#1

877 79 17
                                    

I właśnie wtedy go zobaczyłem... Młodzieńca o jasnych blond włosach, w którym momentalnie się zakochałem. Moje życie zmieniło się bezpowrotnie, ale czy to aby na pewno wyjdzie mi na dobre?

***
Mam na imię Arthur, i jestem wiedźmą. I tak, mężczyźni też mogą nimi zostać. Czarownice zwykle kojarzą się ludziom z starymi, zaniedbanymi kobietami, a tymczasem fachem tego typu zajmują się często przystojni, młodzi, i inteligentni mężczyźni, tacy jak ja (ta skromność) i moi przyjaciele. Oni jednak, w przeciwieństwie do mnie, nie mieszkają w środku lasu, a na wsi lub w mieście. Jeden jest wampirem a drugi rozmawia z trollami, ale pomińmy ten fakt...
Każdy z nas widzi dziwne, fantastyczne stworzenia, od wróżek, przez jednorożce, kończąc na duchach. Tak, coś takiego jest naszą codziennością. Nie zostaliśmy wiedźmami bo tak nam się chciało, zmusiła nas do tego siła zwana "przeznaczeniem" i żaden z nas nie mógł nic na to poradzić. Przeznaczenie prześladowało nas od samego początku, praktycznie nic nie mogliśmy zrobić sami z siebie. Pozostało nam jedynie pogodzić się z losem i żyć tak, jak nam nakazano. W pracy wiedźmy naszym zadaniem jest głównie pomaganie przejść na drugą stronę duchom które z jakiś powodów nie mogą tego zrobić, odprawianie egzorcyzmów lub rytuałów na zlecenie, no takie rzeczy. Vlad zajmuje się tym w dużych miastach, Lukas w trochę mniejszych, a ja w środku lasu. Tak, wiem, że to wygląda dziwnie i wydaje się bardzo podejrzanie, ale wcale takie nie jest.
W każdym razie wiodę spokojne życie w leśnym zaciszu, rozmawiam z wróżkami i wykłócam się z jednorożcami. Co jakiś czas spotykam zjawy i upiory, ale one mnie nie przerażają. Są po prostu częścią mojego życia.

***
Tego dnia wstałem o świcie, z resztą tak jak zwykle. Na dworze było chłodno i rześko. W momencie gdy wyszedłem z chatki kropelki rosy przyczepiły mi się do butów i nogawek spodni. Jakże ja uwielbiałem taką pogodę! Ptaszki śpiewają, słońce lekko przygrzewa, po prostu idealnie!

Tradycyjnie udałem się na krótki spacer wokół mojej ulubionej części lasu. Przechodziłem pomiędzy drzewami, prawie poślizgnąłem się na mchu (zdradziecka roślina), trochę potargałem fryzurę prześlizgując się pomiędzy krzakami, ale kto mnie będzie w lesie oglądał.
Po drodze napotkałem kilka miłych wróżek, mojego sąsiada trolla i małego jednorożca z matką. Czyli wszystko przebiegało standardowo.

Gdy już miałem się kierować w stronę domu coś przykuło moją uwagę. Była to niewyraźna zjawa ciemnowłosej kobiety, która w zwyczaju miała ratować wszystkich napotkanych ludzi w jakichkolwiek tarapatach by się nie znaleźli. W sumie sam nie wiem dlaczego tak jej na tym zależało, być może sama kiedyś zginęła gdzieś w okolicy, no ale tego się już raczej nie dowiem, nigdy nie udało mi się z nią porozmawiać.
W każdym razie nie był to dla mnie nieznajomy widok. Widziałem ją już kilkakrotnie, często przyciągała mnie do zabłąkanych grzybiarzy albo zagubionych pijaków wracających z nocnych baletów... Taki duch potrafił być upierdliwy, ale może w sumie to i dobrze, że tak bardzo mi ufała i ukazywała się bez skrępowania?

Tak jak zwykle, postanowiłem podążać za jej ledwie widocznym widmem. Prowadziła mnie w stronę strumyka, lub jak kto woli rzeki (trudno powiedzieć co to właściwie jest), która spływała nieopodal jednej z większych polan, na których gromadziły się zwierzęta. Przed oczami stanął mi obraz jakiegoś zarzyganego pijaka, który przyszedł tam tylko i wyłącznie żeby napić się wody, bo kac morderca nie dawał mu spokoju. I tak, taka sytuacja miała już miejsce...

Niechętnie, ale nadal kroczyłem za duchem kobiety, wyobrażając sobie przez jaką katorgę będę zmuszony znowu przejść, zjawa tymczasem co jakiś czas odwracała się w moją stronę, pewnie chcąc się upewnić, że wciąż za nią podążam. Z każdym metrem wydawała się jakby bardziej przeźroczysta, czyli byliśmy już bardzo blisko. Przeszliśmy jeszcze jakieś pięćdziesiąt metrów, a ona w pewnym momencie zniknęła.
Rozejrzałem się uważnie i dojrzałem go- mężczyznę, który już wkrótce miał zmienić moje życie. Oczywiście, wtedy jeszcze o tym nie wiedziałem...

Wyglądał bezradnie i uroczo, tak śpiąc sobie w zimnym strumyku. Przez chwilę nawet odniosłem wrażenie że jest słodki, aż nie przypomniałem sobie co jakiś czas temu sobie obiecałem. Nigdy, przenigdy nie przywiązywać się do ludzi, powody osobiste...

Na samą myśl o tym jaką temperaturę może mieć ta woda przeszedł mnie dziwny dreszcz. Jeśli założymy, że leżał tu już od jakiegoś czasu, to może być źle, bardzo źle.

Podszedłem bliżej i przyjrzałem mu się. Wyglądał na około 20 lat, miał jasne blond włosy i okulary. Był ubrany w dżinsy i luźny podkoszulek, swoją drogą, kto się tak ubiera do lasu?! Mimo sytuacji w jakiej się znalazł na jego twarzy malował się błogi spokój, oddychał spokojnie, jakby spał właśnie w ciepłej pościeli. Nie mogłem wyjść z podziwu widząc takie zjawisko, no ale chyba nie powinienem dać mu się zaziębić.

Zdjąłem swój lekki płaszczyk i podciągnąłem rękawy koszuli, po czym niechętnie wyciągnąłem go z strumyka. Teraz myślę, że strumyk to jednak niezbyt trafne określenie, w końcu w poprzech miał długość około dwóch metrów, no ale na rzekę za mały... Ehh, ciężko to ubrać w słowa.
W każdym razie wyciągnąłem go z tego stumykopodobnego czegoś i okryłem swoim płaszczem. Dotknąłem jego ramion, były niemal lodowate, to samo policzki. Zadawałem sobie pytanie: „jak tyś się tak urządził, człowieku?"

Od początku byłem świadomy, że nieznajomy jest wyższy i cięższy ode mnie, więc z pomocą wodnej rusałki zarzuciłem go sobie na plecy a następnie wróciłem do domu pod nosem przeklinając aż nazbyt miłą zjawę.
Ehh, na prawdę nie sądziłem, że może być jeszcze gorzej, ale się myliłem. No, oczywiście, przecież trzeba go było przebrać...
Zrobiłem to z wybitną niechęcią, no bo przecież nie jestem gejem, no i nawet nie było na co popatrzeć... Oczywiście, nie zdejmowałem bokserek, co to to nie! Je jedyne zostawiłem... Nie chciałem, żeby mnie wziął za jakiegoś zboczeńca...

Położyłem go w swoim łóżku i rozgrzałem tak bardzo, jak to tylko było możliwe. Zadbałem nawet o termofor i inne takie głupoty, jak chcę to potrafię...

Przeznaczone spotkanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz