/12/

6.3K 405 435
                                    

Ze względu na brak weny i problem z ocenami, rozdział się strasznie opóźnił, za co was bardzo przepraszam! Prosiłabym was, abyście pod koniec tego rozdziału zostawili swój pomysł na rozdział. Pomysły które będą najlepsze, wykorzystam do tej oto „książki" ;3
————————————————————

Todoroki
Nie odpuszczę mu tego. Pff. Niby Bakugo jest lepszy niż ja? To wręcz zabawne. Od początku wiedziałem, że on czuje coś do mnie. I jestem pewien, że on wie co to. Czy przypadkiem Bakugo nie ma dzisiaj urodzin? Wiem! Zrobię mu niespodziankę wartą zapamiętania.

Uwielbiam te ulice. Można na niej znaleźć tyle różnych materiałów...

Deku
Po całej tej sytuacji z przed szkoły, nie poszedłem z nim do jego domu bo wiedziałem co się święci. Poza tym.. Moje ciało chyba jeszcze trochę boli. Więc szedłem ulicą do swojego własnego domu.

Kiedy wszedłem w ulice która była mało zamieszkiwana, ktoś pchnął mnie na ziemie.

-Kto..?- to zdążyłem powiedzieć, a po chwili moje usta zalegała jakaś szmatka.
-Dowiesz się w swoim czasie...- odpowiedział mi o dziwo znajomy głos.

//Godzinę później//

Obudziłem się, a w zasadzie tylko otworzyłem oczy i ujrzałem siebie samego w lustrzanym odbiciu. Byłem przywiązany do krzesła, ale nie miałem żadnego podejrzanego materiału w buzi. Wyglądało mi to na dość zaniedbaną piwnice. Co tu się do cholery dzieje? Dlaczego czuje się tak bardzo osłupiały?! Nie bardzo pamiętam co się stało. Wiem tylko, że wracałem do domu ze szkoły, więc dlaczego tu jestem?!

Nagle usłyszałem skrzypot otwierających się drzwi z góry i ujrzałem cień rzucony na ścianę który mogłem bacznie obserwować w lustrze. Dlaczego mam to lustro przed samym sobą?

-Dobry wieczór, Midoriya...- odezwał się. Kojarzę ten głos! Spojrzałem w lustro i ujrzałem... Todorokiego?
-Emm, Todoroki? Możesz mnie stąd wypuścić? Naprawdę dobry żart, ale...
-To nie żart. Chce cię tylko dotknąć- mówił głośniej z każdym krokiem oddanym w moją stronę.

-To nie jest zabawne. Proszę, rozwiąż mnie.- zacząłem się szarpać, bo nie powiem, że nie, ale trochę obawiam się tej groźby z „dotykaniem mnie". Wiem, że on ma do mnie jakieś uczucia, ale...
Pamiętam też, że wspominał coś o zostawianie mnie w spokoju. Kłamał?

-Nie bądź zabawny. Zamierzam cię pieprzyć tak, żebyś odchodził od zmysłów. Lustro nie jest tutaj przypadkiem, Midoriya- jest źle! On jest poważny?!

Zacząłem się szarpać bo widziałem, że jest już dosłownie przy mnie.
Nagle złapał mnie za ramie i zaczął błądzić dłonią po mojej twarzy, szyi czy też klatce piersiowej. Stał za mną i z premedytacją patrzył w lustro, aby widzieć moją rumieniącą się twarz.

-Przestań! Proszę! Przecież miałeś już z tym przestać!- nadal próbowałem się wyrywać i nie patrzeć w lustro, ale kiedy tylko odrywałem swój wzrok od tego, on drugą ręką ustawiał mnie tak, abym go widział. Zależało mu na tym.

-Jesteś typem faceta który dochodzi w 5 minut? Nie spodziewałem się...- zaczął podchodzić do mnie tak, aby nie stał już z tyłu, tylko z boku. Teraz widziałem jego twarz. Jak zwykle bez wyrazu.- Więc? Zaczynamy zabawę, no nie? Midoriya. Co mam z ciebie zdjąć jako pierwsze? Spodnie? Może koszulka? Już wiem! Zdejmijmy na raz!- Zdecydowanie nie jestem za tym pomysłem! Mamo... Kacchan! Ratujcie mnie!

-Czemu to robisz? Todoroki-kun, dlaczego?- mówiłem, czując jego spojrzenie na częściach mojego ciała które rozbierał z jakiejkolwiek prywatności.- To już jest napaść s-se-seksualna! Przestań!- ...

-A co jeżeli nie? Pocałuj mnie, a te zabawę zostawię na później.- nie mam wyboru... Może jeszcze jest szansa na to, że ktoś wejdzie tu i mnie uwolni? Panikuje. Nie dobrze.- A więc? Czekam na odpowiedź.

-Zrobię to!- mówiłem chowając głowę i czując zbierające się łzy.
-Ah tak? Więc czekam.- widziałem jego twarz, która już była bardzo blisko mnie. Nadal stał, ale wiedział, że z tymi wszystkimi blokadami nie jestem w stanie nic zrobić. Innymi słowy, był pewny swojej pozycji. Przybliżyłem się i lekko musnąłem jego wargi, a on usiłował wbić się głębiej. Nagle z tego przymusu zwiedzał językiem moje podniebienie. Fuj.

-Stop!- wyrwałem się, bo a) zaczynało mi brakować tlenu i b) to nie Kacchan
-Wiem, że to lubisz- powiedział, ale odszedł na bezpieczniejszą dla mnie odległość.- Zabawimy się jutro- puścił mi oczko i zaczął powoli wchodzić po schodach.

Dlaczego ja tu muszę być? Dlaczego ten Todoroki którego znałem, nie przejawia się też tutaj? Czy jest możliwe, że Kacchan wydostanie mnie stąd zanim Todoroki-kun zrobi coś dziwnego w stosunku do mnie? Mogę się jedynie modlić, żeby tak faktycznie było...

Bakugo
Kiedy wracaliśmy do domu i Deku mi odmówił, nie wkurzyłem się. Może go wezmę na ostro kiedy indziej. To dobry plan...

Leżałem na łóżku i myślałem o tym co w tym dniu się wydarzyło i doszedłem do wniosku, że napisze do niego.

-A to co?- powiedziałem sam do siebie kiedy zauważyłem nieodebrany telefon i kilka nieodebranych wiadomości od mieszańca. Nawet nie pamiętam skąd mam jego numer...

Napisałem krótkie „czego?" i zająłem się moim pierwotnym celem. Napisaniem do tego zielonowłosego kurdupla.

—————————-21.32————————

-Deku jesteś tam?
-Odpowiedz
-Deku?
-Ty napalony brokule! Odpowiadaj bo się do ciebie przejdę!
-Czujesz to?
-Odpowiedz, nosz kurwa!
-Czekaj u siebie, głąbie...
————————————————————

-Kretyn zajebany- mruczałem sobie pod nosem i ubierałem buty.- Nie będzie mi jakiś debil na wiadomości nie odpowiadał- wyszedłem z domu i powoli kierowałem się do domu Deku.

-Jak to go tutaj nie ma?- odpowiedziałem na wiadomość od matki Deku, która teraz stała przerażona w drzwiach.

-Gdzie jest mój syn?- mówiła sama do siebie, a ja nie mogłem zrozumieć jak i pojąć co mogło stać się z moją zabawką.

-Proszę zaczekać, zadzwonię do niego. Bez obaw- starałem się uspokoić przerażoną matkę brokuła, jednocześnie szukając numeru samego zielonookiego.

Nagle dostałem odpowiedź od mieszańca, która brzmiała „Wszystkiego Najlepszego, Bakugo" ze zdjęciem przywiązanego do krzesła i bez koszulki zielonowłosego.

Myślałeś kiedyś o mnie w ten sposób?||BakuDekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz