Rozdział 17 - Niczego nie żałuje (Epilog)

352 23 1
                                    

10 lat później

Stałem oparty o framugę patrząc na bawiących się Thora i Aidena. Chłopiec odziedziczył po mamie czarne, kręcone włosy, po mnie ma oczy oraz nos, a jego twarz zdobią piegi. Poza tym jest tak samo szczupły jak ja w jego wieku. Staram się dbać o niego i Shadow najlepiej jak potrafię, ale nie wiem czy mi to wychodzi. 

Thor mimo swoich obowiązków nadal jest dużym dzieckiem i złapał bardzo dobry kontakt z moim synem. Czasem mam wrażenie że mi go zazdrości. Pomimo tego że parę miesięcy temu Aiden obciął śpiącemu Thorowi włosy. Na krótko. 

- Cześć Loki. - odwróciłem głowę w bok i zobaczyłem Sif, ubraną w pomarańczową, długą suknie. Na głowie miała wianek, a włosy luźno opadały na jej ramiona. 

- Cześć. - powiedziałem i wróciłem wzrokiem do bawiących się dzieci. - Jakie to życie jest przewrotne. - westchnąłem. - Kiedyś chciałem być królem, by pokazać że jestem lepszy niż Thor. 

- A teraz?

- A teraz nie wytrzymałbym jako król. Siedzieć ciągle w pałacu, rozwiązywać drobne problemy, przyjmować posłów...to nie moja bajka. 

- W sumie, jakby ktoś mi powiedział że ty i ja będziemy przyjaciółmi, wybuchła bym śmiechem. 

- Nie tylko ty. - zaśmiałem się. 

- Nadal uważasz że nie nadajesz się na ojca? - spytała, na co kiwnąłem głowę. - Uwierz mi, jesteś najlepszym ojcem jakiego widziałam. Aiden nie mógł trafić lepiej. - uśmiechnąłem się. Sif zawsze jest szczera aż do bólu, więc jej słowa mocno mnie pocieszyły. Podszedłem do dzieci. Aiden od razu podbiegł do mnie i przytulił mnie, co zresztą odwzajemniłem. Chłopiec sięgał mi do pępka. Thor powoli wstał z ziemi i zaśmiał się. 

- Dzięki że się nim zaopiekowałeś. - powiedziałem mierzwiąc włosy Aidena. 

- Nie ma sprawy. Zawszę chętnie zaopiekuje się tym małym urwisem. - zarechotał. 

- Ciocia Sif! - krzyknął mój syn i pobiegł do wojowniczki. 

- On jest taki podobny do ciebie, że aż strach. - zaśmiałem się na jego uwagę, kręcąc głową. - Musze przyznać że jest urodzonym jeźdźcem i świetnym szermierzem. Uczysz go magii? 

- Tak, ale wolno. Szybko się poddaje, a najgorsze jest to że zawsze jak mu nie wychodzi to mówi że jako mój syn powinien to umieć. 

- Ciekawe po kim odziedziczył wysokie ambicje.

- Ha, ha bardzo śmieszne. - przewróciłem oczami. - Aiden! - po chwili chłopiec podbiegł do mnie. - Jakby co, wiesz co robić. - uśmiechnąłem się do Thora, po czym przeniosłem nas do Elleday. Aiden zamieszkał w starym pokoju Shadow. 

Pojawiliśmy się w głównej sali. Jak wchodziło się do pałacu trafiało się do głównej i ogromnej sali. Na jego środku mieściło się ogromne drzewo, wokół którego latały świetliki. Po obu jego stronach są schody na drugie, otwarte piętro, na którym mieściły się sypialnie. Za to za drzewem były schody prowadzące na arenę, a ona sama była wręcz niezwykła. Na jej przodzie była ogromna dziura, sięgająca od sufitu do podłogi. Po bokach spływała woda i płynęła dalej tworząc wodospad. Jama oświetlona była wiecznie płonącymi pochodniami, co nadawało pomieszczeniu magicznego wyglądu. Po lewej i prawej stronie były stojaki na broń. 

- Tato... - zaczął niepewnie Aiden. 

- Tak?

- Mogliśmy poćwiczyć magię? - spytał. 

- Oczywiście, tylko pamiętaj, magia wymaga czasu i cierpliwości. Nie da jej się opanować w rok lub dwa. 

- Ale ja ćwiczę aż cztery... - kucnąłem i spojrzałem na niego. Jego błękitne oczy były smutne. 

Rodzina | Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz