Rozdział 9

57 2 2
                                    

Dominik:

      Od momentu kiedy Kacper pojawił się w moim życiu, bardzo się ono zmieniło. Bardzo mu współczułem, nawet nie jestem w stanie wyobrazić sobie, co musiał czuć i przez co przechodzić. Chciałem mu pomóc, dać nowe, lepsze życie. Przez kilka kolejnych dni po sytuacji, która wydarzyła się w jego domu, nie widywałem go w szkole. Zacząłem się martwić. Bałem się, że mogło stać mu się coś złego, jednocześnie ciągle myślałem nad sposobem wyciągnięcia go z tej sytuacji.

— Co jest z tobą? – zapytał Kuba – od kilku dni jesteś zupełnie nieobecny. Stało się coś?

— Nie, wydaje ci się – zaprzeczyłem i posłałem mu uśmiech.

— Nam możesz powiedzieć. – dodała dziewczyna Kuby.

— Rozstałem się z Gają, zdradziła mnie. – odważyłem się wyjawić prawdę.

— A to suka – odezwał się Kuba. – Nie martw się, na pewno wszystko się ułoży.

— Stary, zaczyna się weekend, musimy się w końcu wyluzować – głos zabrał Olek, który stał obok mnie.

       Wszyscy się z nim zgodziliśmy i wieczorem udaliśmy się do jednego z lepszych klubów. Kuba wraz ze swoją dziewczyną szybko zniknęli. Zostałem sam z Olkiem. Gdy byliśmy już nieźle wstawieni podeszły do nas dwie dziewczyny. Wysoka, szczupła, blondynka i niska, pulchna, rudowłosa dziewczyna. Blondynka szybko zainteresowała się Olkiem i po chwili razem zniknęli w tłumie tańczących ludzi. Rudowłosa została razem ze mną, jednak rozmowa zupełnie się nam nie kleiła, dlatego zacząłem szukać wymówki, aby  ją opuścić. Poszedłem do toalety. Natrafiłem tam na grupkę młodych chłopaków. Jeden z nich nachylał się właśnie nad kreską białego prochu. Zaczęliśmy rozmawiać. W końcu jeden zaproponował mi również kreskę. Pochyliłem się nad nią i zaciskając skrzydełko nosa, wciągnąłem biały proszek. Pożegnałem się z chłopakami tłumacząc, że muszę znaleźć przyjechała. Kiedy udało mi się go odnaleźć, wypiliśmy jeszcze kilka drinków. Wyszliśmy około czwartej nad ranem. Od razu skierowałem się do mieszkania Kacpra, bardzo chciałem go chociaż zobaczyć.  Zataczając się dotarłem pod starą kamienicę w której mieszkał. Dopiero teraz zauważyłem, że Olek cały czas idzie ze mną. Dotarłam pod odpowiednie drzwi i zacząłem walić w nie pięścią. Nie zważając na godzinę i innych mieszkańców. Drzwi otworzył zaspany, bardzo zaniedbany mężczyzna. Otrzeźwiałam, nie zwracając na niego uwagi wparowałem do mieszkania i zacząłem szukać nastolatka. W środku było brudno i śmierdziało alkoholem pomieszanym z dymem papierosowym i fekaliami. Mało nie zwymiotowałem gdy do moich nozdrzy dotarł ten smród. Jedynym czystym pomieszczeniem był mały pokój, w którym znajdowało się jedynie łóżko i szafa. Odsłoniłem pościel mając nadzieje, że będzie tam nastolatek, jednak się myliłem.

— Gdzie on jest?! – wykrzyczałem.

— Nie wiem, ale jak już go znajdziesz to powiedz, żeby, szybciej ciągnął fiuty, bo pieniędzy tatusiowi brakuje – alkoholik przysunął się do mnie i zaśmiał. Poczułem odór z jego ust.

— Jak go znajdę to już więcej go nie zobaczysz, więc zacznij poszukiwania wygodnej ławki – odpowiedziałem i wyszedłem z mieszkania.

     Przed drzwiami zdążyło się już zebrać kilku sąsiadów, przyglądających się całej sytuacji. Szeptali coś między sobą. Na klatce schodowej czekał zszokowany Olek. Nic nie mówiąc opuściliśmy mieszkanie. Wezwałem ubera i pojechaliśmy do domu.
* * *

     Przez cały weekend leczyłem bolesne skutki wypicia zbyt dużej ilości alkoholu. Cały czas próbowałem skontaktować się z Kacprem, jednak bezskutecznie. W poniedziałek w końcu pojawił się w szkole. Próbowałem nawiązać kontakt z chłopakiem, ale bezskutecznie. Wszystkie próby kończyły się moją porażką.

-Co się stało?- złapałem jego ramię kiedy wychodził ze szkoły. Miał na sobie za dużą czarną bluzę i czarne rurki. Nieco zaniepokoił mnie fakt, że miał ubraną bluzę, bo temperatura dziś wynosiła powyżej trzydziestu stopni Celsjusza.

      Kacper ignorując mnie poszedł w swoją stronę, nie pozostawił mi wyboru. Podjechałem tuż obok niego, wziąłem go na ręce i wsadziłem do czarnego ferrari. W trakcie drogi próbował uciec, bezskutecznie.

      Zabrałem go do apartamentu, ponieważ rodzice wrócili do domu i nie chciałem, aby przysłuchiwali się naszej rozmowie. Przez cała drogę siedzieliśmy w ciszy. Kiedy dotarliśmy usadziłem go w czarnym wygodnym fotelu i ściągnąłem z niego bluzę. Moim oczom ukazały się liczne siniaki w barwach fioletu i czerwieni podwinąłem jego koszulkę, odsłaniając brzuch, który wcale nie wyglądał lepiej. Zmartwiłem się widząc w jakim stanie jest nastolatek.

— Powinien cię zobaczyć lekarz – powiedziałem zmartwiony. — Kacper co on ci zrobił. –dopytywałem.

       Niestety nie mogłem nawiązać z nim żadnego kontaktu. Poszedłem po apteczkę, wodę i coś do jedzenia dla chłopaka. Siedziałem obok chłopaka i patrzyłem jak je. Uśmiechnęłam się na ten widok, bo często jak był u mnie odmawiał jedzenia lub jadł bardzo mało.

-Nigdy więcej nie pozwolę cię skrzywdzić.-powiedziałem patrząc prosto w jego oczy.

      Chłopak w końcu wytłumaczył, że ostatnie dni spędził poza domem. A kiedy wrócił, jego ojciec był wściekły.

FugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz