3.1

2.6K 116 11
                                    

Felice, córka Dr. Faciliera. Przed zdjęciem czaru jeszcze księżniczka Alex, córka Kopciuszka. Dwie osoby w jednej. Po prostu niesamowite.

Bardzo dużo pozmieniało się od ostatnich ,,niebezpieczeństw". Zmienił się chyba każdy ale uważam że mnie byście nie poznali.

Po kolei. Jeśli chodzi o moje imię to wszyscy moi przyjaciele postanowili zwracać się do mnie Alex. Tak jak wcześniej. Nie przeszkadza mi to. Wręcz się cieszę. Mówi tak też na mnie mój tata... Właśnie. Mój tata.

Kontakty z Potępionymi zmieniły się diametralnie. Kilka dni po mojej przemianie nie czułam już gniewu. Dużo wspomnień z mojej przeszłości zostało także ,,uszkodzonych" przez długotrwały czar. Postanowiłam wrócić na Wyspę aby dowiedzieć się czegoś więcej. Dojechałam do Parku Rozrywki który prowadzi mój ojciec. Wszędzie biegały dzieci bawiąc się przy starych automatach lub kolejkach.

- Witaj - usłyszałam obok mnie tajemniczy dziewczęcy głos.

Odwróciłam się widząc trzynastoletnią dziewczynkę ubraną w kolorową spódniczkę z falbanami, skórzaną kurtkę, buty za kostkę i kolorowe podkolanówki. Na głowie miała pokręcone zafarbowane na czerwono włosy i mały kapelusik.

- Emmm... Hej - odpowiedziałam z uśmiechem podając jej rękę. Nagle wyjęła karty Tarota a mnie olśniło - Czekaj - prawie krzyknęłam - Jesteś Celia? - zapytałam dokładnie pamiętając to imię.

- Tak, jestem córką Faciliera - prychnęła poprawiając wachlarz z kart. Po chwili zwróciła swoje całe spojrzenie prosto na mnie. Na jej twarzy pojawiło się zdziwienie i zmieszanie - Felice? To naprawdę ty? - zapytała z niedowierzaniem. Poczułam łzy w oczach.

- Tak - wydusiłam po chwili już kucając aby ją przytulić. Pamiętałam urywki wspomnień gdy zajmowałam się moją małą siostrzyczką. Z ojcem nie było już wtedy tak źle. Jednak moje wspomnienia bardzo ucierpiały.

- Ekhem - usłyszałam za plecami kaszlnięcie. Niechętnie oderwałam się od siostry stając przed moim ojcem. Schowałam ręce za plecy aby ukryć ich drżenie. Z wyglądu nic się nie zmienił. No może te oczy. Teraz były pełne łez... Co? - Felice - szepnął - Przepraszam - poczułam jak przyciąga mnie do siebie - Chciałem wynagrodzić ci te kilka lat mojej głupoty. Sytuacja wymsknęła się spod kontroli. Ale mam wielką nadzieję że nie było ci tam źle - mówił a mi serce roztapiało się coraz bardziej. Chciał dla mnie dobrze. Rozumiem że nie zawsze się udaje - Mam nadzieję że mi kiedyś wybaczysz.

- Już ci wybaczyłam - szepnęłam - Dziękuję. Dzięki tobie mam teraz najlepszych przyjaciół na świecie. Wszystko wam opowiem - złapałam rękę Celi.

Siedzieliśmy wygodnie na sofach a ja opowiadałam nasze przygody w Auradonie.  Mówiłam o Benie, Mal, Evie, Jayu i Carlosie. Nie ominęłam też faktu o tym że ja i syn Cruelli jesteśmy razem. Tata nie zareagował a Celia była bardzo szczęśliwa. Postanowili także mówić do mnie Alex.

- Myślę że powinnaś zrobić coś z tymi włosami - Celia złapała za moje czarne i proste włosy - Tu się nic nie dzieje. Znam taką świetną fryzjerkę tutaj na Wyspie. Ona to załatwi - mówiła a ja byłam coraz bardziej przekonana.

Zgodziłam się a ta zaprowadziła mnie do salonu Lady Tremaine. Weszliśmy do idealnie wystrojonego salonu a na środku niego siedziała Dizzy. Z tego co wiem jedna z najlepszych przyjaciółek Evie tu na Wyspie. Była zachwycona że może zrobić mi totalnie co chce. Nie miałam jakiegoś wielkiego marzenia. Potrzebowałam zmiany. Wejścia w nowe życie jako nowa ja.
Alex, starsza córka Dr. Faciliera.

- Gotowe - zapiszczała córka Gryzeldy.

Otworzyłam oczy i aż mnie zatkało. Moje włosy wyglądały...

- Wyglądam... - nie mogłam znaleźć słów z niedowierzania.

- Najlepiej! - krzyknęły obie rzucając się na mnie. Objęłam je przez cały czas patrząc na moje odbicie. Moje czarne włosy z granatowym odcieniem zmieniły się na bordowe przechodzące w kolor czerwony aż do jasnego brzoskwiniowego.

- Teraz musisz wrócić do zamku i od razu zamawiać nowe stroje bo ta granatowa skóra ci nie pasuje.

- Najlepiej coś czerwonego żeby pasowało do stylu Carlosa co nie? - mrugnęła do mnie Celia. Przewróciłam oczami jednak nie mogłam opanować uśmiechu. Nagle mnie zatkało.

- O nie! Już tak późno! - krzyknęłam patrząc na zegarek - Bardzo wam dziękuję! Niedługo się zobaczymy! - przytuliłam je i wybiegłam z salonu siadając na motor, który swoją drogą pożyczyłam od Carlosa, i ruszyłam do Auradonu.

Gdy bezpiecznie znalazłam się na drugim brzegu odetchnęłam. Ten czar Mal jest bardzo dobry ale ciekawa jestem czy kiedyś nie zadziała. Oby nie.

- Co tak długo? Czekam na ciebie cały dzień - usłyszałam głos Carlosa po czym szczęśliwe szczekanie psa. Uśmiechnęłam się czego i tak nie zobaczył bo mam na głowie kask - Czegoś się dowiedziałaś? - podszedł do mnie przytrzymując motor abym mogła zejść. Zdjęłam kask a go zatkało.

- No bez przesady. Celia powiedziała mi żebym trochę pozmieniała więc poszłam do Dizzy - zaśmiałam się z jego miny - I jak? - obruciłam się.

- Wyglądasz super - wydusił dotykając moich włosów - Dizzy ma talent - zmarszczył brwii - Jaka Celia?

- Moją siostra - uśmiechnęłam się przypominając sobie nasze dzisiejsze spotkanie.

- No tak. Wesołe Miasteczko. To co? Opowiadaj.

- W domu. Opowiem wam wszystkim - i pojechaliśmy.

***

- Wstawać! - krzyknęłam wchodząc do pokoju chłopaków. Ku mojemu zdziwieniu jedno z łóżek było już puste. Spojrzałam w lewo widząc ćwiczącego, do energicznej muzyki, Jaya - Sory. Myślałam że wyrwę was ze snu sprawiając że będzie to najgorszy dzień na świecie - skrzywiłam się niezadowolona.

- Jeśli Carlos zaraz nie wstanie to plan ci się może udać - wskazał na przykrytego kocem chłopaka z poduszką na głowie - Zakrył sobie nią uszy gdy włączyłem muzykę - prychnął - Ja bym się bał na jego miejscu ale chce zobaczyć co zrobisz panno Facilier. Mam nadzieję że już nie długo pani de Mon - poruszył znacząco brwiami na co prychnęłam oburzona. Posłał mi jeden ze swoich uwodzicielskich uśmiechów. Stary leżący na swoim posłaniu zawarczał.

- Jay - usłyszeliśmy mruknięcie ze strony łóżka Carlosa.

- Sory - syn Jafara wycofał się do łazienki a ja podniosłam jedną brew zdziwiona. Spojrzałam na mojego chłopaka nie zmieniającego pozycji.

- Wiesz... - spojrzałam na paznokcie - Zawsze mogę wziąć kluczyki od twojego motoru i poszukać towarzystwa na Wyspie...

- Już wstaję - podniósł się w jednej sekundzie przecierając twarz. Podeszłam do niego siadając obok i czekając aż się ogarnie - Co dzisiaj robisz? - zapytał od niechcenia chowając twarz w moich włosach.

- Wymieniam garderobę. Evie postanowiła sama zaprojektować mi kilka ubrań...

Tak właśnie wyglądały kolejne dni w Auradonie.

Przyjaciele nad wszystko || Następcy ~CarlosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz