Pov. Thor
Nie sądziłem że Loki jest taki...ludzki. Od tamtego dnia minął tydzień. Cała drużyna stała się dla niego jakby łaskawsza. Fandral często wypytywał mojego brata o różne szczegóły dotyczące Śmiercionośnych. Raz wszedłem do biblioteki by poszukać Lokiego.
- Dobrze pamiętam że wasza kraina nazywa się Elleday czyli Kraina Śmierci? - spytał Fandral.
- Tak. - odpowiedział cierpiętnico brat. Zauważył mnie i uśmiechnął się lekko. - Jak mniemam szukasz mnie. - powiedział wstając. - Jak widzisz wzywają mnie. - wrócił się do blondyna i wyszedł z pomieszczenia, ciągnąc mnie za ramię. - Weź go ode mnie. - błagał, kiedy byliśmy na korytarzu. - Od tygodnia lata za mną jak kot z pęcherzem, wypytując mnie o wszystko! - zaśmiałem się i poklepałem go po ramieniu.
- Kiedy ciebie nie było, Fandral i Volstagg ciągle nas tym dręczyli.
- Volstagg też? - spytał zdziwiony.
- Poczekaj, jeszcze cię będzie tym męczyć, a teraz chodźmy do Odyna.
- Czemu nas wzywa? - dopytywał.
- W Elfheimie wydarzył się przewrót pałacowy.
- Co?
- Niejaki Silvan przejął tron, znasz go? - spytałem podnosząc brew. Loki zatrzymał się i spojrzał na mnie zdziwiony.
- Syn Gardana? Powiedział że Silvan zginął podczas ucieczki z pałacu.
- A widzisz.
Pov. Loki
Heimdall przeteleportował nas do królestwa elfów. Skoro Silvan przejął tron to pewnie Gardan też tam jest. Czułem swego rodzaju radość że znów zobaczę swojego przyjaciela, ale równocześnie bałem się że może mnie nienawidzić za to że ich opuściłem. Dojechaliśmy do pałacu gdzie wojownicy przygotowali broń na wypadek naszego ataku. Przed nami były krótkie białe schody prowadzące do zamku. Na nich pojawił się elf. Był wysoki, blady, a jego szarawe włosy zapięte były w niską kitkę. Miał lekko pociągłą twarz, zadarty nos i błękitne oczy patrzące na nas z nieufnością.
- Kim jesteście? - spytał spokojnym, lekko zachrypłym głosem.
- Jesteśmy posłańcami Odyna. - nagle obok nowego króla pojawił się dobrze znany mi elf. Uśmiechnąłem się na jego widok. Gardan zszedł po schodach i podszedł do mnie.
- Loki. - powiedział poważnie.
- Solas. - w tym samym momencie wybuchnęliśmy śmiechem, uścisnęliśmy sobie ręce i przytuliliśmy się. - Dobrze cię widzieć stary przyjacielu.
- Ciebie też. Opuścicie broń. - rozkazał. Strażnicy wykonali rozkaz. Nowy władca podszedł do nas. - Synu to jest Loki Laufeyson, mój przyjaciel i dowódca. - Silvan spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko.
- Wszyscy przyjaciele mego ojca są moimi. - wyciągnął do mnie rękę, którą chętnie uścisnąłem. Spojrzałem na nich i muszę przyznać że są do siebie bardzo podobni. - Ilean Kaverd.
- Ilean Kaverd. - odpowiedziałem.
- Nie zamierzam gościć krewniaka na progu pałacu. Zapraszam. - Silvan zaprowadził nas do ogromnej, białej jadalni ozdobionej złotem. Przy ścianach były kolumny wspierające dach. Po lewej stronie, pomiędzy filarami znajdowały się piękne witraże. Zawsze miałem słabość do elfickich budowli. Na środku pokoju mieścił się stół zrobiony z jasnego drewna, a przy nim stały dopasowane do niego krzesła. Na przodzie stołu zasiadł król elfów, po jego prawej stronie usiadł Gardan, a zająłem miejsce po jego lewej stronie. Obok mnie usiadł Thor, Sif i Hogun, a naprzeciwko mnie zasiadła reszta drużyny. - Farah dea kalar! - rozkazał Silvan. Po chwili elfki przyniosły jedzenie, wino i różnego rodzaju miody i piwa. - Mogę wiedzieć co sprowadza tutaj najlepszych wojowników Asgardu. - zaczął Silvan.
- Doszły nas słuchy co się tutaj wydarzyło. Chcieliśmy sprawdzić co się tutaj stało i czy wszystko jest dobrze. - wytłumaczył Thor.
- Esse as karai den arar? (Oni znają nasz język?) - spytał władca elfów.
- Nea, sah alar drer asc. (Nie, znają tylko wspólny.) - odpowiedziałem.
- Ori ase der kare? (Odyn pcha nos w nieswoje sprawy, co?)
- Verase fera ekra, ich arkas. (Znasz go, jest jaki jest.) - powiedziałem śmiejąc się pod nosem.
- Feare, kars asb er. (Racja, a podobno jest on wielkim władcą.) - zaczął. - Nasea grean Ori asea. ( Okazuję się że Odyn jest zwykłym draniem.) - dodał.
- Harea. (Zgadzam się.) - nagle poczułem szturchnięcie w bok. Odwróciłem się w stronę Thora. - Co? - spytałem spokojnie.
- O czym rozmawiacie? - szepnął. Spojrzałem na Silvana i prychnąłem śmiechem.
- Pytałem Lokiego o czasy kiedy był dowódcą Śmiercionośnych. - wytłumaczył król.
- Rozumiem. Wracając, jak widzimy wszystko tu jet dobrze i nie potrzebna jest interwencja Wszechojca. - powiedział blondmłot. - Bardzo dziękujemy za gościnie Silvanie. - dodał.
- Jak już wspomniałem, nie zamierzam witać krewniaków na progu pałacu. - powiedział dumnie, po czym zerknął na mnie. - Sarah kerse Ori. (Syn Odyna jak mniemam.)
- Deraeh kerse. (Dobrze myślisz.)
- Kens area akren arn. (Jest dokładnie taki sam jak ojciec.) - westchnął popijając miód z kielicha.
- Nasear valer okrav Ori. (I tak jest lepszy niż Odyn.)- przyznałem.
- Loki. - powiedział Gardan. Kiwnąłem głową i wstałem od stołu. Ja i Łowca wyszliśmy z jadalni i przechadzaliśmy się po korytarzach pałacu. - Jak twoja pokuta? - spytał spokojnie.
- Jakoś... czasem żałuje że was opuściłem. - przyznałem. - A co się stało po moim odejściu?
- Ja wróciłem tam gdzie mnie znaleźliście. Niedługo potem znalazłem Silvana, który przeżył atak. Shado została w Elleday, a Fen wrócił na Muspelheim. Podobno został generałem tamtejszej armii. - poczułem jak moje serce zaczyna pękać.
- Shado...nie miała gdzie wrócić, prawda?
- Znasz jej historię. - zatrzymałem się i zakryłem twarz dłonią. - Nikt z nas nie ma ci tego za złe. - powiedział Gardan. - Wiemy co zrobiłeś Moranowi. Wiemy że cierpisz.
- Ale wy też! Powinienem zostać z wami, a nie uciekać!
- Czasu nie cofniesz. - skwitował elf. - Pamiętaj że jeśli nas wezwiesz, przybędziemy.
CZYTASZ
Rodzina | Loki Laufeyson
FanfictionJedna mała rzecz jest w stanie zmienić całe nasze życie. Jedno krótkie spotkanie może przestawić nasze życie na inne tory. Doświadczyłem tego na własnej skórze. Często się zastanawiam co by było gdybym ich nie spotkał, gdybym nadal pielęgnował moja...