Obudziłam się czując ciężar na swoim brzuchu. Odwróciłam się niezgrabnie w stronę spokojnej twarzy Chrisa. Delikatnie wysunęłam się z jego objęć i podeszłam do maleńkiego strumyczka płynącego przez jaskinie. Umyłam szybko twarz w lodowatej wodzie i usiadłam przed jaskinią w promieniach wschodzącego słońca. Rozkoszowałam się ich dotykiem na skórze, dopóki nie poczułam na sobie palącego wzroku i nie usłyszałam kroków.
- Dzień dobry - powiedział Chris siadając obok mnie.
- Dzień dobry - odpowiedziałam odwracając twarz w jego stronę, uśmiechając się lekko - gotowy na dalszą podróż?
- Najchętniej bym tu jeszcze został i ... - urwał w połowie zdania i pokręcił głową nieznacznie - nieważne. Tak jestem gotowy.
Między nami zapadła nieprzyjemna cisza. Żadne z nas nie wiedziało co ma powiedzieć. Trzeba będzie powoli ruszać, chociaż wolałabym zostać tu jeszcze dzień dłużej. Przyjemnie jest na chwilę zrzucić z siebie ciężar odpowiedzialności i oderwać od ziemi.
- Cass ... - Zaczął Chris. - To co powiedziałaś wczoraj ... ja ... przepraszam.
- Za co? - spytałam
Spuścił wzrok, chcąc ukryć coś bardzo istotnego.
- Ja nie wiedziałem, że skazali cię na stryczek i naprawdę bardzo żałuje tego co zrobiłem.
- Chris ... co takiego zrobiłeś ? - spytałam powoli wstając i nieufnie na niego spoglądając
- Ja naprawdę cię przepraszam - głos uwiązł mu w gardle, a gdy na mnie spojrzał zobaczyłam strach w jego oczach. Chwilę później wiedziałam co się święci. Wcale nie było żadnego zwiadowcy, wpędził mnie w pułapkę.
- Zaufałam ci! - ryknęłam na całą jaskinie - jak mogłeś ... - tym razem już szepnęłam
Gwizdnęłam cicho i Estyma natychmiast zjawiła się obok mnie. Wskoczyłam na jej grzbiet i pognałam przed siebie. Łzy zabłysły mi w oczach, uczucie które się we mnie obudziło, znów zaczęło boleć i kłuć. To niesprawiedliwie, że muszę się tak czuć. Widziałam żeby pozostać zimną twardą kobietą.
Gnałyśmy przez las prawie na oślep. Czułam za mną całą radę, która chciała mnie dorwać, tylko dlatego, że jestem od nich inna. Nigdy nikogo nie skrzywdziłam, a tak mi się odpłacają. Prawie dotarłam do najbliższego portalu, kiedy poczułam wzmagający się wiatr.
- Jeszcze chwila koniku, jeszcze trochę - czułam jak klacz się spina i jeszcze przyśpiesza. Nagle usłyszałam świst strzał, a chwilę później pochłonął mnie chłód portalu.
Po drugiej stronie spostrzegłam, że znajduję się w ogromnej srebrno-niebieskiej sali tronowej. Jej sklepienie przecinało się wysoko nad głową. Na samym końcu stał majestatyczny tron, a na nim leżała korona. Obok tronu stał mój łuk, którego oplatała dziwna złota poświata.
- Estyma? - zapytałam niepewnie, a mój głos odbił się echem w całym pomieszczeniu.
- Tu jestem - odpowiedział mi dźwięczny delikatny głos i zza tronu wyszła smukła kobieta o jasnej cerze i kruczoczarnych włosach. Kroczyła majestatycznie ze srebrnym delikatnym wiankiem na głowie, a za nią ciągnęły się płaty zwiewnego materiału białej sukni w którą była ubrana.
Nie wypowiedziałam ani słowa tylko obserwowałam kobietę z nieufnością w oczach.
- Jak zwykle nieufna Cassandro. Towarzyszyłam ci od urodzenia pod postacią konia, a gdy uciekłaś z tego świata wiedziałam, że powrócisz. Jesteś tu potrzebna.

CZYTASZ
Fall in love
Fantasy" I właśnie dlatego miałam ci nigdy nie zaufać i być niezależna. Złamałam swoja zasadę, a ty tak po prostu mnie zdradziłeś, przekreślając tym samym wszystko co nas łączy" Christopher powraca po swoją przysługę, którą Cassandra jest mu dłużna. Demon...