-No chodź szybciej, nie mam całego dnia. -poganiałem Alfreda idąc do mojej leśnej chatki.
-Już już, idę przecież. - powtarzał co i raz, jednak wcale nie przyspieszał.
Ehh, a mogłem go do siebie nie zapraszać, tylko zostawić na tej polanie w towarzystwie czerwonych mrówek, mniej nerwów by mnie to kosztowało.
-No chodź, bo zaraz jajo zniosę.
-powiedziałem szorstko i chwyciłem go za rękę. -Widać że jak cię nie pociągnę, to nigdy nie dojdziemy. -na prawdę, czasami trudno ciągle być opryskliwym, zwłaszcza gdy druga osoba za nic ma twój czas.Narzuciłem mu swoje tempo i starałem się nie myśleć o tym jak owa sytuacja wygląda z perspektywy osób trzecich, ale im bardziej starałem się odrzucić od siebie myśli... było coraz gorzej. Wszyscy moi leśni znajomi widzieli mnie, trzymającego za rękę innego chłopaka. Kij z tym, że przybrałem formę dziewczyny, liczy się sam fakt. A ja przecież nie jestem gejem! Podobają mi się spokojne, oczytane kobiety z którymi można przeprowadzić rozmowę na poziomie, nie to co Alfred, któremu ani z inteligencją ani płcią nie po drodze z moimi ideałami.
-Olivio, czemu tak mocno ściskasz moją dłoń? -z zamyślenia wyrwał mnie głos tego idioty, którego niemal ciągnąłem za sobą.
-Bo jak będę cię trzymała lżej, na pewno nie dotrzymasz mi kroku. -odparłem po krótkiej chwili, w której to musiałem wymyślić odpowiednie usprawiedliwienie. Mimo wszystko rozluźniłem uścisk, nie chciałbym, żeby coś go przeze mnie bolało.
Nagle serce zaczęło mi bić szybciej. Czyżby to był jakiś efekt uboczny czarów? W końcu już trzy razy przybrałem formę kobiety, a to bardzo toksyczna magia. -pomyślałem, ale próbowałem nie panikować, na pewno zaraz wszystko wróci do normy.
Mimo moich prób zachowania spokoju było tylko gorzej, mroczki pojawiły mi się przed oczami, a krok stał się chwiejny. Czułem się jakbym zdecydowanie za dużo wypił, ale tym razem nie wystarczyło odczekać i wytrzeźwieć. Ból promieniował przez całą klatkę piersiową, poczułem mocne ukłucie w brzuchu.
Momentalnie ogarnęła mnie panika. Nie, nie chce jeszcze umierać! Chce żyć, prawdziwie się zakochać i założyć rodzinę! Chce wreszcie dowiedzieć się jak to jest być w pełni akceptowanym! Pragnę czuć ciepło drugiego człowieka, nie chce być wiecznie samotny...Gwałtownie przystanąłem. Serce waliło mi jak oszalałe, zrobiło się dziwnie gorąco. Czułem na karku zimny oddech śmierci, czyżby nadszedł mój czas? Czy czar o który prosiłem wróżki był tym, który raz na zawsze miał wszystko zakończyć?
Zerknąłem na Alfreda tępym, nieobecnym spojrzeniem. Czułem, że moje rogówki były skrajnie rozszerzone, co siłą rzeczy musiało być widoczne gołym okiem. Traciłem świadomość co się dzieje, świat zaczął wirować niczym skrzydła wiatraka. Nogi zrobiły się jak z waty, z ledwością łapałem oddech. A więc to jednak mój koniec? Teraz? W takim miejscu?
-Olivia? Olivia! -wykrzyknął Alfred przerażony i złapał mnie pod ramiona. Ledwo słyszałem jego głos, serce waliło jakby za moment miało wyskoczyć mi z piersi. Więc tak to jest umierać? To co się działo mijało się znacznie z tym, co sobie wyobrażałem.
-Olivia, jak wyjść z tego lasu?! J-Ja nie znam drogi! Co się z tobą dzieje?! J-Ja chciałbym pomóc, ale... nie umiem! Powiedz mi co mogę zrobić! -słyszałem niewyraźne wołanie a moje oczy zamknęły się. Chciałem je otworzyć, ale nie potrafiłem, powieki były zbyt ciężkie. Głos chłopaka ucichł chwilę później. Nastała skąpana w ciemności cisza.
CZYTASZ
Przeznaczone spotkanie
FanfictionShip: Usuk/Usnyo!Uk Arthur Kirkland posiada dar kontaktu z istotami nadprzyrodzonymi i mitycznymi stworzeniami, przez co żyje w odosobnionym lesie, z dala od ludzi. Pewnie ranka podczas obchodu po okolicy ukazuje mu się zjawa, która doprowadza go do...