśli Kacchan, ale wiedziałem co czuje. Ubrałem się, zjadłem śniadanie, umyłem zęby i zacząłem kierować się do szkoły.

Bakugou
Szedłem do szkoły, wiedząc, że muszę porozmawiać z Deku, a jednocześnie próbowałem wymazać obraz jego twarzy pokrytej czystym rumieńcem. Przeszedłem obok drzewa na którym kiedyś bawiłem się z Deku i moimi kolegami.

-O wilku mowa- wymsknęło mi się
-K-kacchan?- zdziwiony zielonowłosy był uroczy. Zaraz. Co?
-Chodźmy razem do szkoły, Deku- zaproponowałem
-I tak dzielimy tą samą drogę- dopowiedziałem, aby zrozumiał, że nawet gdyby się nie zgodził, widziałby mnie przed sobą, lub słyszał za sobą.
-Y-yhm- dlaczego się jąkasz?
-Dlaczego się jąkasz?- Znowu mi się wymsknęło
-T-to nic takiego...- zarumienił się.
-Uroczo- tym razem powiedziałem to świadomie, a on zakrył twarz i podszedł do mnie.
-O co ci chodzi, Kacchan?- zielonowłosy spytał, natomiast nie byłem pewny czy to, to o czym myśle.
-W sensie?
-No, twoje słowa są... miłe?-odpowiedział.
-Aah, no tak. Chciałem z tobą o tym porozmawiać.- skarciłem się w myślach, że w ogóle przypomniałem mu o umówionej rozmowie, nawet nie rozumiejąc o co tak naprawdę mu chodziło.
-Możemy przed lekcjami?- spytał i odwrócił wzrok.
-Odmawiam, masz przyjść po lekcjach tam gdzie wczoraj, rozumiesz, Deku?- przeszyłem go spojrzeniem którego wiem jak się boi, ale tylko ja mogę go straszyć. Tylko.
-Tak!- odpowiedział i uciekł zielonowłosy, chyba zapominając, że mieliśmy razem pójść do szkoły.
~Oj, Deku, ja cię jeszcze wychowam na swoich zasadach~ uśmiechnąłem się sam do siebie i poszedłem przed siebie.

Deku
~Zrobił to specjalnie! Teraz nie będę mógł się skupić! Głupi Kacchan!~ wykrzykiwałem w myślach. Swoją drogą, czy nie miałem z nim pójść do szkoły?
O nie...

Kiedy tylko się odwróciłem on przeszył mnie tym wzrokiem i złapał mnie za ramie.
-Nie zapomniałeś o czymś?- powiedział mało miłym tonem mi do ucha
-P-przepraszam Kacchan!- dlaczego o tym zapomniałem!
-Widzimy się po szkole, za szkołą- powiedział tym głosem
-Tak...- odpowiedziałem mało entuzjastycznie, bo coś mi mówiło, że w ten dzień nie zrozumiem z lekcji niczego.
No tak, widzimy się po szkole, Kacchan...

Myślałeś kiedyś o mnie w ten sposób?||BakuDekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz