Loki:
Weszłaś do domu i momentalnie cię zamurowało. Loki, stał przed tobą wpatrując się intensywnie w ciebie. Zdezorientowana, odłożyłaś klucze na szafkę i zwyczajnie przeszłaś obok niego, nic nie mówiąc.
- Nic nie powiesz? - Zapytał idąc za tobą jak cień.
- A co mam mówić? Oboje powiedzieliśmy sobie kilka niemiłych słów i chyba jesteśmy kwita, mam racje? - Nalałaś zimnej wody do szklany i upiłaś łyka, próbując się skoncentrować.
- Przyznaje, nie miałem racji. To nie była tylko twoja wina. - Ucichł, a ty wiedziałaś, że nie masz liczyć na więcej.
Loki nie przeprasza wprost. Woli iść na około, tą trudniejszą drogą, ale nie przeszkadzało ci to. Już samo to, że przyznał się sam z siebie, że się myli znaczyło dla ciebie wiele.
- Ja też przepraszam. To nie było miłe. - Podeszłaś do niego i wtuliłaś się w jego klatkę piersiową. Zaczął gładzić cię delikatnie, po głowie, jeszcze bardziej przyciągając do siebie. - Może i byłeś kiedyś zły, ale życie cię do tego zmusiło i nie zmienisz się, a wiesz dlaczego? Bo już jesteś dobry...
Thor:
- Wiesz, że tak naprawdę nie myślę tak, prawda? - Usłyszałaś za sobą męski głos i podskoczyłaś.
- Thor, przestraszyłeś mnie. - Uspokoiłaś swój oddech i odwróciłaś się w jego stronę. Patrzył na ciebie smutnym wzrokiem, który od razu zmiękczył twoje serce.
- Przepraszam za to co w tedy powiedziałem. Byłabyś świetną królową. - Ze skruchą opuścił wzrok.
- Więc dlaczego tak powiedziałeś?
- W Asgardzie źle się dzieje. Kiedy zostałbym królem, ty byłabyś narażona na duże niebezpieczeństwo. Chciałem jakoś zniechęcić cię do siebie, ale zrozumiałem, że zbyt mocno cię kocham, żeby zostawić.
Wzruszyło cię to, przez co po twoim policzku spłynęła jedna, samotna łza. Pobiegłaś do niego i mocno przytuliłaś.
- Przepraszam za tamto. Twój brat może i by był dobrym królem, ale ty byłbyś o wiele, wiele lepszym...
Tony:
Po tym jak Tony zadzwonił do ciebie z prośbą o przyjechanie, nie tłumacząc się z niczego, od razu wsiadłaś w samochód i popędziłaś prosto do niego. Dopiero za trzecim razem wpisałaś dobry kod i mogłaś dostać się do środka warsztatu Starka. Wbiegłaś do pomieszczenia szukając mężczyzny.
- Tu jestem. - Odwróciłaś głowę w stronę dochodzącego głosu. Tony, stał przy wszystkich swoich zbrojach, z dużym młotem na ramieniu.
- Tony, co ty wyprawiasz? - Spytałaś zaniepokojona, co chwila zerkając to na niego, to na młot.
- Nigdy nie wybrałbym zbroi zamiast ciebie. Wiem, że mi nie uwierzysz, dlatego zniszczę je wszystkie, na twoich oczach. - Odparł stanowczo, zacieśniając uścisk na rączce młota.
- Nie wygłupiaj się, Tony. Nie musisz mi niczego udowadniać...
- Muszę. - Przerwał ci i bez wahania zamachnął się i z całych sił uderzył w środek pierwszej zbroi młotem. Rozległ się trzask iskier. Krzyknęłaś przestraszona, odruchowo zakrywając twarz rękoma.
Nie mogłaś uwierzyć, że to zrobił. Twój wzrok wędrował między zdeterminowaną twarz mężczyzny, a zniszczoną zbroją.
- Zniszczę je wszystkie, jeśli będzie trzeba.
- Nie będzie. - Odpowiedziałaś rzucając mu się w ramiona. - Przepraszam. Twój ojciec niech żałuje, że nie chciał z tobą spędzać czasu, wiele stracił...
Steve:
Z całych sił uderzałaś w worek treningowy. Musiałaś się na czymś porządnie wyżyć, a on wydawał się idealny do tego. Przypominałaś sobie wszystkie wydarzenia z ostatnich chwil. Nie szczędziłaś sobie przy tym wyzwisk i przekleństw wylatujących z ciebie przy każdym uderzeniu.
- Nie lubię jak przeklinasz. - Przerwałaś swoją czynność odwracając się.
- Czego chcesz? - Steve stał przed tobą ze skruchą wypisaną na twarzy. Ominęłaś go, chcąc wziąźć łyk wody.
- Jesteś dla mnie najważniejsza na świecie i gdybym wiedział, że jesteś w niebezpieczeństwie bez wahania pomógłbym ci, nawet jeśli by mnie za to zamknęli. - Czułaś jak twoje serce mięknie, ale musieliście sobie wszystko wyjaśnić.
- Więc dlaczego to powiedziałeś?
- Stwierdziłem, że skoro nie mogłem w tedy cię uratować, nie zasługuję na ciebie. Musiałem jakoś spowodować, żebyś mnie znienawidziła, ale to chyba nie jest dobre rozumowanie skoro doprowadziło nas do tego stanu. - Objął twoją twarz. Przez dłuższy czas wpatrywaliście się w siebie, aż w końcu nie wytrzymałaś i mocno go przytuliłaś.
- Świat ma szczęście, że cię ma, ja mam szczęście...
Bruce:
- Długo jeszcze nie będziesz się odzywać do mnie? - Spytał w końcu po długim przyglądaniu ci się.
- Tak długo, aż przestanę być zła na siebie. - Szepnęłaś, ukradkiem ocierając łzy.
Banner podszedł do ciebie i objął od tyłu. Wtulił się w twoje plecy i przymknął oczy, rozkoszując się twoją bliskością.
- Nie powinnaś być na siebie zła. Zasłużyłem na to.
- Nie prawda. - Nie kryłaś się już z płaczem. Pozwoliłaś łzom swobodnie spływać po policzkach, kiedy Bruce próbował cię uspokoić. - Nie powinnam tego mówić, nigdy. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu, a tak bardzo cię zraniłam. Bruce, ja tak bardzo przeprasza.
Mężczyzna odwrócił cię, abyś mogła wypłakać się w jego pierś. Przez cały czas gładził cię po głowie, szepcząc uspokajająco. W końcu, kiedy już nieco się uspokoiłaś zaczął:
- Przepraszam, ja też cię mocno zraniłem. Jesteś najbardziej dobrą osobą jaka kiedykolwiek spotkałem i pamiętaj o tym...
Pietro:
Minął tydzień od kąt Pietro wyjechał. Codziennie martwiłaś się, że zginął, gdzieś z dala od innych. Nadal nie mogłaś pogodzić się z tym, że wyjechał. Każdego dnia próbowałaś się do niego dodzwonić, lecz bezskutecznie.
- To chyba nie był dobry pomysł żegnać cię tymi słowami. - Spojrzałaś w stronę drzwi i twoje serce na chwilę stanęło.
Pietro, cały i zdrowy stał przed tobą przypatrując się tobie. Twoim worom pod oczami, nie ogarniętym włosom i w jego ubraniach. Przez chwilę zrobiło ci się głupio, ale zaraz potem zapomniałaś o tym uczuciu, gwałtownie wstając i rzucając mu się na szyję.
- Przepraszam za wszystko. Kocham cię, Pietro tak bardzo mocno. Proszę nie zostawiaj mnie...
- Spokojnie, nie mam zamiaru cię zostawiać. Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy? - Zapytał lekko zdezorientowany, przytulając cię mocniej.
- Po tym co ostatnio powiedziałam i ty powiedziałeś, myślałam, że nie chcesz już ze mną być. - Odsunęłaś się lekko, spuszczając głowę.
- Jesteś całym moim światem i nie mógłbym cię zostawić. Powiedziałem tak, bo myślałem, że ułatwi ci to pogodzenie się z moją ewentualną śmiercią, ale jak widać zadziałało w odwrotny sposób. - Zaśmiał się lekko dla rozluźnienia atmosfery,. Uniósł twój podbródek, szepcząc:
- Nie powinienem tego mówić, przepraszam...
CZYTASZ
Skarbnica Marvela, czyli preferencje i Imagify
AcakWystępujące postacie: Loki Lufeyson Thor Odinson Tony Stark / Iron Man Steve Rogers / Kapitan Ameryka Bruce Banner / Hulk Pietro Maximoff / Quicksilver Clint Barton / Hawkeye Peter Parker / Spider-Man Bucky Barnes / Zimowy Żołnie...