/6/

8.5K 510 379
                                    

Todoroki
W jaki sposób Bakugo mógł mi zabrać Midoriye? Co ty sobie do cholery wyobrażasz Bakugo?! Doskonale wiem, że Midoriya do mnie coś czuje. Gdybyś mi tylko nie przeszkodził...

Leżałem na łóżku i rozmyślałem dlaczego Midoriya jest mu posłuszny? Przez to wszystko co mu zrobił? Nazywa go zabawką, a on nadal się go słucha?
Mam rozumieć, że jeżeli wepchnę mu język w usta to się coś zmieni? Zmieniłoby się. Na gorsze.

Mimo wszystko postanowiłem wstać i udać się do szkoły.
Bakugo, nie odpuszczę ci tego...

Bakugo
Starczy, napalony brokule. Musimy się jeszcze udać do szkoły. Jakoś nie specjalnie mi się widzi pójście tam dzisiaj, ale ten mieszaniec.
Spojrzę sobie na jego grafik dzisiaj. Jeżeli zbliży się do Deku, nie zrobię mu nic, ale jeżeli ten brokuł nie będzie protestować. Zabije ich obydwu!

-Złaź ze mnie, nerdzie- powiedziałem trochę wkurzony faktem, że ten debil dałby się obmacać temu mieszańcowi.
-Kacchan? Co jest?- spojrzał się na mnie oczekując odpowiedzi
-Jesteś mój. Rozumiesz?- tylko utwierdzałem swoje przekonania.
Ten mały brokuł zamiast mi odpowiedzieć, pocałował mnie.
-Odpowiedz- powiedziałem
odpychając go.
-T-tak- powiedział zalewając się rumieńcem i chowając twarz w dłoniach. Teraz ci pozwolę. Odsunąłem dłonie z jego twarzy i wbiłem się w jego usta.

No tak. Dzisiaj szkoła. Oderwałem się od niego i zacząłem szybko się przebierać .
-Kacchan!- krzyknął kiedy zacząłem zdejmować bokserki
-To się odwróć!- warknąłem i wróciłem do przebierania.

Kiedy ja już byłem gotowy spojrzałem na tego debila i podałem mu zapasowy mundurek.
-Przecież jesteś wyższy!- spojrzał na mnie
-Nie pierdol mi tu. Zakładaj to bo się spóźnimy- powiedziałem i zacząłem zdejmować górę od piżamy którą miał na sobie.
-Poradzę sobie...- szepnął
-To to zrób!- krzyknąłem już wkurzony. Trzeba było się ubierać jak ci ten mundurek podałem, a nie pierdolić, że jest za duży.

Widziałem tylko jego wzrok i to, że górna cześć jest już gotowa, więc odwróciłem się. Kiedy szturchnął mnie uznałem, że jest gotowy i odwróciłem się w jego stronę. To co zobaczyłem zostanie w mojej pamięci na długo.
Deku podskakujący, żeby ubrać spodnie i jego mina kiedy się odwróciłem.
Zalał mnie lekki rumieniec przez tego debila. Jak to jest w ogóle możliwe, że ten cep wzbudza we mnie takie uczucia?

-Skończyłem, Kacchan- powiedział, a ja wziąłem go za rękę i szybkim ruchem zabrałem swoją torbę, biegnąc w stronę drzwi wyjściowych. Wybiegłem z Deku bez biadolenia tej staruchy. Całe szczęście.
Pobiegłem do domu Deku bo jednak wyglądał komicznie w moim mundurku, a torby ze sobą nie przyniósł. Z resztą, kto by się spodziewał, że to się tak skończy?

Stanąłem przed drzwiami od domu Deku i spojrzałem na niego.
-Przebierz się i weź torbę, będę czekać- powiedziałem uprzednio spoglądając na zegarek. -Mamy jeszcze trochę czasu- dokończyłem, żeby nie zadawał mi zbędnych pytań. Wszedł i wyszedł po 10 minutach, a ja tylko złapałem go za rękę i pobiegłem w stronę szkoły. Teraz mieliśmy już nieco mniej czasu bo do dzwonka zostało chyba 5 minut.

Kiedy zatrzymaliśmy się pod szkołą, rozległ się dzwonek, wbiegłem do szkoły, a zmieniając buty spojrzałem się na tego nerda. Na szczęście ogarnął co się dzieje i mogliśmy skierować się do klasy.

Ja wbiegłem pierwszy, a zaraz po mnie Deku. Na nasze szczęście Aizawy jeszcze nie było, więc mogliśmy szybko zająć swoje miejsca i zaczekać na niego.

Todoroki
Siedziałem w swojej ławce myśląc w jaki sposób mogę zmusić Midoriye do wyjścia i porozmawiania. Nie zrobię mu nic, dopóki sam tego nie zachce. Nie zamierzam robić mu krzywdy.
Nie jestem Bakugo.

-Todoroki!- zwrócił mi uwagę Aizawa
-Tak, tak, przepraszam- powiedziałem, choć musiałem obmyśleć to zanim skończy się lekcja. Po niej, zaprowadzę Midoriye do tego miejsca. Bakugo nie powinien tam trafić.

Rozległ się dzwonek na przerwę. Bakugo wstał i skierował się do wyjścia nie podchodząc do Izuku.
To ważne.
Bakugo wyszedł. Mogę zaczynać!

Podeszłem do Izuku i spojrzałem się na niego, on tylko spojrzał się na mnie i stosunkowo szybko odwrócił wzrok.
-Chce tylko z tobą porozmawiać.- mówiłem spokojnie, aby po prostu za mną poszedł.
-Chwile?- zapytał jakby bał się o czas
-Tak- odpowiedziałem, a zielonowłosy
wstał i spojrzał się na mnie dając prosty sygnał „prowadź".

Zacząłem się kierować w stronę miejsca które znalazłem jednocześnie spoglądając do tyłu, aby Midoriya mi przypadkiem nie zwiał.
I tak by tego nie zrobił.

Stanęliśmy pod schodami. Nie było to popularne miejsce, a nawet powiedziałbym, że rzadko uczęszczane.
Spojrzałem na Midoriye który jakby stresował się samym przebywaniem w mojej obecności. Przygwoździłem go do ściany, aby nie miał tak łatwo.

-Odpowiesz mi wreszcie, co łączy cię z Bakugo?- zapytałem. Nie odpuszczę ci teraz tak szybko.
-P-Przecież mówiłem ci, że nic!- stresuje się. Cóż, teraz moja kolej.
-Więc nie powinno ci przeszkadzać jeżeli zrobię tak?- powiedziałem i pocałowałem go. Niby nie chce robić mu nic, dopóki sam nie powie mi, że tego chce, ale taka sytuacja jest najlepszą jaka mogła się wydarzyć.
-T-todoroki!- odpychał mnie i próbował wyjść z tej małej przestrzeni którą mu pozostawiłem. Czy ja już nie mówiłem, że nie będzie miał tak łatwo?
Oderwałem się od jego drobnych ust i spojrzałem mu w oczy.
-Ale przecież nic nie łączy ciebie z Bakugo, nie?- znowu na niego spojrzałem, a on schował twarz w dłoniach.
-Dlaczego? Dlaczego on?!- krzyknąłem, nie chce już gadania, że nic między nimi nie ma.- Chce to usłyszeć od ciebie! Powiesz dlaczego, a dam ci spokój!- teraz to nawet nie wiedziałem czy dobrze to rozplanowałem. Jeżeli odpowie...

Wykorzystał to co działo się w mojej głowie, odepchnął mnie i uciekł.
Wstając zauważyłem tylko cień innego chłopaka.
A więc przyszedłeś.

-Chyba nie przyszedłeś na czas- zakpiłem. Na co odpowiedział mi uderzeniem w brzuch. I tak nie spodziewałem się innego zakończenia.
-Żebym ciebie już więcej przy nim nie widział, mieszańcu zajebany- jeszcze nie odpowiedział mi na pytanie.
-Jeżeli jeszcze raz się do niego zbliżysz, pożałujesz, rozumiesz? Jeden krok, a cię zabije!- mówił jak zawsze. Nie martw się, ja też mam swój sposób na niego.
Puścił mnie i poszedł w swoim kierunku.

Deku
Todoroki, ty kretynie! Powinieneś zauważyć, a nie się głupio pytać! Co to tak właściwie było?!

W mojej głowie ciągle układały się inne pytania na które sam nie potrafiłem sobie odpowiedzieć. Co jeżeli Kacchan widział co się tam stało?
Nie widział, prawda?

-Oi, oi, oi- usłyszałem po czym prze- widywana osoba szarpnęła mnie za włosy.
-Au...Kacchan?- mówiłem z pytającym spojrzeniem, widział to? Niemożliwe!
-Porozmawiamy sobie później- wyszeptał mi do ucha po czym rozległ się dzwonek na lekcje. Dlaczego musisz to tak utrudniać! Przez ciebie znowu nie będę mógł się skupić!
Kacchan, głupku!

Myślałeś kiedyś o mnie w ten sposób?||BakuDekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz