2.12

2.6K 89 5
                                    

Pov's Carlos

Wszyscy zaniemówili. Nagle dziewczyna upadła na kolana. Nikt jednak się nie ruszył. Wyczuć można było ciężkie napięcie. Choć naprawdę chciałem nie mogłem wydusić z siebie słowa.

Przed nami leżała dziewczyna. Sam nie wiem czy była to nadal Alex czy zupełnie ktoś inny.

- Alex... - szepnęła Mal. Spojrzałem na moich przyjaciół. Mal była obejmowana przez Bena a na jej policzkach widniały ślady po łzach. Evie miała mokre oczy i przytulała się do Douga. Jay stał wyprostowany ale widać było że jest mu ciężko bo Loonie trzymała go mocno za rękę i uspokajała.

A ja? Stałem zdezorientowany, bezradny i zagubiony w tym wszystkim. Nie miałem do kogo podejść, bo osoba w której szczerze się zakochałem......nawet nie wiem co. Odzyskała dawne życie, wspomnienia i zna prawdę. Została bezczelnie wykorzystana. Nawet nie wiemy dlaczego. To jakaś kara? Nauczka? Wykorzystanie do własnych celów? Czy naprawdę Facilier to zrobił? Jak? Za dużo pytań, za mało odpowiedzi.

Nagle dziewczyna podniosła się. Włosy opadały jej na twarz. Na policzkach widoczne były czerwone strugi po łzach. Makijaż był lekko rozmazany. W pewnym momencie usłyszeliśmy kpiący, głośny śmiech.

- I co? Jak się czujesz przyjaciółko? - podeszła do niej Uma. Przez płacz Alex, jeśli mogę tak jeszcze do niej mówić, lekko trzęsła się.

Pov's Felice

Upadłam na ziemię. Wróciłam do swojego dawnego wyglądu. To jasne. Łzy ciekły mi potokami.
Złapałam za wisiorek w kształcie karty. W jej środku wyżłobione było serce.

Czułam się tak okropnie. Jakbym okłamała tych ludzi. Właściwie okłamywałam ale nieświadomie. Jak oni się teraz czuli? Jak czuli się moi przyjaciele? Czy mogę ich jeszcze tak nazywać? Evie, Mal, Loonie, Jane, Ben, Jay. Carlos. To imię odbijało się echem w mojej głowie. Przecież teraz jestem kimś zupełnie innym. Nie jestem Alex. Jestem Felice. Oni znali Alex. Dobrą, koleżeńską, oddaną, godną zaufania, miłą dziewczynę. Same pozytywne cechy. Felice? Córka Dr. Faciliera, złodziejka, niemiła, zamknięta w sobie, samotna, nieufna,...Potępiona. To słowo mówi samo za siebie. Kątem oka przez szparę między włosami zauważyłam ich. Moi przyjaciele stali ze łzami w oczach. Mal chciała coś zrobić ale co ona może? Evie prawie płakała. Niektórzy stali poważni jakby nie chcąc pokazać emocji. Martwili się o mnie? Po tym czego się dowiedzieli? Moje stare nawyki wróciły. Jestem teraz taka jak oni. Potępiona w dobrym świecie. Tylko że ja nie odzwyczaiłam się od starego życia. Ja nadal jestem taka sama, teraz tylko wiem jakie jest życie w Auradonie.

Ich życie to jak kolor czarny i biały. Zło i dobro. Gdy się stykają po czasie zaczynają się mieszać czego wynikiem jest kolor szary.

Moje życie to te same kolory. Jednak jest różnica. Gdy stykają się nie mogą się od razu wymieszać. Potrzebują czasu. Więc pozostaje cienka granica. Gdy przez nią przejdziesz jesteś w zupełnie innym życiu.

Czuję się jakbym zasnęła w swoim pokoju na Wyspie a snem było życie w Auradonie jako Alex. Teraz gdy znowu jestem Felice to jakbym się obudziła.

Wstałam. Dlaczego on mi to zrobił? Ostatnie co pamiętam z Wyspy to dach. Zachód słońca i nagłe ukłucie w czaszce. Nie. Jest jeszcze coś. Ojciec zawsze próbował otworzyć na choćby sekundę kopułę nad Wyspą. Pamiętam jakąś plamę. Jakby kopuła została właśnie na chwilę otworzona. I tyle. Ciemność. Później obudziłam się prawdopodobnie rano z myślą że to kolejny dzień w zamku moich rodziców. Wspomnienia z dzieciństwa mogły być trochę zamazane ale nie myślałam nigdy dlaczego. Wszyscy ludzie w moim otoczeniu zachowywali się jakby znali mnie od lat. Rodzina, przyjaciele. Czy mój ojciec ma na tyle silną moc aby zmienić wspomnienia każdemu? Dlaczego to w ogóle zrobił? I tak nie panował nade mną w pełni bo wiedziałam co się działo. Jak nade mną panował? Kopuła zamknęła się prawdopodobnie po kilku sekundach.
Nie mam siły nad tym myśleć.

- I co? Jak się czujesz przyjaciółko? - podeszła do mnie Uma. Ostatnie słowo wypowiedziała z niekrytą kpiną.

Natychmiast zerwałam wisiorek. Ludzie lekko podskoczyli na mój nagły ruch. Gdy rzuciłam nim o ziemię wyparował z niego fioletowy dym. Dostałam go od ojca. Nawet nie wiem dlaczego. Ale podobał mi się dlatego go nosiłam. To na pewno przez ten wisiorek miał większą moc. Może już nie wytrzymał z rzuconym czarem i po prostu bariera wygrała? Nie wiem jak on to zrobił ale jest ewidentnie świrem.

- Co się stało? Tatuś cię wykorzystał? - zaśmiała się znowu jak to Uma. Kiedyś się nawet z nią przyjaźniłam. Ale wiem już jaka jest. Patrzyłam na nią z powagą. Naprawdę nie wiem co miałabym teraz zrobić - A twoi przyjaciele? - wdrygnęłam się - Nie pomogą ci?

- Nie słuchaj jej Alex - wydusiła Mal przez płacz. Płakała. Dlaczego? Martwi się o mnie? Zamknęłam mocno oczy gdy usłyszałam moje imię.

- Nie dociera do was? Ona już nie jest Alex. Wszystko to co należało do Alex...już tego nie ma - dokończyła z lekką ulgą.

- Nie! My wiemy że ona jest dobra - mówił Ben. Zapomniałam dodać że stoję do nich tyłem. Nie mogę patrzeć na to jak oni próbują mnie...obronić?

- Ona jest najwspanialszą osobą na świecie - wydukała Evie.

- Nie znam bardziej oddanej przyjaciółki - mówili.

- To nie ona! - znowu Uma - Ona jest Potępiona. Zła!

- My też! - krzyknęła Mal - Też tacy jesteśmy. Ona jest nawet lepsza - czułam się jakby zaczęła mówić do mnie ale w trzeciej osobie - Pozytywna. Zawsze zdolna do pomocy. Jest przyjaciółką. Najlepszą. Za to ją kochamy!

Uma była cicho.

- Alex - Mal.

- Nie mów tak do mnie - powiedziałam drżącym głosem cała zapłakana i mokra od łez. Mal ucichła - Proszę - dodałam delikatniej. Nie chciałam aby pomyślała że Uma ma rację. Bo nie miała.

- Dobrze. Nie będziemy - odezwał się Ben. Po chwili dodał - Felice.

Otworzyłam szeroko oczy. Jeszcze nikt nie wymawiał mojego imienia w tak dobrym...znaczeniu. Nie mam pojęcia jak to nazwać. Zrobiło mi się tak ciepło na sercu. Dosłownie.

- Felice - powtórzył. Postanowiłam. Odwróciłam się ukazując moje słabości. Łzy przez cały czas leciały. Dziewczyny zasłoniły usta. Wiem. Wyglądałam przez to wszystko okropnie - Ja wiem że jesteś dobra. Znałem cię w Auradonie. To nadal jesteś ty. Przecież ci mówiłem. Nie ma żadnego znaczenia czy byłaś pod kontrolą. Przecież sama o wszystkim decydowałaś. Czar nie był tak silny przez barierę - kiwnęła głową ale nie wiem czy zrozumiał. Cały czas się trzęsłam.

- Jesteś naszą przyjaciółką. Zawsze będziesz - dodała Mal.

- Głupcy! Ona jest zła! Jest Potępiona! Jesteście takimi idiotami! - poczułam tak silny gniew. Czułam jak moje oczy robią się czerwone. Jak krew. Uma wariowała wyzywając ich. Nie wytrzymałam.

- Przestań! - krzyknęłam. Ucichła odwracając się do mnie. Wdrygnęła się widząc moje oczy - Ostrzegam. Nie obrażaj ich w mojej obecności! - podeszłam do niej miażdżąc ją wzrokiem. Odsunęła się a ja postarałam się uspokoić.

- Felice - znowu odezwała się Mal. Odwróciłam się do niej ale nagle poczułam jak coś zawiesza mi się na ciele. Mal zaczęła płakać w moje ramię mocno mnie przytulając. Nagle do uścisku doszły także inne dziewczyny i chłopaki. Rozluźniłam się. To przyjaciele. Po kilku sekundach odsunęli się a ja otarłam łzy. Uśmiechnęłam się przez płacz. Oni także zaczęli się śmiać. Nagle natrafiłam na kogoś dla mnie bardzo ważnego. Stał kilka metrów przede mną jakby zastanawiając się co zrobić. Zagryzłam wargę. A jeśli on mnie nie kocha.
Jeśli Carlos nie pokocha mnie takiej?

___

Sorki że nie wstawiłam wcześniej tak jak mówiłam ale te święta Wielkanocne były bardziej męczące niż Boże Narodzenie. Mam w zapasie jeden rozdział więc jeszcze go sprawdze i wstawię za dzień lub dwa.

~ Narnijska_Elfka

Przyjaciele nad wszystko || Następcy ~CarlosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz