Rozdział 3

14 6 2
                                    

Obudziło mnie ciche skrzypnięcie zawiasów. Nauczyłam się jednak nie dawać po sobie poznać, że już się obudziłam. Ktoś podszedł do mojego łóżka i nachylił się nade mną. Gdy tylko poczułam ciepły oddech na swoim policzku, nie otwierając oczu przyłożyłam sztylet do gardła mojemu niespodziewanemu gościowi. 

- Kultura wymaga zapukać, kiedy się do kogoś wchodzi - powiedziałam tym razem otwierając oczy i widząc nad sobą znajomą przerażoną twarz. 

- Ja ... ja ... ja ... - zaczął się jąkać. 

- Fenix, jak zwykle nieostrożny - prychnęłam śmiechem odkładając sztylet 

- Cass, jak zwykle ubezpieczona na każdą ewentualność - fuknął 

Oboje wybuchnęliśmy śmiechem. 

- Zebrało ci się nagle na odwiedziny ? Po tylu latach ? - spytał chłopak szczerze zdziwiony. Cicho westchnęłam.

- Mnie tu jakoś szczególnie nie ciągnęło. Wszystko wina Chrisa i rady, potrzebują mojej "pomocy", jak to określili. 

- I ty się zgodziłaś? Nie dziwię się, jesteś najlepsza w całym królestwie. 

- Byłam najlepsza - poprawiłam go - i wcale nie chciałam się zgadzać, wszystko wina Chrisa. Zalegam mu z jedną przysługą, a sam wiesz jak to się kończy w tym świecie, gdy nie odda się przysługi. 

- Tak, wiem. Cóż lepszego haka nie mogli na ciebie znaleźć. 

- Gdyby nie to, nie wróciłabym tu nigdy w życiu. Nie po tym co się stało.

- Rozumiem. Ale jednak się cieszę, że tu jesteś, chociaż na chwilę. - powiedział uśmiechając się od ucha do ucha.

- Chodź tu do mnie braciszku - wyciągnęłam ręce i mocno go przytuliłam - wydoroślałeś. 

- A ty się w ogóle nie zmieniłaś. - zachichotał - mogę dzisiaj z tobą zostać? Nie wiadomo kiedy znów się zobaczymy. 

- No jasne wskakuj - powiedziałam i odsunęłam skrawek pościeli. Wsunął się na miejsce obok mnie a ja przytuliłam się do niego i na powrót zasnęłam. Fenix był chyba jedyną osobą, która szczerze cieszyła się z mojego powrotu. Tęskniłam za nim i nawet nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo. 

- Wstajemy księżniczko - usłyszałam szept w pokoju. Mruknęłam cicho niezadowolona i odwróciłam się na drugi bok. - Cassandro nie będę się powtarzał. Wstajemy, za niedługo świt.

Otworzyłam oczy. Czyli to jednak nie był zły sen. Westchnęłam głęboko i zwlokłam się z łóżka. Poczłapałam do łazienki biorąc po drodze najpotrzebniejsze rzeczy. Odzwyczaiłam się już od swojego starego stylu życia i spania po kilka godzin. Kiedyś byłam w ciągłej gotowości, teraz przyzwyczaiłam się do komfortu jaki sobie zafundowałam w świecie ludzi. Wychodząc z łazienki ziewnęłam przeciągle. 

- Za niedługo się przyzwyczaisz. Musimy ruszać - powiedział krótko Chris. 

Podeszłam do łóżka, gdzie ciągle spał mój brat. Pocałowałam go delikatnie w czoło i wyszłam z pokoju nie oglądając się za siebie.Zastanawiało mnie czy jeszcze kiedykolwiek go zobaczę. Zbiegłam schodami na dziedziniec i zobaczyłam swoich rodziców, którzy jakże czule żegnali się z Chrisem. 

- Wróć do nas cały i zdrowy i uważaj na siebie - powiedziała moja matka uśmiechając się. Coś czuję, że gdy mnie wydziedziczyli, całą swoją miłość przelała na Christophera. Wskoczyłam na siodło i nie czekając na jakiekolwiek pożegnanie z ich strony, którego pewnie i tak bym się nie doczekała, ruszyłam przed siebie patrząc na mapę. 

Fall in loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz