1.3

4.5K 151 11
                                    

Lekcja chemii. Samo zło. Siedziałam obok Douga i Evie.

- Jakieś szanse że jest w kolejce do tronu? Drugi, trzeci? - spytała Douga patrząc na mojego brata. Naprawdę?!

- Chad. Wielki Książę Junior. Syn Kopciuszka i brat Alex - wskazał na mnie po czym wypuściłam na twarz wymuszony uśmiech. Twarz Evie od razu się rozpromieniła - odziedziczył wdzięk po tacie ale nie jest zbyt ten teges - dokładnie Doug.

- Obejde się bez ten teges... - powiedziała rozmarzona.

Następnie nauczyciel poprosił ją o obliczenie średniej masy atomowej srebra. Rozwiązała je a później dostała kartkę od Chada. Pewnie chce się z nią spotkać. Ehhh i te maślane oczy fuuuu.

Po południu

Szłam właśnie do akademika gdy zobaczyłam Bena i Carlosa idących w stronę boiska. I tak nie mam co robić.

- Hej Ben, Carlos. Gdzie was niesie o tej porze?

- O Alex. Idziemy na boisko. Obiecałem trenerowi że go trochę podszkole. Możesz iść z nami.

- Skoooro nalegasz.

- Jasne.

Weszliśmy na boisko.

- Okej Carlos! Na początek sprint! -mówił Ben - Gotowy? - gwizdnął w gwizdek. W tym momencie usłyszałam krzyk Carlosa a za nim szczekanie psa.

- Aaaa! - czy on przed nim ucieka?

- Carlos? Carlos!!!! - Ben pobiegł w jego kierunku. Weszli do lasu a ja za nimi.

Wow szybko biega.

- Carlos! -krzyczeliśmy.

Zobaczyliśmy go wspinającego się na drzewo.

- Ben! Alex! Ratujcie!

- Ej, ej spokojnie.

- Nic ci nie zrobi - wzięłam psa na ręce.

- To coś to zabójca! Dorwie mnie i rozerwie gardło na strzępy! Dzika, okrutna bestia! Weźcie go!

- Ej kto ci tak powiedział?

- M-Matka.

-Cruella?-dołączyłam się do rozmowy.

- Jak nikt zna się na psach. Mówi że to potwory.

- Naprawdę? - zmarszczyłam brwii. A Ben lekko się zaśmiał.

- Puść go no co ty on cię zabije! -zwrócił się do mnie i przytulił do drzewa.

- Ty nigdy w życiu nie widziałeś psa? -zapytałam podchodząc.

- Serio? - dokończył Ben.

- No wiadomo - powiedział jeszcze bardziej ściskając drzewo. No tak. Napewno gdy jego mama jakiegoś zobaczy od razu przerabia go na futro. Szkoda mi go.

- Stary. Poznaj Carlosa. Carlos, Stary -przedstawił ich Ben.

- Nasz szkolny psiak.

- Nie wygląda jak okrutna bestia. Tak w sumie. Jej...- powiedział schodząc z drzewa - Dobry piesek - podszedł i pogłaskał psa a ja podałam mu go na ręce. Mówił do niego jakby pierwszy raz był naprawdę szczęśliwy... Mam nadzieję że to nie prawda. Spoważniałam.

- Nie jest lekko tam na wyspie co? -uprzedził moje pytanie Ben.

- Ta - Carlos posmutniał - raczej nikt tam nas po brzuszku nie głaszcze... - spojrzał na mnie ale ja odwróciłam wzrok. My co kilka dnii bawimy się na jakichś imprezach a oni walczą o ,,przeżycie". Super...

- Dobrze biegasz.

- Dzięki Ben.

- Ja muszę wracać więc zostawiam cię pod opieką Alex.

- Yhym - powiedzieliśmy razem a Carlos znowu zaczął głaskać Starego za co ten polizał go w policzek.

- Widzę że cię polubił. Zostaniecie przyjaciółmi wiem to.

- Nigdy nie myślałem że psy mogą być takie super - usiedliśmy na kamieniu.

- Naprawdę matka opowiadała ci takie historie o psach?

- No od urodzenia wmawiała mi że psy to niebezpieczne bestie które tylko czekają aby wbić ci zęby w szyję. A ja nigdy żadnego nie widziałem więc w to wierzyłem.

- Nie powinna wmawiać ci żebyś ich nienawidził? Tylko żebyś się ich bał? Co za pomysł.

- Co nie? - zaśmialiśmy się razem - Moja matka jest nieźle pokręcona.

- Emm... Jak tam jest?

- Gdzie? - zapytał zmieszany.

- No na wyspie.

- Okropnie. Ale nauczyliśmy się tam żyć. No ale jednak jest ciężko - podrapał się po karku - O czym myślisz? - spojrzał na mnie. Nie reagowałam więc złapał za mój podbródek i odwrócił tak że teraz patrzyłam mu w oczy - Może głupio to zabrzmi ale możesz mi zaufać.

- Ja...- nie wiedziałam od czego zacząć  - Nie widzisz tego? Niby jestem córką Kopciuszka. Tylko że jak porówna się mnie i moją mamę to zupełne przeciwieństwa. Czasami zastanawiam się czy napewno jestem taka jaka powinna być córka Kopciuszka - znowu spojrzałam mu w oczy. Mówiłam już że są piękne?

- Nie umiem prawić mądrości życiowych. Ale jedno ci powiem. Na pewno bądź taka jaka jesteś bo właśnie dzięki temu masz tylu przyjaciół. Gdybyś była jak te wszystkie ,,rozpieszczone księżniczki" na pewno bym z tobą w tym momencie nie rozmawiał - zaśmiałam się.

- Dziękuję. Przyjmę to do mojego serca - uśmiechnął się i wstał.

- Wracamy?

- Tak chodźmy.

Skierowaliśmy się do akademika a koło nas biegł Stary co chwilę przynosząc patyk rzucany przez Carlosa.

Razem z Jane przyszłam do pokoju Mal i Evie. Podobno Mal zaczarowała włosy Jane i teraz jest ona jedną z najładniejszych dziewczyn w szkole. W pewnym momencie przyszła Loonie. Miała ona włosy zrobione na ,,bąbkę" co jej kompletnie nie pasowało. Poprosiła aby Mal zrobiła jej włosy tak jak Jane. Gdy skończyła jej jasno brązowe włosy kręciły się spadając na ramiona. O wiele lepiej. Później podarła sukienkę na udzie. Czyli zmienia styl? Ehhh.

Wieczorem

Szukam właśnie z Loonie Mal. Albo kogokolwiek z jej grupy bo wszystkim dziewczynom w szkole zachciało się mieć nowe włosy. Weszłyśmy do kuchni. Coś piekli.
Loonie wytłumaczyła o co chodzi a ja przyglądałam się masy w misce. A co mi tam. Zamoczyłam palec i posmakowałam.

- Nie! - krzyknęli razem.

- Co? Spoko. Jest nawet nawet.

- Czujesz może coś...- Mal kręciła rękami a Jay podszedł do mnie opierając się o blat z uśmiechem podrywacza. Jakbym miała się zaraz w nim zakochać. Ja tylko skrzywiłam się.

- Może więcej kawałków? - podeszłam do lodówki.

- Czego?

- Czekolady - Loonie zaczęła mówić jak to lubi ciasteczka swojej mamy i że każda matka pewnie tak robi. Miny Mal, Evie, Jaya i Carlosa zmieniały się na smutne i ponure.

- U nas są inne zwyczaje...- Loonie nie wiedziała co powiedzieć.

- Taa no wiem po prostu myślałam że Potępieni też kochają swoje dzieci - chyba trochę przesadziła. Spojrzałam na chłopaków. Jay chyba nie wiedział co ma teraz zrobić więc opuścił ręce a Carlos siedział z głową spuszczoną w dół.

Loonie złapała Mal za rękę a ze smutku uroniła łzę którą córka Diaboliny - od razu wytarła i jakby wrzuciła do miski z masą na ciasteczka.

- Tak okropne a teraz już idźcie -popchnęła nas w stronę drzwi. Spojrzałam jeszcze tylko na Carlosa i pożegnałam się.

Przyjaciele nad wszystko || Następcy ~CarlosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz