#26 Shawn Mendes [2]

394 20 1
                                        

Od ponad tygodnia nie robisz nic innego niż uczenie się na egzaminy końcowe. Aktualnie siedzisz w kuchni czytając notatki i pijąc herbatę. Naukę jednak przerwał ci głośny huk dochodzący z korytarza. Po chwili w korytarzu pojawił się Shawn — twój najlepszy przyjaciel.

—  Ile razy mam ci powtarzać żebyś nie trzaskał tak tymi drzwiami? —  jęknęłaś zrezygnowana odkładając notatki na bok. Skoro przyszedł Shawn nie miałaś już żadnych szans na spokojną naukę.

—  Daj spokój — przewrócił oczami podchodząc do ciebie bliżej—  Leć na górę i ubierz się w coś w czym twój tyłek nie zmarznie —  dodał uśmiechając się w twoją stronę. 

—  Po co? Co znowu wymyśliłeś? —  zapytałaś biorąc łyk herbaty.

— Po prostu to zrób —  westchnął i ponownie przewrócił oczami. Był naprawdę irytujący.

— Daj spokój Szymon—  mruknęłaś biorąc do ręki długopis żeby się nim pobawić.

—  Lubie kiedy mówisz do mnie po polsku  —  zaśmiał się co również zrobiłaś. Faktycznie, ostatnio często mówisz do niego w swoim ojczystym języku. Szczególnie polskie imię, które całkiem przypomina to jego. Chłopak twierdzi, że brzmi to zabawnie i całkiem uroczo.

—  Nie mogę, mam jeszcze dużo nauki  —  burknęłaś spoglądając na rozwalone po stole notatki.

—  Uczysz się do tego już parę tygodni, przyda ci się chwila przerwy.

Fakt. Męczysz się z tym wszystkim już dość długo może faktycznie przyda ci się jakaś przerwa?

—  Okej niech ci będzie —  zgodziłaś się po chwili zastanowienia.

—  Super! —  klaszcze w dłonie —  Leć do góry i ubierz się ciepło. 

— Nie powiesz mi dokąd idziemy, prawda? 

—  Nope, to będzie całkowita niespodzianka.

—  Nie lubię niespodzianek —  marszczysz nos.

—  Twój problem —  śmieje się na co ty prychnęłaś idąc do swojego pokoju.

Po jakichś 15 minutach wróciłaś gotowa. Shawn leżał rozwalony na kanapie w salonie. Odkaszlnęłaś głośno żeby zwrócić jego uwagę. 

— O! Nareszcie! Myślałem, że będę tutaj czekać wieczność! Zacząłem już nawet korzenie puszczać na tej sofie —  zaczął dramatyzować podczas wstawania.

—  Nie szykowałam się długo!

—  Dla mnie to była cała wieczność.

—  Możemy już iść? —  zapytałaś zniecierpliwiona ubierając buty.

—  Pewnie —  odparł otwierając drzwi.

Chwyciłaś kurtkę i oboje wyszliście na zewnątrz. Od razu uderzyło w ciebie chłodnie powietrze na co lekko zadrżałaś, ale co się dziwić skoro jest sam środek zimy? Przekluczyłaś dom i ruszyliście w stronę jego samochodu. Nie jechaliście długo, bo może jakieś 10 minut. Gdy w końcu się zatrzymaliście, opadła ci szczęka.

—  Czy ty oszalałeś? —  lekko podniosłaś głos —  Doskonale wiesz, że nie potrafię jeździć na cholernych łyżwach! —  twój wzrok powędrował w stronę wielkiej hali sportowej, która na czas zimy zmieniała się w lodowisko.

—  Daj spokój nauczę cię!

—  Myślisz, że nigdy nie próbowałam się nauczyć? Jestem w tym totalnym beztalenciem!

—  Przyjmuję to wyzwanie! Dzisiaj nauczę cię jeździć na łyżwach! —  wykrzyczał z pewnością na co tylko przewróciłaś oczami.

Po dwóch godzinach... 

—  I co?! Udało mi się! —  zaśmiał się uradowany.

—  Okej, okej było całkiem nieźle —  przytaknęłaś kręcąc głową.

— Może do może dostanę jakąś nagrodę za wykonanie tak ciężkiej roboty? —  zabawnie poruszył swoimi brwiami. 

—  W twoich snach Mendes —  prychnęłaś chwytając  klamkę  żeby otworzyć drzwi od  samochodu.

—  Nie tak szybko —  złapał cię za rękę szybko odwracając w swoją stronę. Zmarszczyłaś brwi nie rozumiejąc o co mu chodzi —  Coś mi się jednak należy —  wyszczerzył się po czym ułożył ustaw dzióbek.

 Ponownie tego dnia przewróciłaś oczami i z cichym westchnieniem cmoknęłaś go w usta. Kiedy chciałaś się odsunąć chłopak przytrzymał cię pogłębiając pocałunek. Zaskoczona po chwili oddałaś pieszczotę. Po chwili odsunął się od ciebie patrząc ci głęboko w oczy.

—  Shawn...

—  Nie T/I —  nie dał ci dokończyć —  Cholernie mi się podobasz i nie chce dłużej tego ukrywać.

— P-podobam ci się? —  zająknęłaś cicho na co on w odpowiedzi tylko pokiwał głową — Uhhh... Shawn ty um... Też mi się podobasz...

Chłopak uśmiechnął się szeroko i ponownie cię pocałował. 

—  Czy od teraz mogę nazywać cię swoją dziewczyną?

—  Oczywiście mój chłopaku. 

Imagines PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz