Dzień jakoś upłynął, w sumie nawet nie było najgorzej. Trochę rozmawialiśmy, chodziliśmy po lesie a w końcu zjedliśmy obiad. Tak szczerze, to spotkanie z bratem nie było aż takie złe. Okazało się, że im starsi byliśmy, tym więcej mieliśmy z sobą wspólnego. Na prawdę, nawet bym się nie spodziewał, że mi się to spodoba. Może powinienem go czasami zaprosić?
-Ej, a ten twój crush, to jaki on jest? -zapytał Jett obojętnie podczas ścielenia sofy, czytaj wieczornego okupowania mojej kanapy. -W sensie, opisz mi go, wiesz, wygląd i charakter.
Na początku zaskoczyło mnie jego pytanie. Przez cały dzień rozmawialiśmy o polityce, pracy, rodzinie i różnych innych głupotach. Kwestia związku zeszła na dalszy plan, więc raczej nie spodziewałem się tego tematu.
-Em, no wiesz... -zacząłem nieco niepewnie i odwróciłem wzrok. Jeju, co za wstyd! To nie powinno tak być! Powinienem opowiadać bratu o ilości dziewczyn jakie udało mi się wyrwać, a nie o chłopaku, w którym się zauroczyłem. -Ten... tego...
-No weź, nie wstydź się. Jestem twoim bratem, możesz mi zaufać. -powiedział i wyszczerzył się głupkowato. Rany, jakbym widział Alfreda...
-Twoja mina mnie nie przekonuje. -odparłem protekcjonalnie i spojrzałem na niego z powątpieniem.
-No mów, nie wygadam nikomu, obiecuje. -nalegał jak małe dziecko. Jeju, co ja muszę przez niego przechodzić...
-Niech będzie. -westchnąłem męczeńsko i począłem zbierać myśli. Dobra, od czego tu zacząć... -Po pierwsze, wyjaśnijmy sobie pewną... ważną kwestię. -zacząłem i przeczesałem swoje blond włosy. -Tak właściwie, to ten chłopak zna mnie... jako dziewczynę.- powiedziałem i zerknąłem na brata niepewny. Ten patrzył na mnie w niemym szoku i lekkim zażenowaniu.
-Czyli... że jesteś... czekaj, jak to się nazywało... trapem? -odparł i zerknął na mnie znacząco. Szykowała się długa rozmowa...
-N-Nie, c-co ty?! -wrzasnąłem spalając buraka. -Po prostu... eh, pamiętasz chyba, jak taka starsza babka odkryła u mnie dar, prawda? -kontynuowałem i spojrzałem wymownie na brata. Gdy skinął głową w geście zrozumienia począłem mówić dalej. -No, i tutaj w okolicy mieszkają wróżki, które mają specjalny pył. Używam tego pyłu i zamieniam się w dziewczynę. Akurat w dniu naszego spotkania byłem w formie dziewczyny, i teraz jakoś nie mogę się przemóc, aby mu wszystko wyjaśnić... -powiedziałem szybko i zerknąłem na Jett'a dopiero po chwili zdając sobie sprawę jak to wszystko musiało zabrzmieć. Tak, oczywiście, na pewno uwierzy w wróżki, czarodziejski pyłek i zakochanego w fałszywej lasce geja. Taaak, to brzmi bardzo wiarygodnie, nie ma co.
Jett przez chwilę jakby bił się z myślami. Najwyraźniej nie uśmiechało mu się nocowanie w samochodzie, na skraju oddalonego od cywilizacji lasu. Z drugiej jednak strony spędzenie nocy w towarzystwie chorego psychicznie brata musiało wydać się niezbyt ciekawą opcją...
-Dobra, więc w czym masz problem? -odparł po chwili. -Ten chłopak cię lubi, prawda? Z tego co kojarzę nawet ci to wyznał, ale ty, idioto, go odrzuciłeś. Według mnie powinieneś po prostu wszystko mu wyznać. Jeśli cię kocha, zaakceptuje to. -powiedział poważnie i popatrzył na mnie z spokojem. -Moim zdaniem to będzie najlepsze rozwiązanie.
Ugh! Teraz ma się za nie wiadomo jakiego inteligenta i specjalistę w relacjach międzyludzkich! Ale tak naprawdę... czy nie miał trochę racji? Może faktycznie warto postawić wszystko na jedną kartę? Z jednej strony boje się, bo jeśli powiem Alfredowi prawdę najpewniej się ode mnie odsunie, a nie chciałbym go stracić. Z drugiej... jeśli szybko nie odstawię magii wróżek ona w końcu mnie zabije. To dziwne, ale mimo faktu zagrożenia życia wybór nie wydawał się dla mnie aż tak oczywisty...
-Ehh, dobra, nie ważne, chodźmy już spać, bo rano będziesz nieprzytomny. -zmieniłem temat chcąc uniknąć dalszej rozmowy.
-Nie chce spać na kanapie, jest niewygodna. -jęknął Jett rozciągając się na sofie niczym kot. -Będzie mnie kręgosłup bolał.
-No wybacz, ale to nie hotel. Możesz, co najwyżej, spać ze mną. -odparłem oburzony. Rany, co z niego za człowiek! Bez zapowiedzi wprasza się do domu i jeszcze oczekuje nie wiadomo czego! Widać bycie dżentelmenem nie wychodzi każdemu.
-Dobra, w sumie spoko. Tylko mam nadzieję, że nie będziesz się wiercił. -wzruszył ramionami i wstałszy z kanapy pomaszerował do mojego pokoju i rozłożył się na łóżku. Moim łóżku! Czy ten człowiek na prawdę nie wie co to ironia i sarkazm?!
Ehh, niech już będzie, w końcu jest moim bratem, jedna noc nas nie zabije. Jako dżentelmen powinienem być wyrozumiały i skłonny do ustępstw. Nie chcąc dodawać sobie zajęć na następny dzień złożyłem sofe i ogarnąłem w salonie. W momencie, gdy gasiłem światła Jett już spał. Cóż, dla niego to też musiał być męczący dzień...
CZYTASZ
Przeznaczone spotkanie
FanfictionShip: Usuk/Usnyo!Uk Arthur Kirkland posiada dar kontaktu z istotami nadprzyrodzonymi i mitycznymi stworzeniami, przez co żyje w odosobnionym lesie, z dala od ludzi. Pewnie ranka podczas obchodu po okolicy ukazuje mu się zjawa, która doprowadza go do...