Rozdział 14 - Śmierć

300 17 4
                                    

Niedługo potem Shado i Solas wrócili. Powiedzieli że jest tam dość sporo zombie, ale nie widzieli żadnej budowli, którą mieli by bronić. Podczas wojny, budowle mrocznych elfów zapadły się, a wraz z upływem czasu zasypał je piach i popiół. Możliwe że Yaris zaszył się w jednej z zasypanych ruin. Moran zaczął szkolić żołnierzy. Chciał żeby mieli jakiekolwiek szanse. 

***

- Twój brat najprawdopodobniej zaszył się w Nidavellirze, tam też wskrzesił Morana. - powiedziałem do Odyna.

- Na dodatek, ataki mają za zadanie odwrócić uwagę. Podejrzewam że niedługo Yaris zaatakuje Asgard od południa. - wtrącił Fen.

- Zacząłem szkolić twoje wojsko. Robią postępy, ale będę potrzebować twojej pomocy Loki. - dodał Moran, na co kiwnąłem głową.

- Ja natomiast codziennie sprawdzam tereny okalające Asgard w poszukiwaniu śladów szpiegów i intruzów. - powiedział Gardan.

- A ja niedługo ruszę na Nidavellir i przeczesze każdy skrawek tego miejsca. Z moimi mocami skończę to w godzinę góra dwie. - dodała Shado. 

- Poza tym ja sprawdzę twój stan zdrowia, Moranie. 

- Loki, to nie będzie koniecznie. Czuje się świetnie.

- Lepiej dmuchać na zimnie. Spokojnie zbadam cię w pięć minut. - rudobrody przewrócił oczami. 

- Świetnie się spisaliście. - odezwał się Odyn uśmiechając się do nas. - Dziękuje wam za pomoc. 

- Jesteśmy Śmiercionośnymi. - zacząłem chłodno. - To nasz obowiązek. Jeśli Yaris przejąłby władze w Asgardzie zacząłby podbijać inne krainy. To niebezpieczeństwo na skale światową. - Wszechojciec westchnął cicho i skończył zebranie. Westchnąłem i wyszliśmy. Moran i ja ruszyliśmy w stronę koszar.

- Trochę za ostro potraktowałeś Odyna. - powiedział wojownik, na co machnąłem ręką. - Naprawdę jest taki zły jak mówiłeś?

- Faszerował mnie kłamstwami, dawał mi okrutne kary, faworyzował Thora, kpił z mojej fascynacji magią, a prawdy o moim pochodzeniu musiałem dowiedzieć się sam. Najgorsze jest to że o tym kim jestem dowiedziałem się przez przypadek! Nieeeee, Odyn jest doskonałym ojcem. 

- Powiedziałeś "jest" nie był. - zauważył.

- I co w związku z tym? - spytałem.

- To że nadal uważasz go za swojego tatę. - spojrzałem na niego zdziwiony, po czym przewróciłem oczami. 

- Za psychologa robi Solas nie ty. - warknąłem. 

- Mów co chcesz. Ja wiem swoje. 

Przez kolejne godziny ja i Moran szkoliliśmy żołnierzy. Jak to robiliśmy? Braliśmy bataliony (ok 500 do 700 wojowników) i pokazywaliśmy im różne chwyty, taktyki, kazaliśmy żeby walczyli ze sobą, patrzyliśmy, korygowaliśmy ich błędy, w między czasie Shado ruszyła na Nidavellir. 

Kiedy wróciła zameldowała że pod ziemią jest ogromny system jaskiń i masę nieumarłych. Tak jak podejrzewałem, główną siłą Yarisa stanowiły zmarłe podczas wojny, mroczne elfy. 

Niedługo potem wybuchła kolejna większa bitwa w której wzięliśmy udział. Wszyscy zebraliśmy się na Bifroście. Kiedy Fandral zobaczył mnie i moją drużynę mało nie zemdlał. 

- A mu co? - spytał Moran, przyglądając się mu uważnie.

- On tak zawsze. Jest naszym fanem. - wytłumaczyłem, przewracając oczami. Spojrzałem na Thora. 

Rodzina | Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz