Rozdział 8

46 3 0
                                    

Kacper:

      Otworzyłem oczy i od razu je zamknąłem widzac rażącą biel. W pierwszym momencie pomyślałem, że nie żyje, ucieszyłem się na tą myśl.

—Wszystko będzie teraz dobrze – pomyślałem, ale moje nadzieje zostały zrównane z ziemią, kiedy zobaczyłem nade mną lekarzy i pielęgniarki. Zacząłem się krztusić przez rurkę w moim gardle.

— Gdzie ja jestem? – wybełkotałem niezrozumiale, kiedy z mojego gardła wyjęli ciało obce.

— Jest pan w szpitalu. – kobieta, prawdopodobnie lekarka, która mnie ratowała teraz patrzala mi w oczy. – Jak się pan czuję? – dodała.

— Jakby przejechał mnie czołg. Jak się tutaj znalazłem? – powiedziałem cicho nie mając zupełnie siły.

— Pewien chłopak zadzwonił na pogotowie. – odparła.

     W oddali słyszałem znajomy głos.

— Czy mogę do niego wejść. – usłyszałem i skierowałem głowę w stronę prowadzonej rozmowy.

— No dobrze, ale tylko na chwilę. – rzekła pielęgniarka, gdy wszyscy opuścili moją salę.

— Dominik... – wyszeptałem widząc chłopaka, jego oczy były podpuchnięte tak jakby od dłuższego czasu nie spał.

— Kacper... jak dobrze, że żyjesz. Tak bardzo się ciesze. – pojedyncza łza spłynęła po policzku chłopaka. – codziennie przychodziłem do ciebie i błagałem o to żeby było wszystko w porządku.

— Jak długo tutaj jestem? – na myśl nasunęło mi się pytanie.

— Dokładnie jedenaście dni. Ja naprawdę chcę tobie pomóc, jeśli się na to zgodzisz.

— J..ja myślałem, że za moimi plecami tak naprawdę się ze mnie wyśmiewasz.

— Co? Jak mogłeś tak pomyśleć naprawdę cię polubiłem.

— Dziękuje–wyszeptałem.

— Na pana już chyba pora– usłyszałem damski glos. Dominik wstał z krzesła, odwrócił na pięcie i skierował do drzwi.

— Przyjdę jutro. –zatrzymał się przy drzwiach odwracając głowę do mnie i uśmiechając się, po czym wyszedł. Odwiedzał mnie codziennie, dopóki nie wyszedłem ze szpitala, w dniu, w którym otrzymałem wypis, przyszedł po mnie.

— Byłem w twoim domu.– znieruchomiałem.

— Po co?

— Po kilka twoich rzeczy, ale jak poczujesz się lepiej wrócimy tam po resztę. Nie pozwolę ci tam wrócić.

— Ale ja muszę. Nie wiesz do czego on jest zdolny.–powiedziałem ciszej. Poczułem jak jego silne ramiona mnie obejmują.
— Wszystko będzie dobrze.

* * *

      Od momentu wyjścia ze szpitala byłem tylko raz w swoim domu, po książki.

     Dzisiaj, kiedy wracałem ze szkoły sam, bo Dominik dziś gorzej się poczuł i nie poszedł do szkoły. Natomiast ja wiem, że i tak mam duże zaległości nie mogłem sobie pozwolić na kolejny dzień wolny. Podszedł do mnie mój jakże kochany tatuś, który nagle sobie o mnie przypomniał, ledwo trzymał się na własnych nogach.

—Masz wrócić do domu bachorze – splunął na mnie.

— Daj mi spokój.–odpowiedziałem głośno i uciekłem w stronę domu, w którym aktualnie mieszkałem.

— Pojedziemy dziś po resztę twoich rzeczy?-usłyszałem pytanie kiedy wszedłem do domu.

— Twoi rodzice się zgodzili żebym tu zamieszkał? – odpowiedziałem z nadzieją w głosie.

— Tak jeśli tylko będziesz po sobie sprzątał
–zaśmiał się.

— Już nie wiem jak mam wam dziękować.

— Nie musisz.

* * *

—Uuu zdałeś?–dopytywałem kiedy wsiadaliśmy do nowiutkiego ferrari.

— Tydzień temu. – uśmiechnął się ciepło Dominik.

— Co jeszcze przegapiłem? – westchnąłem przewracając oczami.

      Podjechaliśmy pod kamienice, właściciel zamknął samochód, bojąc się jego kradzieży.  W tej okolicy ludzie zrobią wszystko, żeby zarobić, więc kradzież tutaj była codziennością. Wspięliśmy się na trzecie piętro, od kluczyłem drzwi mając nadzieję, że uda mi się uciec od ojca. Naprawdę miałem już dość. Otworzyłem drzwi do mieszkania. Poczułem ciągnięcie za plecy po chwili przy mojej szyi znalazł się nóż. Sparaliżował mnie strach.

— Zostaw go! – krzyknął Dominik do mojego oprawcy.

— Wyjdź stąd i zapomnij o nim, a nie stanie mu się krzywda. – po głosie poznałem że to mój ojciec.

      W oczach Dominika widziałem ból i prośbę o wybaczenie. Pokiwałem głową zgadzając się na to żeby odszedł. Powoli zaczął się wycofywac. Usłyszałem tylko pisk opon, a potem już nic nie pamiętam. Po kilku uderzeniach w głowę i brzuch straciłem przytomność.

     Dopiero co było dobrze, a już wszystko musiało odwrócić się do góry nogami.

FugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz