rozdzial 9

293 18 4
                                    

     Noi tak oto rozpoczęła się wielka bitwa naszych czasów walczyli wszyscy i ludzie i elfy i orkowie... Chwila moment... Aaa no tak to nie ta opowieść.

Więc wracając do rzeczywistości.

Edmund P.O.V

Zaczęła się bitwa, cieszyłem się, że Adrianne tu stoi że mną ale jednocześnie sie o nią martwiłem, dopiero wróciła ze świata umarłych ( no bo gdzie indziej mogła być jak nie żyła?) A już się na wojnę szykowała, nie podobało mi się to ale cóź co mogłem zrobić? Przecież nie zabronie jej walczyć bo przecież zabilaby mnie jako pierwszego.

Adranne P.O.V

Łał dopiero co zmartwychwstałam a tu już bitwa trochę mi się to nie podobało ale cóź los tak chcę widocznie.

Wojska Miraza zaczęły zbliżać się w naszą stronę , byli coraz bliżej, Kaspian gdzieś zniknął, Zuzanna szykowała łuczników do strzelania. Nagle ziemia zaczęła się walić no brawo Kaspian chociaż to ci się udało ( haha wyczujcie ten sarkazm) ale niestety wojska przeciwnika ci co nie zapadli się pod ziemię ( xDD) wyruszyli w naszą strone. Spojrzalam w niebo a tam deszcz strzał no nieźle kilku ludzi Miraza dostało, ale niestety nie wszyscy. Chwyciłam za miecz i zaczęłam biec wraz z resztą przyjaciół. Z łatwością dało się ich zabić. Miałam nadzieję, że uda nam się wygrać tą bitwę ale byłam w błędzie, żołnierzy wroga było coraz więcej ( skąd się brali tego nie wiem). Gdy tak patrzylam na tych wszystkich telmarow i narnijczykow zapomniałam całkiem gdzie jestem odpłynęłam do świata fantazji.

- wszystko dobrze? - z tego wszystkiego wyrwał mnie czyjś głos

- a tak , tak okej - powiedziałam

- no właśnie widzę, Adi widzę, że się źle czujesz- powiedział

Był to Edmund

- dobrze się czuję, bierz się za walkę a nie

- martwię się o ciebie

- dobra , dobra cho się bić - powiedziałam jak jakiś żul

Edmund tylko popatrzył na mnie  jak na wariatke

Co ja właściwie robię, Adrianne opanuj się.

Nagle srebrna klinga przemknęła mi centralnie przed oczami. Ale się wystraszyłam...

- Jezus Maria kto to taki?!- zapytałam bardziej sama siebie

Dobra co tam trzeba pomóc przeciez przyjacielom...

Walka dalej trwała, Adrianne była już wykończona, ale telmarow cały czas przybywało 

Nagle ujrzałam jak po drugiej stronie rzeki, na końcu mostu stoi Łucja że swoim sztyletem.

- Ejj patrzcie wszyscy - zawołałam i wskazalam na dziewczynkę

Wzrok wszystkich nagle skierował się w jeden punkt. Zobaczyłam, że z lasu ktoś jeszcze wychodzi- był to Aslan... Ci idioci że strony Miraza zaczęli atakować lwa. Nagle Aslan ryknął, wszyscy telmarowie się wystraszyli. Chciało mi się śmiać ale nie pokazywała tego po sobie, gdyz nie wypadało. Nagle woda stała się niespokojna.

- o kurde, co sie dzieje- pomyślałam

Zobaczyłam jak z wody wyłania się Bóg morza ( czy co to tam było) większość telmarow poległa, i tak to jest zadzierać z Królem Narnii brawo 👏👏👏 po chwili cała nasza piątka (jeśli dobrze liczę)  klęczała przed prawowitym władcą Narnii.

- powstańcie króle i królowe Narnii- powiedział lew

Zuzanna, Edmund i Piotr wstali

- bez wyjątku- dodał

przygoda w NarniiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz