Rozdział 16 - Nie jestem na to gotowy...

237 18 1
                                    

Od pogrzebu Odyna minął rok. Jak na razie Thor jest dobrym władcą. Często go odwiedzam, chyba nasze relacje wróciły do stanu z przed dowiedzenie się prawdy o moim pochodzeniu. Ile to było lat temu? Z sześć lat. 

Fen zamieszkał w Asgardzie, by być bliżej swojej ukochanej. Do teraz nie mogę uwierzyć w to że Sif i Fenrir są razem. Solas zamieszkał w Elfheimie. Często zerka jak żyjemy.

To że zaczęliśmy układać sobie życie nie znaczy że zrezygnowaliśmy z bycia Śmiercionośnymi. Na początku czułem się dziwnie. Każdy wie że Zwiastun Śmierci to ja. Ludzie których ratowaliśmy wołali do nas po imieniu lub po przydomkach, a czasami mówili że zmieniłem się na lepsze. 

Elleday czyli Kraina Śmierci to nasza baza główna. Nasz dom. Była to spora przestrzeń otoczona górami i lasami. Na środku mieścił się srebrny zamek przypominający budowle asów. Pałac ten otaczała głęboka fosa. Do naszej bazy można się było dostać tylko za pomocą naszych pierścieni. Żeby wejść do lasu też potrzebny jest pierścień. Tworzy on most między dwoma miejscami. 

Siedziałem w swojej komnacie bawiąc się magią. Tworzyłem różne wzory, kształty, wprawiałem je w ruch albo używając telekinezy unosiłem różne obiekty. Nagle usłyszałem cichy szloch dochodzący z łazienki. Wstałem i wszedłem do pokoju. Shadow stała oparta o wannę, a w ręku miała dziwny patyk. 

- Co się stało? -  spytałem podchodząc do niej. 

- Ja...jestem w ciąży. - jęknęła. Zdębiałem. 

- Jesteś pewna? - wydukałem. 

- To jest test ciążowy z midgardu. Wykazał że jestem... - mówiąc to wytarła łzy z policzka. Niepewnie podszedłem do niej i delikatnie dotknąłem jej brzucha. Wyszeptałem zaklęcie. Moje oczy rozszerzyły się. Spojrzałem przerażony na Shadow. Z jej rąk wypadł patyczek, po czym rzuciła mi się na szyje. - Co my teraz zrobimy? - jęknęła. Przytuliłem kobiet i zacząłem głaskać ją po głowie.

- Spokojnie. Damy sobie radę. - powiedziałem, starając się żeby mój głos brzmiał jak najpewniej jak potrafię. Złapałem ją za policzki i zmusiłem by na mnie spojrzała. - Kocham cię Shado...

***

- O czym chciałeś porozmawiać? - spytał Thor. Byliśmy w jego królewskiej komnacie. Ja siedziałem na fotelu, a gromowładny rozłożył się na kanapie, trzymając w dłoni kufel.

- Shadow i ja...ona...będę ojcem. - blondyn mało nie zakrztusił się piwem. 

- To pewne?

- Tak. Sprawdziłem to. - mówiąc to spojrzałem w dół. 

- Nie sądziłem że to ty pierwszy założysz rodzinę. 

- Ale ja się nie nadaję, rozumiesz! - krzyknąłem. - A co jeśli...

- Loki! - uciszył mnie Thor. Spojrzałem na niego zagubionym wzrokiem. - Boisz się że co? Że będziesz taki, jaki kiedyś był Odyn? Surowy i wymagający? Loki, wiem że ty nie popełnisz jego błędów. Będziesz świetnym ojcem. - mówiąc to podszedł do mnie i położył rękę na moim ramieniu. 

- A co jeśli się mylisz?

- Masz mnie, Shadow, Śmiercionośnych, Sif, Hoguna, mam wymieniać dalej? - spytał z uśmiechem. - My cię przywrócimy do pionu. 

***

Nerwowo chodziłem po korytarzu. Najbliższy medyk był w Asgardzie. Koło mnie stał Thor, wodząc za mnie wzrokiem. 

- Loki, przestań się kręcić jak owsik w dupie. Już mi się w głowie kręci! - warknął Fen. 

- To nie tobie rodzi się dziecko! Chyba mam prawo się kurwa stresować! - krzyknąłem. Byłem tak zdenerwowany że zacząłem się pocić. Walka z Yarisem, wydarzenia z przed pierwszej koronacji Thora czy wiadomość że będę dowódcą nie stresowały mnie tak jak ten moment. Nagle z pomieszczenia wyszła uzdrowicielka. - Czy wszystko dobrze? - spytałem niemal tratując kobietę. 

- Tak. Możesz wejść. - powiedziała odsuwając się na bok. Przełknąłem ślinę i niepewnie wszedłem do środka. 

Na dużym łóżku leżała Shadow, przykryta po pas. Ubrana była w luźną czarną bluzkę. Jej włosy były w istnym nieładzie. Trzymała w rękach małe zawiniątko. Podszedłem do niej i spojrzałem na dziecko. Moje serce stanęło na chwilę. Shado zaśmiała się cicho.

- Chcesz go potrzymać? - spytała zmęczonym głosem. Czarnowłosa ostrożnie podała mi dziecko, które po chwili otworzyło oczy i spojrzało na mnie swoimi cudownymi niebieskimi oczkami. Zaczęło radośnie gaworzyć i wyciągnęło do mnie swoje małe delikatnie dłonie. Nawet nie zauważyłem kiedy do pokoju wszedł Thor. - Jak nazwiemy synka?

- Aiden... - szepnąłem. Wyciągnąłem jedną rękę w jego stronę. Dziecko złapało mnie za palec. 

- Ładnie... - skomentował Thor, patrząc na mojego syna przez ramie.

Mojego syna...nie sądziłem że kiedykolwiek wypowiem te słowa nie ironicznie. Nie sądziłem że w ogóle zdecyduje się na założenie rodziny, a teraz...przytulam istotkę, której pomogłem dostać się na ten świat..

I jest to najpiękniejszy widok i uczucie jakie kiedykolwiek czułem. Po moim policzku poleciała pojedyncza łza, którą szybko wytarłem. Zbliżyłem się do Shado i pocałowałem ją. 

- Kocham cię Shadow. Przepraszam że wcześniej miałem wątpliwości. Niczego nie żałuje. - kobieta uśmiechnęła się i spojrzała na synka. 

- Witaj na świecie, Aiden...

Rodzina | Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz