Obudziłem się następnego ranka i poszedłem do łazienki. Wcale nie zaskoczył mnie fakt, iż miałem podkrążone oczy i wyglądałem jak wrak człowieka. Wczorajszej nocy nie mogłem zasnąć, więc leżałem na łóżku gapiąc się w sufit. Moje myśli nadal krążyły wokół ostatnich wydarzeń, które siłą rzeczy nakłaniały mnie do przemyśleń, zwłaszcza w kontekście samego siebie i swojej orientacji. A może... tak czysto hipotetycznie, mogłem być... bi? Znaczy, oczywiście tylko romantycznie! Absolutnie nie wyobrażałem sobie stosunku z mężczyzną, nawet przez myśl by mi to nie przeszło! Fuj ble i ohyda!
Ale romantycznie... czemu by nie? Rzecz jasna, na 99% jestem hetero! Tylko ten jeden mały procencik ciągnął mnie do tej samej płci, ale jedynie w kontekście... no nie wiem, trzymania za rękę? Albo przytulania? Seks tylko z kobietą, ale jeśli jakiś chłopak byłby na prawdę wyjątkowo przystojny, miły, lojalny i może trochę romantyczny... czemu by nie spróbować? Może mogłoby się to udać?Z takimi właśnie myślami zasnąłem, i długo nie pospałem. Bardzo szybko obudził mnie zegar biologiczny, którego niestety nie potrafiłem w jakikolwiek sposób regulować. Gdy tylko słońce wzeszło nie byłem w stanie spać dalej, pozostało mi jedynie wyjść z łóżka i rozpocząć kolejny dzień.
Tak więc przyglądałem się temu trupowi z lustra rozmyślając gdzie w życiu popełniłem błąd i czy mógłbym tego uniknąć, podczas gdy po lesie buszował już pewien wkurzający blondyn z irytującym uśmiechem. Oczywiście wtedy jeszcze o tym nie wiedziałem.
Po wykonaniu porannej toalety paradowałem po domu w samych gaciach. Nikogo się nie spodziewałem, a mając swój własny kąt i pewność, że nikt cię nie widzi sprawiało, że nie musiałem cały czas nosić ubrań. No co? To mój dom i mieszkam sam! Mogę sobie pozwolić!
W każdym razie gdy tak łaziłem chcąc odnaleźć grzebień usłyszałem pukanie. No nie, to chyba jakieś żarty...
Westchnąłem i podszedłem do drzwi. Oczywiście, z drugiej strony stał nie kto inny jak dobrze mi znany idiota bez manier. Szybkim ruchem sięgnąłem po pył stojący na szafce i w mgnieniu oka z Arthura stałem się Olivią. Momentalnie poczułem jak moje serce przestało bić, przed oczami pojawiły się mroczki a całe ciało jakby straciło wszystkie siły. Wystraszyłem się jak jeszcze nigdy. Nie nie nie, nie możliwe, nie teraz! Zakręciło mi się w głowie, przez co byłem zmuszony oprzeć się o drzwi. Gdy już zacząłem tracić świadomość poczułem, że serce ponownie zaczęło bić, a krew przepływała przez żyły. Uff, co za ulga. Już myślałem, że umieram.Wziąłem kilka głębszych wdechów (mimo których ciągle byłem trochę zamulony) i otworzyłem szeroko drzwi. Wtedy właśnie byłem świadkiem zjawiska, którego nigdy wcześniej nie było mi dane zobaczyć. Mina Alfreda zmieniła się o 180 stopni, a dopiero za chwilę zrozumiałem dlaczego...
Z uśmiechniętego idioty stał się zszokowanym chłopakiem z ogromnym rumieńcem na twarzy. Oczy nagle powiększyły się jakby miały zaraz wypaść z orbit, za to usta zmniejszyły się jakby chciały zniknąć całkowicie. Sam Alfred starał się patrzyć na moją twarz, co niezbyt mu wychodziło, bo cały czas zerkał trochę niżej.-Ehm, Olivio, ja rozumiem, że jesteśmy przyjaciółmi, ale... -to powiedziawszy nieśmiało wskazał palcem moją klatkę piersiową.
Dopiero wtedy zacząłem zdawać sobie sprawę co się mogło właśnie wydarzyć, a czego nie chciałem do siebie dopuścić. Nie, to się nie działo na prawdę, nawet nie istniała taka możliwość. Nie mógł bym otworzyć obcemu człowiekowi drzwi mając na sobie tylko skąpe majtki, i nic poza tym. Nie... Nie... NIE!
Modląc się w duchu zerknąłem na swoją klatkę piersiową...
Niestety moje najgorsze przypuszczenia się spełniły. Stałem właśnie w progu w formie uroczej Olivii, która jak gdyby nigdy nic świeciła gołymi cyckami przed Alfredem...
CZYTASZ
Przeznaczone spotkanie
FanfictionShip: Usuk/Usnyo!Uk Arthur Kirkland posiada dar kontaktu z istotami nadprzyrodzonymi i mitycznymi stworzeniami, przez co żyje w odosobnionym lesie, z dala od ludzi. Pewnie ranka podczas obchodu po okolicy ukazuje mu się zjawa, która doprowadza go do...