Rozdział 7

35 5 2
                                    


Dominik:

     Od momentu, kiedy z zazdrości pocałowałem Kacpra, minęło już kilka tygodni. Często widywałem go w szkole z podkrążonymi oczami, mam wrażenie, że zamknął się w sobie. Kiedy próbowałem z nim porozmawiać zawsze uciekał. Zacząłem żałować swojej decyzji, ale nie mogłem zbliżyć się do niego w szkole. Nie chciałem psuć swojej reputacji i stać się tematem nr 1.

     Zmęczony całym dniem wracałem z treningu niestety sam, bo Olek skręcił sobie kilka dni wcześniej kostkę. Właściwie to miałem ochotę na spacer, w czasie, którego chciałem przemyśleć sobie kilka spraw, na które brakowało mi czasu. Poszedłem do parku, który znajdował się niedaleko domu. Włożyłem do uszu słuchawki i puściłem muzykę. Usiadłem na ławce blisko fontanny. Dookoła były mnie znajdowały się zakochane pary, szczęśliwe rodziny razem z biegającymi wesoło dziećmi, a także starsze osoby, które niewątpliwie przeżyły razem swoje najlepsze lata życia i mimo wielu przeciwności, którym musieli stawiać czoła, byli razem aż do teraz. Zastanawiałem się czy kiedykolwiek, będę jak jedna z tych osób. Odkąd dowiedziałem się o zdradzie Gaji, czułem, że straciłem część swojego życia i swojej przyszłości. Planowaliśmy wspólne wakacje, po których mieliśmy zamieszkać razem. Bardzo ją kochałem, ale nie potrafiłem wybaczyć jej tego co zrobiła. A dodatkowo ten szaro włosy małolat zawrócił mi w głowie.

     Miejsce zaczynało robić się puste, jedynymi osobami przebywającymi tam były osoby bezdomne, szukające odpowiedniego miejsca na spędzenie dzisiejszej nocy i nastolatkowie otwierający butelki z wysokoprocentowymi napojami. Dodatkowo było już chłodno, dlatego postanowiłem udać się w stronę domu. 

     Już tylko dwie ulice dzieliły mnie od położenia się w ciepłym łóżku. Zobaczyłem Kacpra stał z wyższym od siebie oraz starszym mężczyzną, który rękę trzymał na jego tyłku i szeptał coś do niego. Zatrzymałem się w pewnej odległości tak, aby mnie nie zauważyli, obserwowałem rozwój sytuacji. Mężczyzna wręczył nastolatkowi plik banknotów, pocałował go i odszedł.

-Okej to było dziwne, koniecznie muszę się dowiedzieć o co z tym chodzi. - pomyślałem.

     Szedłem za młodszym do momentu, w którym znalazł się w bezludnej uliczce, podbiegłem do niego i złapałem za nadgarstki. Odwróciłem w swoją stronę i uciszyłem, unikając jego krzyku.

-Proszę, porozmawiaj w końcu ze mną. A potem, jeśli będziesz chciał dam ci spokój.-zacząłem.

-Dobrze, więc co chciałbyś wiedzieć? Poza tym czy ty mnie śledzisz?- odparł zaskoczony moją obecnością.

-Nie, wracałem z treningu i przypadkowo na ciebie wpadłem. Może porozmawiamy u mnie w domu?

-W porządku, niech będzie.

     Siedzieliśmy na tarasie pijąc ciepłą herbatę. Między nami panowała niezręczna cisza. Kiedy chciałem ją przełamać i zacząć rozmowę, z nikąd pojawiła się moja siostra.

-Ooo Kacperku chodź do mnie spędzimy razem fajnie czas-wymamrotała obejmując go od tyłu. 

-Nie miałaś być przypadkiem u koleżanki? Poza tym dlaczego jesteś kompletnie pijana?-zapytałem widząc zakłopotanie na twarzy Kacpra.

-Może miałam, może nie.-zaczęła przesuwać rękoma po jego klatce.

     Wstałem i odprowadziłem Kingę prosto do jej łóżka, co mimo mojej siły nie było proste, zważając na stan w jakim się znajdowała. Postawiłem obok jej łóżka miskę, a na stoliku wodę i tabletki na ból głowy. W tym momencie cieszyłem się, że rodzice przedłużyli swój wyjazd służbowy.

     Zszedłem na dół, na tarasie dalej siedział nastolatek. Byłem zdziwiony, że nie uciekł, ale najwidoczniej również zależało mu na tej rozmowie. Zauważyłem, że jego ciało drga z zimna dlatego chwyciłem za szary polarowy koc i okryłem nim jego ramiona.

— Wiesz, pocałowałem cię wtedy żeby dopiec siostrze, ale teraz nie mogę zapomnieć o tej sytuacji.-spojrzałem mu prosto w oczy –Jeżeli ci to przeszkadzało to bardzo cię przepraszam. Naprawdę mi na tobie zależy.

— Ja sam nie wiem, co myśleć. Nigdy wcześniej nie całowałem się z chłopakiem. Z tobą było całkiem fajnie. – powiedział. Wiedziałem, że kłamie.

— Powiesz mi, o co chodzi z twoim ojcem?

Milczał.

— A może z tym mężczyzna, który dawał ci dzisiaj pieniądze.

     Nadal nie chciał nic powiedzieć. Może naciskałem za bardzo, ale chciałem poznać prawdę i mu pomóc. W końcu odpowiedział, ale widziałem, że przychodzi mu to z trudem.

— Mój ojciec jest alkoholikiem. To wszystko zaczęło się, gdy mama nas zostawiła. Później stracił pracę i nie mógł znaleźć nowej. Załamał się, próbowałem mu pomóc, ale moje starania szły na marne. Po alkoholu staje się bardzo agresywny. Pewnego dnia, gdy groziła nam eksmisja, był tak pijany i wściekły, że zabił mojego brata. Krystian chronił mnie przed nim. Ojciec wbił mu nóż prosto w serce. Policji i lekarzom powiedział, że znalazł go martwego na ulicy, a mnie zagroził, że jak cokolwiek powiem to skończę tak samo. Służby mu uwierzyły. Nie mogłem zrobić nic, żeby było inaczej. To ja musiałem zająć miejsce brata i zacząć nas utrzymywać. Dlatego puszczam się z bogatymi facetami, próbując wyjść z tej całej sytuacji cało. Ten mężczyzna był jednym z moich klientów. Wiem, że teraz się mną brzydzisz. – powiedział, a z jego oczu zaczęły lecieć łzy.

     Siedziałem jak wryty. Nie wiedziałem jak mam zareagować i co powiedzieć. Moje serce waliło tak mocno, że zastanawiałem się czy przypadkiem nie słychać go po drugiej stronie ulicy. Pierwszy raz widziałem Kacpra w takim stanie. Dodatkowo nie miałem pojęcia jak wygląda jego życie. Byłem przerażony.

     Niespodziewanie chłopak zaczął uciekać. Wbiegł do pobliskiego lasu, niby nie był duży, ale dało się w nim zgubić. Pobiegłem za nim. Po czasie straciłem go z oczu przez kolejne pół godziny biegłam jak głupi po lesie szukając chłopaka. W końcu go znalazłem wisiał na sznurze przyczepionym do drzewa, nieprzytomny. Szybko ściągnąłem go z niego sprawdziłem tętno i okazało się, że...

FugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz