V

54 7 15
                                    

Co tu mówić?
Frodo x Sam to prawda. Polecam czytać z muzyczką.

___

Heidi od rana miała mnóstwo roboty. Do pracy zagoniła wszystkich.
Bieganie po schodach sprawiało jej trochę problemu, bo była pulchniutką kobieciną.

- Pani! - służka zapukała w brzozowe drzwi sypialni panicza Itana i księżnej Arkadii.

- Tak? - czarnowłosa otworzyła. - Jesteś w porę, Heidi. Rusz się i pomóż wbić się w tą kiecę. Jak raz nie będę łaziła w spodniach i ubiorę się modnie.

- Dobrze, pani. - odparła kobieta, przyzwyczajona do swojskiej mowy swojej pani.
Państwo Verdis byli dobrzy. Bardzo dobrzy, opiekowali się swoją wioską i służbą. Nie byli wyniośli, jednak cieszyli się autorytetem. - Luna opiekuje się Elene. - dodała.

Arkadia pokazała jej tylko na białą suknię, wiszącą na manekinie. Niedawno, Itan podarował jej taki prezent.
Elf po kilku dniach odpoczynku zaczął pracę - stał się lekarzem. Woził leki i leczył rannych. Mimo że nie było ich dużo, lepiej dmuchać na zimne. Raz w miesiącu wyjeżdżał na kilka dni, czasem tydzień i zawsze wracał z prezentem dla żony i córki.
A teraz także syna.

Suknia, którą planowała przywdziać Arkadia była prosta. Biała, cienka i przewiewna zdawała się emanować skromnością.

- Jest w niej pani pięknie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Jest w niej pani pięknie. - przyznała służka z zachwytem.

- Dziękuję! - zaśmiała się pani pałacu.
Nagle zza ściany można było usłyszeć jak Sam i Frodo się kłócą.
Obie kobiety wybuchły śmiechem.

- Rozkoszni hobbici. - uśmiechnęła się Heidi.

- I bohaterowie... - zgodziła się pani zamku. Tęsknie spojrzała w stronę swoich spodni, po czym wyszła z sypialni. Heidi gdzieś popędziła z koszem z bielizną.

- Tylko nie mów nic mamusi. Nie żebyś potrafiła cokolwiek powiedzieć. - usłyszała głos swojego niedorajdy.

Jej mąż Itan często gadał z rzeczami i osobami, które mu nie odpowiedzą.
Na przykład z Elene.
Dziewczynka dotąd zdołała nauczyć się raptem kilku słów i mimo że rzadko je mówiła... kiedy już zaczęła, powtarzała bez końca.
W całej willi słychać było wtedy "tatatatatatatatata..." albo "bziebziebziebzie" tudzież "mamamamamama"...

W tej chwili w pałacu słychać było o wiele przyjemniejsze dźwięki.
Jęki Legolasa, obwieszonego przez dzieci (nie tylko swoje!), śmiech Gwendolyn i Naoha.
Arkadia zastanawiała się również kiedy zdążyli się upić Feren i Lindir, ale właśnie przemknęli przez korytarz, wisząc jeden na drugim bardziej.

- O, idziemy do mamusi? - czarnowłosa wojowniczka wyciągnęła ręce, przejmując od Itana dziecko.

- Widzę, że tatuś ma już dość swojej córeczki, o którą tak bardzo zabiegał? - Arkadia podniosła brew widząc zmęczoną minę swojego męża.

- Nie, tatuś nie lubi kiedy mamusia zaprasza tylu gości, bo goście hałasują. - syknął syn Thranduila.

- Tatuś musi się przyzwyczaić do gości, bo będą tu często. I niech tatuś się ubierze w coś lepszego, bo obiad zaraz będzie. - dodała, odchodząc. Itan też ruszył do swojej sypialni.

- Mamusia wygląda ślicznie w sukience od tatusia. - szepnął.

Ale żeby nie było tak słodko, dodam że jeden z synów Legolasa zbił drogi wazon, Frodo i Sam musieli wcześniej wrócić do sypialni, gdyż ten pierwszy źle się poczuł, a Itan i Arkadia niezbyt często mają czas na przekomarzanki.

***

Uczta trwała już od jakiegoś czasu, wszystkie sałatki zostały zjedzone, a wino otworzone.
Thranduil z uśmiechem sączył już piąty kieliszek, a Itan pozostał jednak przy jednym.
Arkadia, ku swojej złości nie mogła wypić alkoholu, gdyż karmiła jeszcze piersią i właśnie przeklinała na głos "Itana i jego plemniki". To samo czyniła (znów) ciężarna Gwendolyn, z tym że imię Itana zmieniła na "Legolas".

Tenże Legolas, obwieszony trójką dzieci próbował napić się chociaż jeden łyk, lecz ruchliwe istotki mu to uniemożliwiały.
Przeklinał on i siebie i płodność swojej żony.

Może dla nich dzieci były udręką, lecz dla Itana największym skarbem.
Zaczął nawet dążyć Aerka zaczątkiem głębszego uczucia niż tylko zwykły instynkt rodzicielski.
Chciał dla niego jak najlepiej, więc nie tylko wynajął nauczycielkę, nie tylko kupił najdroższe ubrania... ale i (pamiętając swoją sytuację z dzieciństwa) miłość i uwagę.

Czarnowłosy elfik był bardzo mądrym dzieckiem. Oprócz drewnianych klocków, upodobał sobie ogromną księgę, którą znalazł na strychu.
Gospodarz jeszcze nie zdążył jej przejrzeć, ale była naprawdę gruba.

Aerk jako nieśmiała osoba nie pojawił się na uczcie, ale następnego dnia bawił się z innymi dziećmi i wyglądał na zadowolonego.
Szczególnie upodobał sobie Elene, jak i większości ludzi i elfów (no i hobbitów!) uczyniła.

Młoda księżniczką była przechwytywania z rąk do rąk, podawana jak najlepszej jakości towar.
Najlepszej, w końcu jej matką była sama Arkadia - ponoć najbardziej brutalna elfka w okolicy.

Sielanka trwa...

Sielanka się kończy.

Mroooocznooo.

:3

Mój klimacik.
Już niedługo rozpocznie się zawiązanie odpowiedniej akcji i szykujcie się na niezłą powtórkę z życia Itana!
Ooo tak.
Jak się podoba?

Rozdział dedykowany dla limonka-, która się na mnie obraziła mniej więcej wtedy, gdy pan od chemii podpalił coś w rodzaju filiżanki.
Limonko! Cytrusy powinny się wspierać, nie kłócić! Wiesz, co łączy mnie - cytrynę i ciebie - limonkę?
Lemony!

*śmiech*

W sensie przebacz mi.

Tak.

Do zobaczenia w następnej części...

Która zostanie dodana....



Niebawem.


(Czytelnicy powracajcie)

Itan - Książę Mrocznej Puszczy. Bitwa o ValinorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz