rozdział 10

186 11 1
                                    

      Od rozstania z rodzeństwem Pevensie minęło 6 miesięcy.

         Czas leciał bardzo szybko, nie żałowałam tego że zostałam tu w Narnii, tęskniłam za rodzeństwem ale dalej pocieszam się myślą że Edmund i łucja tutaj jeszcze wrócą. Trzeba tylko cierpliwie czekać. Z moich przemyśleń wyrwał mnie Kaspian.

- co tam Adi? Jesteś jakaś smutna coś się stało?- zapytał

- Niee, wszystko w porządku. Tak tylko sobie myślę...- odparłam

- Rozumiem.- powiedział i poszedł

W tym momencie siedziałam na huśtawce która była otoczona przez czerwone róże, łzy zaczęły mi spływać po policzkach. Wszystkie wspomnienia wróciły te dobre i te złe. Przypomniały mi się te cudowne momenty z rodzeństwem, przez chwilę pojawił mi się uśmiech na twarzy, ale niestety za chwilę zniknął. Zdałam sobie sprawę, że już nigdy nie będzie tak jak kiedyś.

- przejdziemy się?- usłyszałam czyjś głos. Był to Kaspian

-nie mam ochoty - odpowiedziałam

-no weź, coś ci powiem - powiedział

- no dobra...- zgodziłam się

Udaliśmy się w stronę jeziora.

- posłuchaj, mam dla ciebie ciekawą propozycję- zaczął książę

-no jaka?- odpowiedziałam nie wyrażając przy tym żadnych emocji

- za dwa tygodnie wybieram się wraz z moją załogą na kraniec świata, do krainy Aslana (czy jak to tam szło dop. Autorki). Może chciałabyś się dołączyć?- zaproponował

- hmmm wiesz co... Ciekawa propozycja, ale nie...- odparłam i odwróciłam się w stronę z której tu przyszliśmy

- czekaj!- Kaspian złapał mnie za rękę - może to być ciekawa przygoda wiem, że ty takie lubisz

-na prawdę nie chce... A poza tym niby czym ty chcesz tam płynąć? To daleko a nawet porządnego statku tu nie ma- odpowiedziałam chamsko

- Oj żebyś się nie zdziwiła moja droga. Chodź ze mną- powiedział Kaspian śmiejąc się

Popatrzyłam na niego jak na idiotę, ale no dobra poszłam za nim. Jakieś wyprawy na koniec świata, co tym razem wymyśli...

Po chwili dotarliśmy na miejsce.

- zamknij oczy Adrianne- powiedział

-czego jeszcze?- rzuciłam

Kaspian tylko popatrzył na mnie tym swoim wzrokiem. No dobra zamknęłam oczy, zaczął mnie gdzieś prowadzić.

- jak się wywale chce odszkodowania...- powiedziałam

- dobra- odparł pewny siebie

Po chwili dotarliśmy na miejsce

- możesz już otworzyć oczy- powiedział

Gdy je otworzyłam, nie mogłam uwierzyć w to co właśnie zobaczyłam. Moim oczom ukazał się wielki, piękny statek, z pieknymi masztami, kilkoma pomieszczeniami. I ogromną smoczą głową ma przodzie.


- to jest wędrowiec do switu.- powiedział Kaspian wskazując ręką na statek .

-ale , ale jak? Skąd go masz- zapytałam pełna zachwytu, w tym momencie nie wiedziałam co jeszcze mam powiedzieć

- w ciągu ostatnich 7 miesiący moim ludziom udało się go zbudować, specjalnie na tą wyprawę- powiedział dumny z siebie Kaspian

- to jest niesamowite, pierwszy raz widzę taki statek. W Londynie nie miałam okazji do zobaczenia czegoś takiego. - odparłam.

- i co płyniesz z nami?- zapytał

- jeszcze się zastanowie...

Przyznam, że propozycja mnie zaciekawiła. W sumie od zawsze marzyłam o podróżach, ale jak przyszli co do czego to wydaje mi się, że to mogłoby jeszcze chwilę zaczekać. Miałam niecałe dwa tygodnie na zastanowienie się. Miałam do wybory albo płynąć z Kaspianem i załogą i przeżyć super przygodę, albo poczekać tutaj na łucje i Edmunda. Wybór należał do mnie.

przygoda w NarniiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz