Rozdział 6

875 40 6
                                    

Jest już marzec. W sumie nawet szybko to zleciało. Piper i jej tata mieszkają już u nas z jakieś 3 tygodnie. Powiem,że nawet fajnie. Co tydzień wychodzimy gdzieś do jakieś knajpki. Spędzamy razem czas jak normalna rodzina. A nie to co jak ja byłam sama z mamą. Cały czas pracowała,a ja po prostu byłam sama. Na szczęście nic nas niezaatakowało. To dobry znak. Jest weekend,konkretnie sobota. Właśnie schodzę schodami na dół,do kuchni,by zrobić sobie coś do jedzenia. Mama i jej partner właśnie rozmawiają. Nie byłabym sobą,gdybym nie podsłuchała.
- Musisz jej powiedzieć prawdę, Piper wie i jest dobrze. Umie walczyć,chociaż wiem,że jak coś się stanie,to sobie poradzi.
- Ale to Piper,a nie Nicol-rzekła moja rodzicielka.
- Nie wierzysz we własną córkę?
- Wierzę,ale..... boję się jak to przyjmie. Myśli,że ojciec umarł. Może być na mnie bardzo zła,że ukrywałam przed nią,że on żyje.-co ?! To ojciec żyje?! Nie masz racji nie jestem zła tylko wściekła. Jak ona mogła to przede mną ukrywać? Tylko gdzie on jest ? Dlaczego się nie odezwał ani słowem?
- Trzeba ją wysłać do obozu. Piper może ją tam zaprowadzić. Dobrze się dogadują i widać,że twoja córka ufa mojej. Tam będzie bezpieczna.
Po tych słowach weszłam szybko,ale po cichu do mojego pokoju. Zaczęłam płakać. Czemu mama wszystko przede mną ukrywa? I czemu mi wszystkiego zabrania? Bardzo chciałam pójść do tej szkoły muzycznej. Mam nawet talent,pisze własne teksty i umiem grać na gitarze i pianinie. Ale mama stwierdziła,że tutaj będę bezpieczniejsza,że to dla mojego dobra,bo szkoła jest na obrzeżach Manhattanu,a my mieszkamy w centrum. Bym musiała wynajmować jakiś pokój w hotelu albo bardzo wcześnie wstawać. Nie pozwala mi spełniać swoich marzeń. Tak samo jaj ukrywała fakt,że Tata żyje. Ale chwila....
Tristian powiedział,że trzeba mnie wysłać do obozu. Piper ma mnie zaprowadzić. Tata odszedł. Nigdy go nie widziałam. To.... To znaczy,że jestem HEROSEM! Co? Ale...Ale To jest nie możliwe,chociaż...... jak spotkałam Nica i Piper,to raczej jest to możliwe. Ubrałam się w dres. Przemyłam twarz wodą i związałam włosy w luźną kitke. Przechodziłam przez korytarz już sięgałam do klamki,kiedy usłyszałam:
- A dokąd się wybierasz ?
- Mamo idę pobiegać,niedługo będę- i wyszłam. Biegałam po parku już z jakąś godzinę,więc postanowiłam wracać. Wracając w jednym z zaułków zauważyłam wielkiego psa. Był naserio ogromny. A obok niego stał jakiś brunet z.....z cyklopem!! Przyglądałam się im przez dłuższą chwilę,ale chyba wyczuli,że ktoś się im przygląda,bo zaczęli się rozglądać. W końcu mnie zauważyli. Trochę spanikowałam. Pies zaczął biec w moją stronę. Po chwili zaczełam uciekać.

Dobiegłam do domu i zamknęłam się w swoim pokoju. Poszłam się umyć. Po umyciu założyłam jeansy z dziurami i turkusowy crop, a do tego szary kardigan. Dostałam esemesa od Kathrin.

Od: Cat
        "Idziesz z nami do klubu karaoke?"

Do: Cat
        " Tak z chęcią."

Od: Cat
        "Za 10 min będziemy pod twoim domem."

Zapomnienie - Nico Di AngeloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz