Rozdział 4

40 6 0
                                    

Kacper:

     Czekając na Dominika, który odbierał pizzę, postanowiłem rozejrzeć się po jego pokoju.

     W porównaniu do mojego był duży. Urządzony w nowoczesnym stylu. Ściany były pomalowane na szaro, jedynie na jednej z nich była tapeta z widokiem na miasto. Na pierwszy rzut oka zauważyłem, że w pokoju zachowany był wyjątkowy porządek, a każdy przedmiot miał własne wyznaczone miejsce.

      Również szare, choć w ciemniejszym odcieniu tapicerowane łóżko stało w centrum pokoju. Obok niego po obu stronach stały białe stoliki nocne.

     Naprzeciwko znajdowało się dość długie biurko, na którym stał monitor i wszystkie akcesoria potrzebne do grania.

     Znajdowała się również część, w której stała wygodna sofa, po drugiej stronie wisiał wielki telewizor, a pomiędzy stał niski stolik.

      Za szklaną ścianą były dwie wielkie szafy, pomiędzy którymi znajdowało się nowoczesne siedzisko, dalej znajdowały się białe drzwi prowadzące prawdopodobnie do własnej łazienki chłopaka.

     -Co tak stoisz? Halo, wracamy, tu ziemia.-Powiedział do mnie Dominik machając mi ręką przed twarzą, w drugiej trzymał dwa pudełka z pizzą.

     -Wow- wyszeptałem i usłyszałem śmiech chłopaka.

     -Czuj się jak u siebie.

     Po tej krótkiej wymianie zdań udaliśmy się do części z telewizorem.

* * *

     -Masz ochotę w coś zagrać?-zapytał pokazując mi kolekcje gier na konsole.

     -Ja szczerze mówiąc nigdy nie grałem.-odpowiedziałem nieco zawstydzając się.

     Wybrałem jakąś grę zwracając uwagę właściwie tylko na okładkę.

      -Ooo, moja ulubiona. Masz niezły gust.-zaśmiał się.

     -Umiesz grać na gitarze?-odezwałem się po chwili niezręcznej ciszy zauważając w rogu jego pokoju kilka gitar.

     -A po co byłyby mi gitary jakbym nie umiał grać?-odparł puszczając mi oczko, a ja znowu się zarumieniłem.

      Podszedł do stojaka wziął jedną i wrócił. Usiadł koło mnie i zaczął grać zarazem śpiewając.

      -Naprawdę ładnie śpiewasz.-tym razem to ja puściłem mu oczko.

* * *

      -Muszę już iść.-oznajmiłem Dominikowi.

      -Jest środek nocy możesz przenocować u mnie.-odpowiedział kładąc się na brzuchu, na swoim łóżku.

     -Dziękuję, ale nie skorzystam.

     Chłopak odprowadził mnie do drzwi i pożegnał się.

     Po wyjściu odpaliłem jedną z popularnych aplikacji randkowych. Odczytałem pierwszą lepszą wiadomość z propozycją szybkiego zarobku. Napisałem do starszego mężczyzny i umówiłem się z nim na spotkanie jeszcze tej nocy.

                               *          *          *
     
     Wracałem do domu nad ranem. Nie daleko od mojego miejsca zamieszkania usłyszałem kroki za sobą, moim naturalnym odruchem była wtedy ucieczka. Dobiegłem do mieszkania w starej kamienicy, niestety mieszkałem w najbiedniejszej części miasta, gdzie lepiej było się nie zbliżać.

     Po cichu wszedłem do zaniedbanego mieszkania, prosząc o to, żeby mój ojciec spał. Niestety moja prośba nie została wysłuchana i przy stole ujrzałem ledwo siedzącego na krześle osobnika płci męskiej.

     Kiedy próbowałem przejść do swojego pokoju, mocno wstawiony mężczyzna podszedł do mnie.

     -Gdzie byłeś w syneczku?- wybełkotał pod nosem, a ja wyczuwając ohydny smród wódy, prawie zwymiotowałem.

      -Nie twój interes.-wysyczałem przez zęby.

      -Oj mylisz się, mieszkasz w moim domu i dopóki nie masz osiemnastu lat to jest mój interes. A teraz dawaj kasę dziwko - wybełkotał.

     Na moje szczęście wstając z krzesła, potknął się o własne nogi i znalazł się na podłodze. Korzystając z okazji stwierdziłem, że dzisiejszą noc lepiej będzie spędzić poza domem. Nie podobała mi się praca, którą wykonuję, ale cóż jakoś musiałem zarabiać, żeby przeżyć.

     W sumie to nie dziwię się, że moja matka dziesięć lat temu, kiedy miałem siedem lat opuściła nas, bo miała dość. Było mi trochę żal, że nie zabrała mnie i mojego brata, ale potem przyzwyczaiłem się do tej sytuacji. Na początku z ojcem było normalnie, ale po pewnym czasie, kiedy stracił pracę przestał chcieć czegokolwiek w życiu i popadł w nałóg.

     Właściwie to nie miałem gdzie iść, niby miałem kilku przyjaciół, ale nie chciałem spraszać im się na głowę i to jeszcze o tak później godzinie. Poszedłem w bardziej bezpieczną dzielnice i znalazłem sobie jakąś przytulną ławkę. Próbowałem zasnąć, ale w świetle lampy zobaczyłem te oczy, które były coraz bliżej mnie.

FugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz