Rozdział 5

54 4 2
                                    

Dominik:

     Po wyjściu chłopaka nabrałem ochoty na coś słodkiego. Przeszukałem dosłownie cały dom, lecz niestety nie znalazłem nic, co by mnie zadowoliło w stu procentach.

     Udałem się do sklepu całodobowego, w którym rzadko bywam, bo często można znaleźć tam pijanych, nachalnych mężczyzn.

      Wszedłem, na szczęście nie zauważyłem nikogo poza ekspedientem. Wybrałem produkty i podszedłem do kasy.

       -Ohoho, czyżby pańska dziewczyna przeżywała ciężkie chwile? -zapytał mężczyzna w średnim wieku.

      -A czy ja panu wyglądam na dziewczynę?- wycedziłem przez zęby.

      -Przepraszam. Kartą czy gotówką?

     -Kartą.-odparłem przykładając ją do terminalu.

     Wyszedłem ze sklepu i z myślą, że i tak zbyt szybko dzisiaj nie zasnę, poszedłem do pobliskiego parku. Na jednej z ławek zobaczyłem leżąca postać. Z daleka nie widziałem, kto to, przypuszczałem, że to jeden z bezdomnych. Gdy podszedłem bliżej zauważyłem, że jest to chłopak, który jeszcze niedawno u mnie był.

     -Kacper? Co ty tutaj robisz?-wyszeptałem i zauważyłem, że jego humor od wyjścia ode mnie zupełnie się zmienił.

     -Ja nie miałem gdzie iść.- odparł.

    -Przecież mogłeś przyjść do mnie.

    -Nie chciałem wpraszać się i przeszkadzać.

    -Idziemy do mnie.- postanowiłem.

* * *

    -Chcesz trochę?-podsunąłem mu pod nos czekoladę.

     -Dzięki- odparł biorąc rządek.

     -Powiesz mi, co się stało?

     -Bo ja...

     Widząc, że przychodzi mu to z trudem, postanowiłem go ty nie męczyć.

     Wskazałem łazienkę, w której leżały przygotowane rzeczy (nie żebym wiedział, że wróci, ale ja miałem iść zamiar wziąć kąpiel).

     -Ja pójdę spać na sofę.- oznajmił, kiedy wrócił.

     Zauważyłem, że moje ubrania były na niego nieco za duże, przez co nieco zabawnie w nich wyglądał.

     -Nie, ty śpisz tutaj.- powiedziałem dając mu do zrozumienia, że będzie tak jak ja postanowiłem.

     -Nie zgadzam się.-zaprotestował.

     -W takim razie śpimy razem.

     Jego źrenice w sekundę rozszerzyły się zasłaniając prawie całe tęczówki chłopaka, po czym wróciły do normalnych rozmiarów. Widziałem, że lekko się krępował, ale no cóż.

     Kiedy zasnął i tak przeniosłem się na sofę, aby dać mu większą swobodę.

* * *

      Rano obudziły mnie rażące promienie słońca, przyciągnąłem się i przypominając sobie wczorajsza sytuację spojrzałem w stronę łóżka. Podszedłem i zobaczyłem wtulającego się w poduszkę chłopaka, na co nieco się uśmiechnąłem, okryłem go kołdrą i poszedłem do łazienki.

     Po szybkim prysznicu, ogarnięciu włosów i ubraniu się, przygotowałem śniadanie, mając na uwadze moje kiepskie umiejętności kulinarne postawiłem na zwykle kanapki i jajecznicę.

FugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz