Wróciłem do domu i poczekałem, aż zaczęło świtać. Nie miałem najmniejszej ochoty spać, ciekawiło mnie za to czy mogę zrobić coś, aby nie narażając się na śmierć móc przybrać formę kobiety. Wydawało się niewykonalne, ale kto nie zrobi? Ja nie zrobię?!
Gdy tylko wzeszło słońce po raz kolejny przeszukałem półki książek. Niby już wcześniej sprawdziłem, czy w którejś z nich nie ma czegoś o magii wróżek, oczywiście bez pożądanego skutku. Autorzy rozpisywali się o demonach i pegazach, a ani słowa nie wspomnieli o czymś tak znanym i kultowym jak wróżki... Ahh, cudownie.
Mimo względnego niepowodzenia dowiedziałem się, że jest możliwe zmniejszenie siły czaru, co naturalnie sprawi, że będę mógł z niego korzystać częściej, ale krócej. Nie powiem, ucieszyła mnie ta informacja, bo nie widziałem innej opcji, jak brnąć dalej w to kłamstwo i o konsekwencjach myśleć później.
Udałem się więc do moich koleżanek, które już nawet nie zdziwiły się moją wizytą.
-Słuchaj, jesteś strasznie upierdliwy. Jednakże często robisz nam różne przysługi, więc proszę. -powiedziała brunetka i podała mi niewielki woreczek wypełniony proszkiem.
-Czy to jest to, o czym myślę? -zapytałem niepewny, nie spodziewałem się takiego gestu...
-Tak, to zaklęcie na twoje dziwne fetysze.
-odparła z dziwnym uśmiechem na twarzy, jakby czerpała przyjemność z patrzenia na mnie gdy byłem w formie kobiety.Cóż, podziękowałem i wróciłem do siebie, tak jakby to zrobił dżentelmen, którym oczywiście byłem.
Z książek dowiedziałem się jak dozować ilość proszku, abym szybko od niego nie umarł. Cóż, nigdy nie byłem specjalnie dobry z matematyki, ale nie wydawało się to takie trudne jak na początku wyglądało.
Chciałem tylko wypróbować czy aby na pewno wszystko będzie w porządku, bo w końcu nie mogłem być pewien czy ich dobroć nie była jedynie żartem. Z drugiej strony jednak nie mogłem marnować cennego daru, nawet nie dlatego że jego ilość była ograniczona, po prostu każda dawka powoli zbliżała mnie do śmierci.
Pomyślałem że dobrym pomysłem będzie odwrócić uwagę od kwestii Alfreda i zająć się czym innym, niestety nie wyszło...
Oczywiście nie dlatego, że go lubię czy coś! Nie nie nie! Po prostu... po chwili usłyszałem pukanie do drzwi.Momentalnie zdębiałem. Super, po prostu idealnie, jakbym już nie miał kilku spraw na głowie...
Zerknąłem przez okno aby upewnić się że to on. Nie myliłem się. Stał przed drzwiami z spuszczoną głową, trzymał coś kolorowego w ręku ale nie umiałem dostrzec co.-No dobra, raz kozie śmierć. -pomyślałem i nerwowo przełknąłem ślinę, po czym wyciągnąłem trochę proszku i obsypałem nim sobie głowę i ramiona.
Przez chwilę przed oczami zrobiło mi się trochę ciemno, jednak za moment wszystko wróciło do normy. Pobiegłem tylko do łazienki i przeglądając się w lustrze upewniłem się, że przybrałem odpowiednią formę. Na szczęście mnie nie oszukały.
Wróciłem do salonu i wziąłem głęboki wdech. Mimo pewnej niepewności otworzyłem drzwi tak na prawdę nie wiedząc jak rozpocząć rozmowę.
Gdy tylko ujrzałem Alfreda mimowolnie się uśmiechnąłem. Najwyraźniej zaskoczyłem go trochę, bo wydawał się wystraszony faktem, że w ogóle byłem w domu.-O-Olivia! -powiedział i rozpromienił się, po czym rzucił mi się na szyję. Byłem trochę zaskoczony, ale odwzajemniłem uścisk.
-Alfred... tęskniłam. -powiedziałem cicho i przytuliłem się do niego.
CZYTASZ
Przeznaczone spotkanie
FanfictionShip: Usuk/Usnyo!Uk Arthur Kirkland posiada dar kontaktu z istotami nadprzyrodzonymi i mitycznymi stworzeniami, przez co żyje w odosobnionym lesie, z dala od ludzi. Pewnie ranka podczas obchodu po okolicy ukazuje mu się zjawa, która doprowadza go do...