Wyznanie miłości cz.2

4.6K 156 34
                                    

Pietro:

Przyglądałaś się mężczyźnie opierając się o framugę drzwi. Nie mogłaś pogodzić się z tym, że zaraz wyjeżdża. On tego nie wiedział, ale bałaś się o niego. Obawiałaś się, że nie wróci z powrotem i zostawi cię samą.

Ściągnął bluzkę. Zobaczyłeś jego idealnie wyrzeźbioną sylwetkę i twoje serce przyśpieszyło, a przez twoje ciało przeszyły dreszcze. Zaczął już zakładać swój strój, kiedy nagle znieruchomiał:

- Chcesz jeszcze popatrzeć, czy mogę się już ubrać? - Spytał rozbawiony przypatrując ci się z szerokim uśmiechem na ustach.

Na twoich policzkach pojawiły się rumieńce. Zawstydzona spuściłaś wzrok, a kiedy nieśmiało go uniosłaś kilka centymetrów przed tobą stał Pietro z tą już różnicą, że ubrany. Poczułaś mały zawód związany z tym, ale starałaś się tego nie okazywać.

- Stoisz tu tylko żeby mnie podglądać, czy chcesz się pożegnać przed moim wjazdem? - Spytał opierając jedną rękę o ścianę za tobą utrudniając ci tym ucieczkę. Uśmiechnął się zadziornie, onieśmielając Cię.

- Oczywiście, że chcę się pożegnać. - Wydukałaś, nie mogąc się skupić przez jego bliskość.

- W takim razie czekam.

Zapanowała między wami cisza. Nie miałaś pojęcia, jak masz go pożegnać. Chciałaś go przytulić i powiedzieć co czujesz, ale nie wiedziałaś, czy powinnaś. Zaczęłaś bić się ze swoim, a kiedy miałaś zacząć mówić zjawiła się Wanda.

- Pietro, pośpiesz się, Za chwilę wyjeżdżamy. - Upomniała go, dokładnie przyglądając się waszej pozycji.

- Daj mi jeszcze chwilę. - Mruknął nie spuszczając z Ciebie wzroku. Kobieta skinęła głową i wyszła. - Jeśli chcesz mi coś ważnego powiedzieć, to musisz się pospieszyć.

- Nie chcę żebyś tam jechał. - Powiedziałaś na jednym tchu, nie odwracając wzroku. Odetchnęłaś głęboko i zaczęłaś już powoli. - Posłuchaj, ja po porostu boję się o Ciebie. Boję się, że podjedziesz tam i już... już nie wrócisz. - Z trudem przeszło Ci to przez gardło, ale poczułaś ulgę, że w końcu to z siebie wyrzuciłaś.

Chłopak stał w milczeniu głęboko zastanawiając się nad twoimi słowami. Ty natomiast stwierdziłaś, że sporo zdołałaś powiedzieć już tyle, nie powinnaś na tym poprzestać. Pełna obaw wyszeptałaś:

- Pietro, ja cię kocham...

Clint:

Siedziałaś właśnie w sypialni Clint'a. Byłaś mu wdzięczna, że pozwolił ci u siebie nocować po tym jak pokłóciłaś się ze swoją współlokatorą.

Szybko się ubrałaś i wyszłaś z pokoju. Skierowałaś się w stronę kuchni, ale gdy usłyszałaś głosy wydobywają się ze środka zatrzymałaś się przy wejściu i skryłaś za ścianą.

Po chwili rozmowy zabrzmiał dziecięcy śmiech. Od razu skojarzyłaś go ze spotkaniem o którym mówił ci wczoraj Clint. To właśnie dzisiaj miał spotkać się ze swoim dziećmi. Poczułaś się źle z myślą, że zabierzesz im dzień z ojcem. Rozmyślania na ten temat przerwała ci interesującą rozmowa toczona w kuchni.

- Tato, a kim jest ta Pani, która spała w twoim łóżku? - Spytał dziewczęcy głos.

- Kiedyś tylko mama mogła spać z Tobą. - Dodał jeden z chłopców.

- No wiecie... - Odparł lekko speszony. Zaśmiałaś się lekko pod nosem z jego zakłopotania. Oczami wyobraźni widziałaś jak drapie się po głowie próbując wymyślić jakąś sensowną odpowiedź.

Skarbnica Marvela, czyli preferencje i ImagifyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz